środa, 31 lipca 2013

Chapter forty nine.!

Nie dane mi było poleżeć w spokoju chodź pięciu minut bo ktoś zapukał do drzwi.
-Proszę..- powiedziałam ściągając szorty i rzuciłam się w stroju na łóżko z powrotem.
Drzwi się otworzyły i stanął w nich uśmiechnięty od uch do ucha Malik.
-Czy ma pani ochotę na lody i jakieś głupie gry planszowe.? - zapytał z nadzieją
-W sumie....wbijaj. - powiedziałam a ten wskoczył obok mnie. Dalej miał na sobie tylko i wyłącznie kąpielówki.
-Masz a teraz w co gramy chińczyk czy skrable.? - popatrzył na mnie dając mi loda na patyku.
-Skrable nie bo trzeba myśleć więc dawaj chińczyka. - zaśmiałam się a ten wyciągnął z torby, którą przyniósł jakieś żelki, chipsy, czekoladę i grę. Rozłożyliśmy ją i gra się zaczęła.
-Oszukujesz.! - jęknął Zayn gdy po raz kolejny wyrzuciłam szóste.
-Nie. - pokazałam mu język. Potem gra mnie znudziła bo przegrywałam to zaczepiałam Mulata.
-Nie kuś mnie mała. - powiedział śmiejąc się gdy do gilgotałam. Tylko się zaśmiałam i nagle chłopak znalazł się nade mną i zaczął mnie gilgotać.
-Dobra-a zrobię co chcesz ale przestań. Spać mi się już chce. - powiedziałam przez śmiech. Nie miałam już sił. Malik odsunął się i triumfalnie uśmiechnął.
-Dobra czyli koniec. - położyliśmy się koło siebie i patrzyliśmy na sufit.
-Czas spać mała. - zaśmiał się Malik gdy zaczęłam ziewać.
-Yhyy. - powiedziałam wskakując pod kołdrę.
-Zostajesz co nie.? - zapytałam jakby to było normalne...bo jest. Zayn to tylko przyjaciel.!
-Z ogromną chęcią. - przytulił mnie
-Dostanę dobra nocnego buziaka.? - zapytał na co niego spojrzałam pytająco.
-Powiedziałaś, że zrobisz wszystko jak przestanę cię gilgotać więc chcę buziaka. - odparł z uśmiechem. Wzruszyłam ramionami i pocałowałam go w kącik ust potem się w niego wtuliłam, i zasnęłam gdy śpiewał mi kołysankę ale nawet będąc z nim, i czując się przecudownie w jego towarzystwie, ramionach to w mojej głowie nadal siedział Niall.


Obudziłam się w objęciach Zayn'a. No nie powiem fajnie mi się spało razem z nim. Przetarłam oczy i jakimś cudem wygramoliłam się z łóżka i od razu popatrzyłam na zegarek. 10:13 oooo nie dobrze.
-Zayn.! Wstawaj...spóźniliśmy się na śniadanie.! - krzyknęłam a chłopak od razy wstał.
-Co.? Jak.? - zapytał siadając i przecierając oczy.
-Szybko.- założyłam na siebie jakąś luźną tunikę a Mulat koszulkę i razem w bardzo szybkim tempie zjechaliśmy winda na dół na śniadanie. Weszliśmy do restauracji gdzie już wszyscy na nas czekali.
-Cześć. - uśmiechnęłam się szeroko do każdego i usiadłam na wolnym miejscu koło Hazzy.
Wszyscy z wyjątkiem Niall'a mi odpowiedzieli bo ten był zajęty robieniem czegoś na telefonie. Wywróciłam oczami i zaczęłam jeść kanapki z serem i ogórkiem.
Po śniadaniu od razu poszliśmy na spacer. Oczywiście nie obyło się bez kupienia widokówek i jakiś pamiątek. Kupiłam sobie też nowe bikini i jakąś koszulkę. Po prawie całym dniu chodzenia wróciliśmy do hotelu i poszliśmy na basen. Pływaliśmy dość długo potem poszliśmy na kolację a następnie znów na basen. Siedziałam na leżaku gdy nagle ktoś zasłonił mi oczy.
-Zgadnij kto to.? - usłyszałam dziewczęcy chichot.
-Eleanor.! - krzyknęłam i rzuciłam się na szatynkę. Nie widziałam jej odkąd wyprowadziłam się od chłopaków czyli długooo.
-Tęskniłam za tobą.! - wrzasnęła mi do ucha ściskając mnie z całej siły.
-Ja też. Przepraszam, że się nie odzywałam. - cmoknęłam ją w policzek a ta machnęła ręką.
-Bella.! - krzyknął ktoś za mną i zobaczyłam biegnąca w moim kierunku Danielle. Mocno ją wyściskałam a następnie poszłam z El na babskie pogaduchy.
-Dlaczego do cholery nie zadzwoniłaś ani razu.? Gdybym się tak nie cieszyła, że cię widzę zabiłabym cię gołymi rekami. - znów mnie przytuliła.
-Wiem co Niall zrobił ale uwierz mi, że on się kocha i nie chciał i w ogóle to była jakaś szmata. On kocha tylko ciebie i...- z jej ust wyleciało chyba z milion słów.
-El skarbie wiem. - zaśmiałam się
-Dobra to teraz gadaj co tobą się działo przez te trzy miesiąca.? - usiadłyśmy na przeciwko siebie.
-No miałam chłopaka, zostałam ćpunką...- wzruszyłam ramionami.
-A tak ten chłopak co zginął w wypadku....Dylan tak.? - powiedziała a ja dziwnie na nią popatrzyłam.
-Co.? - zdziwiłam się i wystraszyłam.
-Louis do mnie dzwonił, że miałaś wypadek i kierował jakiś chłopak ale nie przeżył. - na te słowa wstałam zła i wściekła. Odwróciłam się od Eleanor i pobiegłam do chłopaków wylegujących się na leżakach przy basenie.
-Kiedy do cholery zamierzaliście mi powiedzieć, że Dylan nie żyje.?! - wrzasnęłam na nich i cała szóstka jak na zawołanie stanęła przede mną.
-Co zatkało.?! - nie kontrolowałam się zaczęłam wymachiwać rękami na prawo i lewo.
-Iss to nie tak...- zaczął Justin
-Spierdalajcie.! - krzyknęłam i odwróciłam się od nich. Wiedziałam, że ktoś za mną biegnie a reszta nawzajem się obwinia. A ja mam ich wszystkich gdzieś.Usiadłam na piasku daleko od wszystkich. W pobliżu nie było ani jednej osoby i bardzo dobrze. Popatrzyłam na zachodzące słońce ale nie płakałam. Nie czułam nawet potrzeby. Jakoś łzy się nie pchały żeby wylecieć.  Nie chodzi o to, że nie zabolało mnie to, że dowiedziałam się, że Dylan....o boże to nie może być prawda. To przeze mnie był ten wypadek, ja chciałam jechać na bok, ja zaczęłam go całować i rozpraszać, ja. Wszystko moja wina. Oczywiście bo czyja inna. Zawsze potrafię wszystko zepsuć. Może i nie kochałam Dylana ale nigdy bym nie chciała żeby coś takiego mu się stało. A pogrzeb, jego rodzice.? Kurwa.
Siedziałam tak i z moich oczy pokapało kilka łzy ale to głównie łzy tego, że czułam się winna. A najgorsze jest to, że bawię się w najlepsze gdy rodzina chłopaka, który przeze mnie nie żyje ma żałobę.
Nagle usłyszałam, że ktoś siada obok mnie.
-I po co przylazłeś.? - warknęłam
-Chcieliśmy ci powiedzieć ale wiedzieliśmy, że była byś załamana. - powiedział chłopak
-Ta wybraliście lepsze wyjście. - odpowiedziałam z sarkazmem
-Najwidoczniej bo uniknęliśmy łez. - popatrzyłam na niego a ten się uśmiechał.
-Czy to złe, że nie mogę płakać.? - zapytałam a ten objął mnie ramieniem.
-Nie. Wiem, że się winisz i jesteś smutna ale to taka kolej rzeczy smerfetko. Nie musisz być smutna. Dylan jest na górze i cieszy się widząc twój uśmiech. Jestem tego pewien. - powiedział
-Na pewno. - popatrzyłam w górę.
-Trzeba żyć teraźniejszością. - zaśmiał się
-Jasne. - powiedziałam średnio przekonana
-Jestem tego przekonany. A teraz się uśmiechnij. - szturchnął mnie
-Dzięki.- lekko się uśmiechnęłam
-Nie ma sprawy. Kocham cię. - pocałował mnie i mocno przytulił.
-Też się kocham Harry. - wtuliłam się w chłopaka. I siedzieliśmy tak jakiś czas. No nie powiem mój kuzyneczek ma dar przekonywania i rzuca dobre rady za to go kocham.
-Hej Bells. - zaczął wyrywając mnie z moich przemyśleń. Kiwnęłam głową żeby mówił dalej.
-Pamiętasz jak byłaś na mnie zła i mnie nienawidziłaś gdy przyjechałaś.? Za to co ci zrobiłem a właściwie za to, że nic nie zrobiłem.? - popatrzyłam na niego zdezorientowana.
-No bo wiesz, zraniłem cię dostać mocno a ty mi wybaczyłaś...- oho chyba wiem o czym nawija.
-Horan był piany i jestem w stu procentach przekonany, że nie przespał się z żadną laską wtedy. Na jego miejscu też byłbym zły o te akcje z Zayn'em ale on nie wiedział no my wszyscy nie wiedzieliśmy. - powiedział
-Ja mu już wybaczyłam. - odparłam cicho.
-On o tym wie.? - popatrzył na mnie Styles
-Wiesz o tym się nie zgadaliśmy ale jeśli..- zaczęłam to obracać w żart ale Harold od razu zgromił mnie tą swoją miną.
-Nie, nie wie. Jak mam z nim normalnie pogadać jak cały dzień się do mnie nie odzywa i patrzy na mnie jakbym mu coś zrobiła.? - zapytałam.
-Był cię rano obudzić i widział, że spałaś z Zayn'em. - powiedział Harry a ja natychmiast wstałam
-Że co.? On sobie chyba jaja robi....on jest zazdrosny.Super.- zaczęłam wymachiwać rękami i mówić, że to wszystko wyglądało inaczej i w ogóle. A mój kuzynek zaczął się śmiać.
-Ja wiem, że chcesz do niego wrócić i ty to wiesz ale on nie i chyba powinnaś mu powiedzieć. - tak on i jego mądrości ale głupek ma rację. Trzeba się przyznać nie tylko przed innymi ale też przed sobą.
-Kocham Niall'a. - powiedziałam
-Powiedz mi coś czego nie wiem. - zaczął się śmiać.
-Oj zamknij się znalazł byś sobie dziewczynę a nie..- popchnęłam go na piasek.
-Dobra chodź do hotelu skrzacie bo trzeba spać. - wstaliśmy i poszliśmy do hotelu. Wszyscy już spali. O tak zasiedzieliśmy się ze Styles'em na tej plaży ale było warto. Weszłam do swojego apartamentu i już chciałam wejść do swojej sypialni jak ktoś mnie zatrzymał.
-Martwiłam się. - usłyszałam zaspany głos Zayn'a.
-Spokojnie jestem cała. - zaśmiałam się a ten mnie przytulił.
-Wiesz, że cie kocham nie rób nigdy nic głupiego. - szepnął mi do ucha i wtedy poczułam, że pił.
-Malik skarbie ile wypiłeś.? - popatrzyłam mu w oczy.
-Tak trochę z Niall'em na zgodę. - wzruszył ramionami.
-Jesteście niemożliwi. - zaśmiałam się.
-Idę spać. - dodałam i poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic i ubrałam się w piżamkę. Weszłam do pokoju i zastałam Malika na moim łóżku.
-Zayn. - szturchnęłam go
-Tylko mnie nie wyganiaj. - powiedział chrapliwie
-Nie, tylko weź się przesuń. - zaśmiałam się i położyłam koło niego. Nie ukrywam kocham tego wariata bardziej tak jak Justina ale nie tak bardzo jak Niall'a.
-Branoc. - powiedziałam i poczułam jak mnie przytula. Nie miałam nic przeciwko więc zamknęłam oczy i zasnęłam.


Tym razem obudziłam się zalana potem. Miałam koszmar ale wszystko jest dobrze. Wyczołgałam się z łóżka szybko bo Zayn'a już nie było. Ubrałam moje nowe bikini i jakąś tunikę, która zakrywała to co powinna. Wyszłam z sypialni ale nikogo nie było. Ahh tak znów zaspałam na śniadanie. Migiem zjechałam windą i szybko poczłapałam do restauracji gdzie czekało całe One Direction, El, Dan i Justin.
-Hej. - powitałam wszystkich i usiadłam przy stole.
-Co dzisiaj robimy.? - przerwałam ciszę, która panowała odkąd przyszłam.
-Skutery wodne.! - pisnął podekscytowany Liaś. Wszyscy wybuchnęli śmiechem. Całe śniadanie chłopcy próbowali mnie przepraszać no nie Harry ale ja się tylko z nich śmiałam i przytakiwałam, że jest okey...bo chyba było.
Weszliśmy na wypożyczony jacht i od razu ściągnęłyśmy z dziewczynami tuniki. Słońce grzało super i najwyższy czas się dobrze opalić. Chłopaki bezczelnie patrzyli się na nasze tyłki ale jak to faceci. Wypłynęliśmy daleko od brzegu i wskoczyliśmy na skutery, które na nas czekały. Liam z Danielle, Louis z Eleanor a reszta sama. Tylko Malik się bał.
-No proszę. Będę płynęła powoli. Nie ufasz mi.? - próbowałam przekonać Zayn'a żeby wsiadł na skuter.
-Ale jak będzie szybko to się już do ciebie nie odezwę. - powiedział siadając za mną i mocno się przytulając
-Gorzej niż baba. - zaśmiałam się i ruszyłam. Na początku jechałam wolno bo obiecałam ale potem Zayn już przestał się bać. Było super. Harry był najszybszy ale to oczywiste. On już kiedyś z ciocią Anne i Gemmą pływał takim czymś. Każdy dawał sobie radę Zayn nawet pływał sam. Nie no nie śmieję się z niego wiem, że ma wstręt ale fajnie, ze się przełamał. Odważna bestia. Cały dzień pływaliśmy tymi skuterami i żadne z nas nie chciało kończyć ale nie było paliwa.Tak my bossy wyjeździliśmy wszystko. Gdy jedliśmy obiad na jachcie wracając na plażę próbowałam pogadać z Horan'em ale ten nic. Czy ja do cholery jestem niewidzialna.?
Po kilku próbach odpuściłam. Będzie chciał sam poprosi o rozmowę co ja się będę starać. Gdy nareszcie wyszliśmy na ląd Justin od razu pobiegł do hotelu bo już nie umiał wytrzymać. Od chyba godziny chciało mu się siku ale bał się załatwić na statku bo jak to powiedział "Rybom nie podobało by się pływanie w morzu gdzie siekałam". Tak on jest nienormalny ale za to go kocham. My w normalnym tempie wróciliśmy do hotelu. Każdy był wykończony ale obiecaliśmy sobie, że jutro idziemy na jakąś imprezę albo po jutrze bo jutro ma być nurkowanie. Weszłam do pokoju i od razu wzięłam prysznic i ubrałam piżamkę. Wysuszyłam włosy i poszłam do siebie. Zajrzałam jeszcze do pokoju Zayn'a...miał zamknięty pokój i w łazience chłopaków bo mieliśmy dwie, słychać było jak ktoś bierze prysznic. Justin nie spał ale zamierzał więc dałam mu buziaka na dobranoc i poszłam do siebie. Weszłam do mojej sypialni  i pierwsze co zobaczyłam to wielkie pudło na moim łóżku. Od razu do niego podeszłam i je otworzyłam. Na widok tego co było w środku pisnęłam jak mała dziewczynka. Pudełko pełne czekolady i t nie takiej zwykłej. Kinder czekolady. Nie dość, że to moje ulubiona to jeszcze jej tu tak dużooo. Uśmiechnęłam się i zadowolone otworzyłam jedną Kinder niespodzinkę gdy zauważyłam liścik na pokrywce. Wzięłam głęboki oddech i zobaczyłam kto mi to przysłał ale nie była nadawcy. Znając moich przyjaciół to nie dziwne bardziej urocze. Na odwrocie kartki jednak coś pisało.
"O północy przy basenie....musimy pogadać. Kocham..xx"
Jeszcze szerzej się uśmiechnęłam i położyłam się na łóżku. Oby to było od Niall'a...powtarzałam sobie w myślach. Nastawiłam sobie budzik na wpół do dwunastą i poszłam spać bo mam jeszcze trzy godzinki.


______________________________
Skarby ogłoszenie.!! 
T jest przed ostatni rozdział. Potem już tylko epilog i koniec. Wiem jestem wredna ale nie można ciągnąć tego opowiadania w nieskończoność. Mam nadzieję, że jakoś to zniesiecie..:D Będę pisała inne Fan Fiction i może też wam przypadnie do gustu kto wie.? Tak jak zawsze proszę o szczere komentarze...Kocham was..:) x

wtorek, 23 lipca 2013

Chapter forty eight.!

Całą podróż słuchałam muzyki i patrzyłam na widoki z okna. Nigdy nie zasypiam w samolocie chyba, że jestem zmęczona wolę podziwiać te widoki. Siedziałam tak i znów czułam, że czegoś mi brakuje. Zaczęłam przetrząsać mój plecak i wyciągnęłam paczkę długich żelków. Zjadłam jednego ale na pewno nie o to chodziło. Moje ciało potrzebuje tego świństwa lub chodź tylko nikotyny.
Może jak wylądujemy znajdę sklep i...nie no kurde nie mogę tak. Musze z tym skończyć mimo togo jak świetnie się po tym czułam to jest chyba złe. Z reszta dotarło do mnie, że raniłam osoby, które kocham więc jakby nie patrzeć jest więcej minusów. Usłyszałam jakiś babski głosik, że mamy zapiąć pasy i tak też zrobiłam. Wylądowaliśmy ale gdzie.? Żaden z nich do cholery nie chciał mi nic powiedzieć. Wyszłam z samolotu i od razu skierowaliśmy się po bagaże. Wzięłam moją walizkę i czekałam na chłopaków przeglądając Twittera. Gdy cała szóstka nareszcie postanowiła się zjawić wyszliśmy z lotniska.
-Witamy w Hiszpanii.!! - krzyknęli nagle wszyscy. Popatrzyłam jak się szczerzą i zaczęłam się rozglądać.
-Nie mogliście mi od razu powiedzieć.? - zapytałam
-Nie było by tak fajnie. - odpowiedział Harry i weszliśmy do wielkiego samochodu. Usiadłam na końcu bo oni zaś byli zajęci gadaniem o....no właśnie o czym to nie wiem. Całą drogę się rozglądałam i powiem dwie rzeczy pięknie i gorąco. W moich dżinsach się tutaj gotuję. Zdjęłam już moją bluzkę i siedziałam w samej koszulce ale i tak dalej mi było ciepło. Spięłam moje włosy w koka i czekałam aż się zatrzymany co nastąpiło dość szybko. Wysiedliśmy z samochodu a ci dalej o czymś gadali i się śmiali. Justin wziął moją walizkę ale ano jeden nie raczył się do mnie odezwać. Weszłam za nimi do luksusowego, pięciogwiazdkowego hotelu gdzie od razu przywitały nas "miłe" panie. Sztuczne blondynki z długimi tipsami śliniące się na widok chłopaków. Jedna z nich podeszła do Niall'a i wręczyła mu drinka. Ten szeroko się uśmiechnął i zaczął z nią gadać. Każdy z chłopaków dostał drinka ale nie ja. Popatrzyłam z wyrzutem na Louis'a ale ten tylko powiedział "Nie masz osiemnastki".
Mój wzrok znów przeniósł się na Horana. Ta laska nie odpuszczała a we mnie się gotowało. Kurde kocham tego frajera, który mnie zdradził, oszukał i okłamał więc jestem zazdrosna. Chłopaki widocznie świetnie się bawili ale zapomnieli o jednym...yy mianowicie o mnie. Po prostu ich ominęłam i poszłam do recepcji. Tam była miła starsza pani, która jako jedyna potraktowała mnie dzisiaj przyjaźnie.
-Rezerwacja na nazwisko Bieber. - powiedziałam do niej.
-A tak trzy pokoje. Proszę moja droga. - podała mi karty i znów się uśmiechnęła.
Podeszłam do chłopaków najwyraźniej przerywając im rozmowę i podałam dwie karty Harry'emu, który nawet się nie zorientował. Biorąc moją walizkę poszłam do windy, nacisnęłam guzik na 7 piętro i drzwi się zamknęły.
Otworzyłam drzwi do mojego apartamentu i tylko wydałam z siebie dźwięki zachwytu. Rozejrzałam się i zobaczyłam trzy sypialnie.
-Fuck.-zamknęłam pod nosem kierując się do najlepszej. Rozłożyłam się na łóżku szybko zmieniając dżinsy na szorty i koszulkę na górę stroju.
Hiszpania, plaża, słońce wszystko super ale chyba tym debilom tu potrzebna nie jestem. Teraz są zajęci podrywaniem tych pustaków..yyhy nawet mój Nialler, tak mój.

                                               *******Niall******
Stałem w tym holu pijąc tego ohydnego drinka i obmyślałem w głowie mój plan znaczy to wymyślałem plan. Muszę odzyskać Belle za wszelką cenę. Muszę zorganizować coś żeby chciała do mnie wrócić. Nie mogę normalnie funkcjonować gdy nie ma jej cały czas obok. Gdy nie ma jej jakiejś części mnie też nie ma w klatce piersiowej mam pustkę. Popatrzyłem na tą dziewczynę stojącą przede mną i wystarczył jeden rzut oka żeby zauważyć, że nie dorasta mojej księżniczce do pięt. Razem z chłopakami mamy już zaplanowany cały wyjazd i będzie super...musi być. Trochę ignorowaliśmy naszą blond bestyjkę ale ten cały wyjazd jest dla niej więc nam wybaczy. Będzie niesamowicie. Już się nie mogę doczekać jutra.
Zacząłem się rozglądać za Bella ale nigdzie jej nie było. Oj nie dobrze.
-Chlopaki chyba Bella się znudziła. - powiedziałem do nich
-Oj chyba poszła do pokoju, który wzięła.? - zapytał Justin.
-Yy ja mam tu 769 czyli mój i Lou a tutaj 771 czyli...- popatrzył na nas lokers
-Mój i chyba Horana co.? - zapytał Liam
-Yep. Idziemy.? - odpowiedziałem ale w środku byłem wściekły. Dlaczego padło na Malika.? Nie no jest moi przyjacielem i kocham go i w ogóle ale wiem, że on kocha Belle a to już nie jest dobrze. Nie jestem głupi i wiem, że ona też coś do niego czuję ale no ja po prostu muszę mieć ją znów przy sobie. Moją Belle, tak moją.

                                                              *******Bella*******
-Isabello.!! - usłyszałam radosny świergot Justina. Leżałam na łóżku owinięta kołdrą, która była miękka i przyjemnie zimna. Od razu kroki Biebsa skierowały się do mojej sypialni.
-Jak skarbie.? - zapytał wskakując obok mnie
-O czyli jeszcze o mnie pamiętacie.? - warknęłam
-Oczywiście planowaliśmy tylko nasz pobyt tutaj. - położył się obok mnie. Wywróciłam oczami i patrzyłam na cudowny widok za oknem. Morze, piasek, palmy, morze, góry, morze, baseny, leżaki, morze.
-Idziemy popływać.? - zapytałam a ten zeskoczył jak poparzony z łóżka
-Daj mi tylko trzy minuty.- powiedział i już go nie było. Spoko. Poszłam do łazienki ubrać strój do tego jeszcze założyłam jakieś kolorowe szorty i okulary gotowa wyszłam z pokoju i pierwsze co zobaczyłam to Malik paradujący po apartamencie w samych bokserkach....ludzie tlenu proszę.
-Idziemy po-popływać. - powiedziałam starając nie patrzeć się na jego idealnie wyrzeźbione ciało.
-Już.. - uśmiechnął się pokazując śnieżno białe ząbki i zniknął w swoim pokoju. Jej ten to ma się czym chwalić. Wzięłam mój ręcznik, olejek do opalania, żelki i telefon no i byłam gotowa. Wyszłam z apartamentu i od razu wpadłam na Liam'a.
-Jak tam skrzacie.? - zapytał przytulając mnie
-Było by lepiej gdybyście mnie nie ignorowali. - pokazałam mu język
-Gadanie. Idziemy na plażę.? - zapytał z szerokim uśmiechem
-A reszta.? - popatrzyłam na niego
-Dojdą do nas. - wzruszył ramionami i razem skierowaliśmy się do windy.
W mgnieniu oka znaleźliśmy się na dole i wyszliśmy z hotelu. Do plaży mieliśmy kilkanaście kroków więc nie szliśmy długo. Rozłożyliśmy się na leżakach i od razu miałam zamiar skoczyć do wody ale Payne mnie zatrzymał.
-Co jest.? - zapytałam
-Pierwsze zdjęcie w Hiszpanii musi być. - powiedział wyciągając telefon i szturchając jakąś babkę.
-Przepraszam zrobi nam pani zdjęcie.? - zapytał blondyn dając jej telefon gdy się zgodziła.
-Wskakuj. - pokazał na swoje plecy zakładając sobie moje okulary.
-trzy, dwa, jeden...uśmiech. - powiedziała babka i zrobiła zdjęcie. Potem od razu musiałam je zobaczyć i powiem szczerze, ze to jedno z najlepszych zdjęć jakie w życiu ktoś mi zrobił. Liam wyszedł jak taki pełny życia wariat a ja w moim buszem na głowie nie lepiej. Haha a najlepsza jego koszulka z napisem Brasil gdy jesteśmy w Hiszpanii. Zawsze spoko.
Ściągnął ją szybko i polecieliśmy do wody, która była zaskakująco zimna ale nie zrobiło to na nas wrażenia. Od razu poszliśmy pływać. Po kilku minutach dołączyła do nas reszta. Cały dzień na pływaniu, opalaniu się, grze w siatkówkę, jedzeniu lodów i tańczeniu miną super. Cięgle miałam tak, że jak zobaczyłam, że ktoś pali to chciałam iść i zapalić razem z nim ale jakiś się powstrzymałam, na szczęście bo inaczej zepsuła bym nam wakacje.
Dowiedziałam się, że Eleanor i Danielle dołączą do nas jutro. Osobiście nie byłam pewna czy Liam jeszcze chodzi z Dan bo raz mówią tak a raz inaczej ale ciesze się, że są razem. To idealna dziewczyna dla mojego braciszka. Leżałam na leżaku i zaczynało już się lekko ściemniać więc musiałam zobaczyć, która godzina...21:13 no nieźle. Korzystając z okazji weszłam na twittera i zobaczyłam, ze Liaś wstawił naszą fotkę.
"Z bestia podbijamy Hiszpanię.! @Mrs.Williams nie za wygodnie siostrzyczko.?:) x" 
Uśmiechnęłam się do siebie.
"Geeniialllnie.!!! jeszcze tylko brakuje @EleanorJCalder i @DaniellePeazer....wbijać laseczki.!" 
Skomentowałam zdjęcie i już chciałam się wylogować z Twittera jak zobaczyłam Tweeta od Chaz'a Somers'a. To mój i Jusa przyjaciel. Ja znałam go szybciej bo nasze mamy się przyjaźniły. To był mój pierwszy chłopak, taka szczenięca miłość ale wiecie pierwszy chłopak, pocałunek i takie tam. Zakończyliśmy tą dziecinadę w wieku 15 lat. Ahh te czasy. Napisał mi, że dawno nie widział mojego uśmiechu osobiście i tęskni. Odpisałam mi, ze go kocham i też tęsknię. Rany muszę się z nim spotkać. Zrobimy zlot starych przyjaciół. Justin, Alfredo, Chaz, Ryan, Chris, Nessi, David i ja. Oj będzie się działo ale to jak wrócimy z Hiszpanii. Po za tym teraz już jest koniec listopada i będą święta więc to wypali dopiero w nowym roku. Czyli blisko moich urodzin....czyli będzie się działo.Uśmiechnęłam się na samo wyobrażenie i schowałam telefon do kieszeni szortów. Wstałam z leżaka biorąc wszystkie moje rzeczy i razem z chłopcami wróciliśmy do hotelu prosto na kolację. Dzień był wspaniały i jak weszłam do pokoju od razu rzuciłam się na łóżko ale nie dane mi było odpocząć bo ktoś od razu zapukał do drzwi.


______________________________________
PRZEPRASZAM.!! Sorry, że tak późno ale rozumiecie wakacje a po za tym nie miałam weny wiec rozdział jest jaki jest..:) Mam nadzieję, że chociaż trochę się podoba i przepraszam za błędy bo nie mam siły ich sprawdzać, przepraszam. Proszę o szczere opinie..Kocham was..♥

To już trzy lata jak nasi wspaniali idole sa razem.!!! Dziękuję za niesamowite trzy lata skarby..♥

sobota, 13 lipca 2013

Chapter forty seven..!

Obudziłam się z potworną ochotą żeby coś zapalić ale nie mogłam. Cokolwiek bym zrobiła zaś bym dostała opieprz. Nie mogłam też zadzwonić do Jul żeby Dave mi coś przywiózł bo oni by się od razy zorientowali. Wywlokłam się z łóżka i ruszyłam do łazienki. Wzięłam długi gorący prysznic, umyłam włosy, żeby i ogólnie wiecie cala poranna toaleta, którą miliardy ludzi wykonują codziennie. Następnie opatulona w ręcznik poszłam do kuchni po coś do jedzenia. Weszłam do kuchni i zastałam tam wszystkich super z samego rana. Kompletnie ich ignorując wzięłam szklankę soku i tosta.
-Uuuu takie widoki od rana - Zayn zagwizdał na co wywróciłam oczami.
-Jakie plany na dziś.? - popatrzyłam na każdego.
-Ja i Horan idziemy się spotkać z naszym kumplem bo wiesz jutro wyjeżdżamy. - powiedział Liam a ja przytaknęłam.
-Haruś i ja idziemy na zakupy. - odparł Louis z pełną buzią. (przeczytajcie notkę na końcu-Iza)
-Ja mam wywiad więc dzisiaj pilnuje cię Malik. - powiedział Justin a ja znów tylko przytaknęłam. No super mam niańkę. Wzięłam ostatniego gryza poszłam do pokoju się ubrać. Ubrałam czarne rurki i wielką szarą bluzę bez zamka. Włosy zostawiłam rozpuszczone i nie malowałam się nie czułam potrzeby. Rzuciłam się z powrotem na łóżko i znów moje ciało domagało się chodź nikotyny. Wywracając na to oczami wstałam z nowym planem.
Będę miła dla Zayn'a może gdzieś się przejdziemy a w każdym spożywczaku można kupić papierosy.
Wyszłam z pokoju i zobaczyłam, że Mulat ogląda telewizję. Usiadłam blisko niego z przyklejonym uśmiechem
-Co oglądasz.? - popatrzyłam na niego
-Jakiś program muzyczny. Chcesz coś porobić.? - zapytał patrząc na mnie swoimi no muszę przyznać, że ślicznymi czekoladowymi oczkami.
-Nie wiem jak chcesz możemy to oglądać. - wzruszyłam ramionami a on dał głośniej leciał jakiś teledysk i jak się skończył zaczęła lecieć piosenka, która dobrze znałam. Zaczęłam śpiewać i byłam pod wrażeniem jej wykonania jak i teledysku.
-As Lond As You Love Me, napisałam tą piosenkę. - poinformowałam Zayn'a.
-Jest genialna. - pochwalił mnie a ja kiwnęłam głową i powiedziałam bezgłośne dzięki
Potem leciało jeszcze kilka jakiś piosnek a ja nie mogłam się skupić. Musiałam wymyślić coś żeby wyjść z hotelu.
-Chcesz pić.? - zapytał Malik a ja przytaknęłam on wstał z kanapy i nagle coś przykuło moją uwagę. W tylnej kieszeni jego spodni spoczywała cała paczka papierosów. Wtedy mnie olśniło. Przecież on pali. Bum i oto mamy nowy plan. Po chwili Mulat przyszedł podając mi butelkę soku pomarańczowego. Mój ulubiony jeszcze pamięta.
-Co robiliście jak mnie nie było.? - zapytałam siadając po turecku na przeciwko niego.
-Ja tęskniłem. - odpowiedział patrząc mi w oczy. Oki nowy plan startuje teraz.
-Też tęskniłam. I chociaż nie wiem jak próbowałam nie mogłam o was zapomnieć. - wymusiłam uśmiechem
-Nie mogłem się doczekać żeby cię znów zobaczyć.- przybliżył się do mnie. Wszystko jest na dobrej drodze.
-Justin mi mówił o czym wtedy rozmawialiście. I nie mogę to teraz w to uwierzyć. - mówiłam cicho i ogólnie to wszystko było prawdą ale nie chciałam nigdy tego mówić no ale plany się zmieniły.
-Dlaczego.? Serce nie sługa po za tym nie ma nikogo wspanialszego od ciebie. - i nie musiałam nawet sama nic robić żeby go uwieść. Pochylił się i mnie pocałował. Od razu odwzajemniłam pocałunek przybliżając się do niego. Położył się ciągnąc mnie za sobą usiadłam na nim dając nogi po obu stronach jego ciała dalej nie przerywając pocałunku. Moje ręce wplotłam w jego idealnie ułożone włosy natomiast jego ręce spoczywały na moim tyłku. Zaczął całować mnie po szyi a ja pozbyłam się jago koszulki.
-Yyy Bella. - popatrzył na mnie a w jego oczach widziałam pożądanie
-Ciii.. - swojej koszulki też się pozbyłam a on znów złączył nasze usta. Mały obrót i teraz on był na górze, idealnie. Nie przerywając pocałunku jeździł rekami po mojej tali, całkowicie oddał się temu co robił. Dalej go namiętnie całując co nie powiem całkiem mi się podobało wsunęłam rękę do tylnej kieszeni jego dżinsów wyciągają papierosy. Jestem geniuszem pomyślałam sobie i niechcący przygryzłam wargę Mulata na co jęknął mi prosto w usta. Najlepszy plan ever. Trzymałam już w rękach całą paczkę ale niechcący mi spadła i na moje nie szczęście Malik się zorientował. Natychmiast się ode mnie odsunął.
-Czyli, że ci nie chodziło o mnie tylko o to.? - zapytał pokazując paczkę papierosów.
-Zayn ja...- nie wiedziałam co powiedzieć.
-Nic kurwa nie mów, nic nie mów. - wstał zakładając koszulkę.
-Przepraszam ja po prostu..- w jego oczach widziałam żal, smutek i łzy.
-Nie. Myślałem, że tez coś czujesz a ci chodziło o to gówno.? Bierz jak ci tak bardzo na tym zależy. Ja mam dość. - rzucił w moim kierunku papierosami i wyszedł z apartamentu trzaskając drzwiami.
Co ja do cholery narobiłam.? 
Jestem suką. Mam w dupie te wszystkie dragi i to całe gówno jak mam ranić wszystkich dookoła. Tak oczy mi się dopiero otworzyły gdy widziałam zranionego Zayn'a. Ubrałam szybko bluzę i wzięłam fajkę do rąk ale nie mogłam jej odpalić. Kurwa. Rzuciłam je gdzieś daleko ode mnie.
Jestem skończoną idiotką i czemu mnie to aż tak zabolało.? A chyba wiem...czuję coś do Malika może to przez to.? Wzięłam te pieprzone fajki i wyszłam z apartamentu kierując się do pokoju Zayn'a. Bez pukania weszłam i zobaczyłam go siedzącego na kanapie z dżojstikiem w ręce i wyglądał jakby płakał.
To przez ciebie suko ty wszystko potrafisz spieprzyć.! Wrzasnęłam na siebie w myślach i podeszłam do kanapy. Zawachałam się kilka sekund ale wzięłam głęboki wdech i usiadłam koło niego.
-Wiem, że zachowałam się jak suka i nie chcesz mnie widzieć i rozumiem zawsze wszystko muszę spieprzyć i przepraszam. Masz nie wzięłam ani jednej. - położyłam fajki na stoliku i zrobiłam kilka kroków wstecz.
-Przepraszam. - wyszeptałam na tyle głośno żeby tylko on mógł usłyszeć i odwróciłam się gdy poczułam szarpnięcie za ramię.
-Nie idź. -głos Zayn się załamał jakby próbował przekonać sam siebie do słów które właśnie wypowiedział.
-Naprawdę nie wiedziałam, że na serio to do mnie czujesz. - odwróciłam się do niego i stanęliśmy twarzą w twarz.
-Nie mówię kocham cię każdej napotkanej osobie. - lekko się uśmiechnął a ja od razu też.
-Jestem głupia i chyba serio potrzebuję pomocy. - opadłam z powrotem na kanapę.
-Nie zostawię się już samej obiecuję. Chłopaki też cię nie zostawić - poczułam jak mnie przytula. Ja jestem głupia, podła, nieczuła a on taki uroczy i miły.
-Gdyby nie incydent na końcu to podobało mi się to co robiliśmy. - zaśmiał się a ja poczułam wibracje na jego klatce piersiowej.
-Nawet nie przypominaj. Po prostu przepraszam. Okey.? - wstałam wyciągając rękę
-Nie ma sprawy mała ale taka akcja się nie może więcej powtórzyć. Pomożemy ci. - również wstał ale nie uścisnął mojej ręki tylko mnie przytulił. Poczułam się mega przyjemnie. Uśmiechnęłam się do niego i wyszłam z apartamentu kierując się do mojego. Otworzyłam drzwi już chciałam krzyknąć coś w stylu "Przybyłam" jak usłyszałam głos Pattie.
-Może być ciężko...zobaczymy....czasem nie mam do niej sił ale dużo przeszła.....wtedy na odwyk...Christopher ja rozumiem....nie ważne....tylko czas....marnuje się....tak do zobaczenia. - Pattie rozmawiała z moim tatą o mnie. Kurwa nawet im a raczej szczególnie im przysparzam najwięcej kłopotów. Jestem do niczego. Odwróciłam się i wyszłam z apartamentu kierując się na parter. Muszę zaczerpnąć świeżego powietrza. Wyszłam przed hotel i usiadłam na jakiejś ławce niedaleko. Wszystko co robię jest do dupy ja sama jestem do dupy.! Głupia blondynka, która myślała że jak się naćpa będzie szczęśliwa. U a tu niespodzianka nie jestem ani trochę szczęśliwa. Ranię i wykorzystuję ludzi, których na mnie zależy i mi na nich też. W moich oczach pojawiły się łzy.
Tylko nie płacz...powtarzałam sobie w myślach. Wstałam z ławki i już chciałam wrócić z powrotem do hotelu jak na kogoś wpadłam.
-Hej, co robisz na zewnątrz.? - usłyszałam głos, który zawsze rozpoznam. Nialler, mój a raczej już nie mój Nialler.
-Dochodzę do wniosku, że jestem do niczego. - odpowiedziałam jakby to była najoczywistrza rzecz na świecie.
-Ej nie mów tak. Jesteś niesamowita....- zaczął wymieniać moje zalety, które w jego ustach brzmiały cudownie. Bez słowa go przytuliłam.
-Przepraszam, że cię ranię.- szepnęłam i poczułam jak się nagle spiął.
-Nie Bella jak ktoś kogoś tutaj zranił to tylko ja ciebie. Nie wiem co wtedy myślałem, chyba w ogóle nie myślałem ale ja zawiniłem nie ty. - mocniej mnie przytulił a ja poczułam łzę spływającą po policzku. Super jeszcze się rozklejam. Naprawdę jestem nic nie warta....na te słowa, które zabrzmiały wyłącznie w mojej głowie rozpłakałam się jak dziecko. Nie mogłam już tłumić tego w sobie.
-Ciii skarbie proszę cię nie płacz. - Niall próbował mnie uspokoić ale nic to nie dało. Usiadł na ławce biorąc mnie na kolana i jeszcze mocniej przytulając. Tęskniłam za nim cholernie. Teraz nagle te wszystkie rzeczy do mnie docierają jakbym przedtem byłam wyssana z jakich kol wiek emocji.
-Kocham cię. - szepnął w moje włosy
Nie liczy się to że mnie zdradził, oszukał, okłamał czy zranił liczy się tylko to co jest teraz.
-Naprawdę mimo tego wszystkiego dalej mnie kochasz.? - zapytałam patrząc w jego niebieskie tęczówki.
-Jesteś dla mnie całym światem nigdy nie przestanę Cię kochać. - na te słowa moje ciało zareagowało błyskawicznie. Po prostu go pocałowałam. Nie wiem czy potrzebuję bliskości czy przez te słowa ale jestem pewna, że dobrze zrobiłam bo tego nie żałuję. Po kilku sekundach odsunęliśmy się od siebie.
-Przepraszam ja po prostu....- nie wiedziałam co powiedzieć - już pójdę.
Szybko zeszłam z kolan blondyna nie pozwalając mu na żadną reakcję i odwróciłam się w stronę hotelu ale poczułam jak szarpnął mnie za nadgarstek powodując, że się odwróciłam.
-Nawet nie wiesz jak za tobą tęskniłem. Każda sekunda bez ciebie mnie zabijała a teraz gdy znów jesteś przy mnie wiem jedno, że nawet gdybyś prosiła nigdy bym cię już nie zostawił. - powiedział patrząc mi w oczy.
-Nie zostawiaj. - odpowiedziałam przytulając go mocno.
-Tak bardo cię kocham. - szeptał mi do ucha a ja znów poczułam spływające łzy.
Staliśmy tak kilka minut ale Liam zadzwonił, że wszyscy na mas czekają.
-Nareszcie. Skarbie więcej nie wychodź nie mówiąc gdzie idziesz. - od razu znalazł się obok mnie Justin.
-Nie było cię po za tym żyję a teraz proszę spakujmy się i wyjedźmy z tego cholernego miasta. - powiedziałam a on mnie przytulił a po chwili dołączyła reszta....no nie powiem uwielbiam być przytulana.
Po jakimś czasie chłopcy wygonili mnie i kazali się spakować. Ogólnie cały dzień minął wprost błyskawicznie. Spakowałam wszystkie moje walizki i nie miałam dużo roboty bo miałam tylko jedną i jakąś torbę reszta była w tour busie. Wszystko było gotowe a ja poszłam do łazienki. Wzięłam bardzooo długi prysznic, umyłam włosy, zęby i wskoczyłam w moją niebieską piżamkę. Wychodząc z łazienki spojrzałam na moje łóżko i błyskawicznie wyszłam z mojego pokoju kierując się do sypialni JB. Zastałam go stojącego na środku pokoju w bokserkach. Pakował się.
-Woho skarbie co jest.? - zapytał widząc mnie
-Mogę spać z tobą.? - popatrzyłam na niego słodko.
-Pewnie zgaś światło i chodź tutaj. - zrobiłam jak powiedział i wskoczyłam pod kołderkę.
-Tęskniłem za starą Bellą. - szepnął mi do ucha
-Ja też. Dobranoc Justin.- cmoknęłam go w policzek i mocno przytuliłam się do jego umięśnionego torsu.
-Dobranoc skarbie. - odpowiedział i normalnie znów poczułam się jak kiedyś...wróć, poczułam, że znów może być jak kiedyś. Zero narkotyków, kłótni i innych złych rzeczy znów miało być tak fajnie jak wtedy jak byliśmy w Londynie. Zamknęłam oczy i odpłynęłam.

-Wstawaj bestio. - usłyszałam zachrypiały głos Harry'ego.
-Spadaj pudelku. - odgryzłam się przyciągając z powrotem kołdrę, którą mi zabrał.
-No chodź bo zjemy ci całe śniadanie. - powiedział.
-Śniadanie.?! - błyskawicznie wstałam a ten się zaczął śmiać.
-To samo co nasz Horan. - zaczął się jeszcze bardziej śmiać a ja dziwnie się na niego popatrzyłam.
Już zamierzałam wyjść ale mój kuzynek mnie zatrzymał.
-Hej mała wiem, że cię skrzywdził ale jak mi kiedyś powiedziałaś Każdy zasługuje na drugą szansę. - zacytował mnie a ja wywróciłam oczami.
-Pasujesz do naszego żarłoka. - szturchnął mnie w ramię a ja się zaśmiałam.
-Głodna jestem..- powiedziałam i wyszłam ciągnąc go za sobą do salonu gdzie czekało śniadanie. Przywitałam każdego buziakiem w policzek i zaczęłam jeść. Po śniadaniu przyszła Pattie i kazała nam brać rzeczy bo czas jechać. I też każdy tak zrobił. Zapakowałam się do Tour Busa Justina i rzuciłam się tam na nasze wspólne łóżko. Nic kompletnie nic nie robię a jestem zmęczona. Widziałam, że Pattie dziwnie mi się przygląda i od razu przypomniało mi się jak podsłuchałam tą rozmowę. Przełknęłam ślinę i wstałam z łóżka idąc do Justina, który grał z Liam'em w fife.
-Jak tam skrzacie.? - popatrzył na mnie blondyn
-Spoko. A tak w ogóle ma ktoś wieści od Dylana.? Bo muszę z nim poważnie porozmawiać. - powiedziałam a oni tylko na siebie spojrzeli i zaprzeczyli, że go widzieli. Cool.
Siadłam na podłodze pomiędzy nimi i zaczęłam jeść żelki gdy się zatrzymaliśmy a do środka wszedł Scooter.
-Justin Drew Bieber, chłopie wpędzisz mnie do grobu.! - wrzasnął od razu ale nie mogłam zobaczyć czy się uśmiecha czy nie.
-Tobie też to dobrze zrobi. - powiedział Bieber wstając a Liam wyszedł z Tour Busa i poszedł do drugiego.
-Może masz rację ale tydzień i wracamy do trasy. Jezu co ja z wami mam. - machnął kilka razy rękami i wyszedł i natychmiast przybiegli chłopaki z 1D.
-I co zgodził się.? - zapytał ucieszony Louis.
-No oczywiście. Mojemu urokowi nikt się nie oprze.- na to wszyscy sarkastycznie odpowiedzieli, że oczywiście a ja dalej siedziałam zdziwiona.
-To będzie jeden z najlepszych tygodni w naszym życiu.- westchnął Zayn rzucając się na kanapę.
-Mogę wiedzieć o co chodzi.? - zapytałam
-Nie.- odpowiedzieli wszyscy jednogłośnie
-Co.? Czemu.? - popatrzyłam na nich z nadzieję, że pękną
-Bo to niespodzianka. - uśmiechnął się Liaś. Spiorunowałam go wzrokiem i zrezygnowania znów zaczęłam jeść moje żelki. Oni gadali o czymś co jak powiedzieli "Nie dotyczy nikogo oprócz nas zwłaszcza ciebie" więc się na nich normalnie, legalnie obraziłam. Siedząc tak poczułam, że znów się zatrzymujemy. Popatrzyłam przez okno i zobaczyłam pełno samolotów.
-Jesteśmy na lotnisku.- powiedziałam
-Serio.? - powiedzieli razem Zayn i Liam i zaczęli się ze mnie nabijać jak reszta. Kręcili głowami i śmiali się na całego. Ignorując to kompletnie wzięłam swoje walizki i wyszłam z Tour Busa. Nie wiem gdzie lecimy ale mam nadzieję, że będzie fajnie. Chodź na razie nie zamierzam się do nich odzywać. Po chwili czekania Pattie, Scooter i ta szóstka idiotów już byli koło mnie i czekaliśmy na odprawę. Nie zwracałam na nic uwagi tylko grałam na telefonie. Nagle usłyszałam głośne śmiechy chłopaków i popatrzyłam co oni robią. Louis wziął wózek na nim położył walizki a na walizkach Liam'a. Sama zaczęłam się śmiać i ogólnie fanie było czekać aż jakiś koleś nas zawoła. Chłopaki dobrze się bawili a ja uwielbiam patrzeć na uśmiechniętą twarz Justina. Dużo się przeze mnie nacierpiał i był smutny więc to mu się należy. Schowałam telefon do kieszeni i przyciągnęłam kolana do klatki piersiowej żeby się ogrzać. Nawet na ogrzewanym lotnisku jest zimno. Gapiłam się na każdego z osobno potem patrząc się na ludzi przechodzących obok i fanki, które już się zorientowały, że ich idole są tutaj ale ochroniarze zabronili się zbliżać.
-Justin Bieber wraz z przyjaciółmi proszony do odprawy. - usłyszałam i skierowaliśmy się tam. Weszliśmy do prywatnego samolotu, usiadłam i zapięłam pas. Startujemy a ja nie wiem gdzie lecimy.

________________________
No i jest kolejny. Rozdział może być bo nie wiem. Chcę poznać wasze opinię i chcę naprawdę wiedzieć co sadzicie o tym blogu. Wiem, że piszecie najczęściej komentarze "Super czekam nn" ale mi zależy na tym żebyście napisali co wam się najbardziej podoba a co nie. Cały czas czytam wasze komentarze ale gdy pisze tylko "super!" to w zasadzie nie wiem czy piszesz tak o żeby był następny bo chce wiedzieć co lub jaka część wam się podoba bądź nie. Weźcie pod uwagę, że piszę duże rozdziały więc wy raz na ruski rok możecie też się rozpisać..:D Jak proszę o dużo to przepraszam..!! Do następnego..Kocham was..:) xx

sobota, 6 lipca 2013

Chapter forty six.!

                                              *******Zayn*******
 Siedzimy już tutaj już trochę czasu a ona się wciąż nie wybudziła. Niby lekkie uderzenie ale okazało się że była pod wpływam narkotyków a lekarze o tym nie wiedzieli i dali jej leki, który spowodowały odwrotny skutek. Nie wiem jaki ani co po prostu siedzę załamany przy jej łóżku cały czas nie odstępując jej na krok. Tak samo jak Niall i Justin. Harry ciągle rozmawia z lekarzami, Louis z El i tatą Belli a Liam próbuje nas wszystkich uspokajać i nami się opiekować jak zwykle ale mu to nie wychodzi. Sam w nocy siada przy Belli i mówi do niej. Gdy to słyszę lub o tym myślę łzy same gromadzą mi się do oczu.
-Zayn, kawa.- podał mi kubek Harry, który nie wyglądał najlepiej. Cała nasza szóstka nie opuszczała szpitala ani na moment. Trzymając wciąż rękę mojej księżniczki zacząłem pić kawę. Gdy lekarz przyszedł nas wygonić bo będą ją wybudzać aż mi ulżyło. Mam ogromną nadzieję, że wszyściuteńko będzie dobrze.          

                                                    ******Justin*******
Gdy tylko chłopaki wyszli lekarze zaczęli wyszczekiwać coś Belli a urządzenia zaczęły piszczeć.
-Co wy robicie.? - wrzasnąłem
-Spokojnie panie Bieber to dobry znak. - poinformował mnie lekarz. Zrezygnowany usiadłem i spuściłem głowę lecz po chwili jednak lekarz powiedział, że za kilka minut Bella się obudzi i mam czekać. Usiadłem bliżej jej lóżka i czekałem ale nie minęło pięć minut jak lekarz znów przyszedł a ja zobaczyłem, że Bella zaczyna się wybudzać.
-Musi pan jednak pamiętać, że nie wolno pod żadnym pozorem jej denerwować czy powodować u niej nagłych wzrostów emocji ponieważ może z powrotem wpaść w śpiączkę a tego broń Boże nie chcemy. - powiedział a ja kiwnąłem głową. Nagle poczułem jak ręką którą trzymałem lekko mnie ścisnęła. Pochyliłem się nad blondynką a ona powoli otworzyła oczy.
-Gdzie ja..- zaczęła powoli
-Panno Williams czy pamięta pani coś z poprzedniego wieczoru.? - zapytał od razu lekarz
-Tak wracałam z klubu z Dylanem jak jakieś samochód w nas uderzył. - w jej oczach ujrzałem łzy gdy to mówiła
-Czy jemu nic nie jest.? - zapytała a mnie coś ścisnęło w żołądku. Nie mogę jej powiedzieć.
-Bella skarbie jak się czujesz.? - przerwałem cieszę
-Justin gdzie Juliet.? - to pytanie mnie zdziwiło i teraz doskonale widziałem oznaki nadużywania narkotyków. Podkrążone oczy, nieobecny wzrok, popękane usta i blada cera. Nie wyglądała za dobrze ale to też wina wypadku.
-Ciii teraz odpoczywaj na tę chwilę ty jesteś najważniejsza. - pocałowałem ją w policzek.
-Ok ale zadzwoń do Jul niech mi przyniesie kilka rzeczy ona będzie wiedzieć co. A i przekaż Dylanowi, że go kocham okey.? - popatrzyła na mnie a ja usłyszałem jak na korytarzu ktoś w coś kopnął. Doskonale wiedziałem, że chłopaki wszystko słyszeli ale nie mogą tu wejść ponieważ ta zadymiara musi odpoczywać.
-Oczywiście a teraz się prześpij. - cmoknąłem ją w czoło i po chili czekania aż uśnie wyszedłem na korytarz.
-Ona nie może was teraz widzieć. - powiedziałem do piątki załamanych chłopaków
-Nie musi. - wzruszył ramionami Harry.
-Będziemy siedzieć tu a ona będzie tam. - dokończył.
-Tak może być. A co ja jej powiem w związku z Dylanem.? Sami słyszeliście co mi powiedziała...ona się załamie gdy usłyszy co się stało. - usiadłem na krześle nie mając już sił.
-Cokolwiek zrobisz Justin, my ci pomożemy. Bella jest moją kuzynką i zależy mi na jej szczęściu i zdrowiu. Po za tym nigdy nie zostawiłbym cię samego po tym co dla niej zrobiłeś. - powiedział do mnie Harry lekko mnie przytulając żeby mnie pocieszyć.
-Dzięki Harreh. - odpowiedziałem. Tak lepiej jakoś jak wiem, że nie jestem sam. Całą szóstką siedzieliśmy bez jakich kol wiek wieści czy czegoś. Wiedziałem, że przede mną jest jeszcze najgorsze. Przypomniałem sobie, że Bella prosiła żebym zadzwonił do Juliet. Wyjąłem mojego iPhone z kieszeni i wybrałem jej numer.
*-Hej Jus..- zachichotała do słuchawki
-Musisz przywieść jakieś rzeczy Belli do szpitala. Juliet ona miała wypadek. - na te słowa przestała chichotać
-Co.? Nic jej nie jest.? - zapytała
-Przywieś jej jakieś piżamy, laptop żeby jej się nie nudziło i prosiła żebyś jej przywiozła coś ale nie wiem co powiedziała, że ty będziesz wiedzieć. - powiedziałem a Juliet przytaknęła i się rozłączyła. Super jeszcze jej tu brakowało. Zaśmiałem się w myślach. Nie żeby coś lubię ją ale wydaje mi się, ze przez nią Bella się buntuje czy co ona właściwie robi. Myślę, że to ona namówiła Bellę do ćpania. Jej jak ja mogłem tego nie zauważyć.? Przeze mnie mogło to się jeszcze gorzej skończyć.
-Skończ się obwiniać.! To nie twoja wina. - powiedział głośno Louis jakby czytał mi w myślach. Wzruszyłem ramionami i myślałem o tym wszystkim razem. Wiem jedno. Bella nie może się w ogóle stresować co znaczy, ze oni nie mogą się z nią zobaczyć...na razie.

                                                   *******Bella*******
Półtorej tygodnia w szpitalu i mogę oszaleć. Justin jest przy mnie prawie cały czas chodź mu mówię żeby szedł do domu czy coś ale nie bo po co.  Wychodzi tylko na jakieś trzy cztery godziny w dzień bo ma jakiś koncert czy wywiad i na noc jedzie do hotelu. Kocham go i w ogóle jestem mu mega wdzięczna za to wszystko ale może doprowadzić do szału ciągłymi pytaniami czy nic mi nie jest, czy niczego nie potrzebuję, czy chcę pogadać lub czy mi się nudzi.
Wczoraj zdjęli mi gips z nogi i ręki oraz wszystkie szwy. Na mojej głowie już nie było bandaża i czułam się jakby w pełni zdrowa oczywiście fizycznie. Nie mogę zobaczyć Dylana ani Jul bo Justin ją wyrzucił gdy dowiedział się, że to ona przynosiła mi narkotyki. Raz zostawiła torbę otwartą a leżała na widoku amfetamina. Justin się tak wkurzył, że było go słychać w całym szpitalu. Mój tata nic o tym nie wie. Bo rozmawiałam z nim, że nic mi nie jest i może wracać do pracy, tak zrobił po dwóch dniach błagania. Pattie teraz ma ten cały bałagan związany z trasą na swoich barkach a to wszystko przeze mnie. Głupia, biedna Bella, która chciała udowodnić światu, że może sobie ze wszystkim poradzić i zacząć życie od nowa. Taka głupia blondynka, która spieprzy wszytko czego się dotknie. Chodząca katastrofa.
Miałam ochotę teraz wziąć zapalić chodź papierosa ale nie mogłam.
-Justin.? - zawołałam przyjaciela, który siedział obok
-Huh.? - popatrzył na mnie
-Dalej tu są.? - zapytałam a on kiwnął głową. Chyba każdy głupi się domyśli, że mówię o chłopakach z 1D. Przychodzą tu codziennie i patrzą przez tą wielką szybę myśląc, że ich nie widzę. W ich oczach widać ból a jak popatrzę na Niall'a to po prostu mam ochotę się rozpłakać. Oczy Zayn'a też wyrażają wiele emocji i to wcale nie tych pozytywnych aż mam ochotę go przytulić.
-Ile tu jeszcze będę.?  - zapytałam i jak na zawołanie wpadł lekarz.
-Jak się dziś miewa nasz buntowniczka.? - podszedł do mnie i zmierzył mi temperaturę
-Coraz lepiej. Mogę już stąd wyjść.? - uśmiechnęłam się
-Jutro jak wszystko będzie dobrze. - sprawdził jeszcze moja kartę, wpisał coś i wyszedł.
-Zawołaj już ich. - powiedziałam gdy zobaczyłam chłopaków stojących na zewnątrz.
-Serio.? - zapytał ze zdziwieniem
-Tak w sumie siedzą tu codziennie. Głupia jestem miało być bez nich ale no cóż chyba ktoś chce inaczej. - zaśmiałam się sarkastycznie
-Jesteś pewna.? - zapytał jeszcze raz
-Nie. - wzruszyłam ramionami
-Oj mała. - szturchnął mnie a ja tylko się zaśmiałam. Siedzieliśmy i gadaliśmy kilka godzin potem na chwilę przyszła Pattie i musiałam iść spać. Jutro mnie wypisują muszę być pełna sił i no muszę zobaczyć Dylana. Nie wiem nawet w jakim jest stanie.

                                                  *******Tydzień później*******
Od czasu gdy wyszłam ze szpitala nie widziałam Dylana. Pewnie nie chce mnie widzieć. To ja wciągnęłam go w to gówno i wypadek był z mojej winy więc nie mam do niego żalu. Właśnie jadę winda na dół bo przyjechał mój towar. Tak dalej ćpam ale mam to pod kontrolą i mogę przestać kiedy chcę przynajmniej tak mi sie wydaje. Wsiadłam do samochody Dave bo tak ma na imię diler, który mnie teraz zaopatruję. To chłopak Jul więc nie mam się o co bać, że towar będzie lewy czy coś.
-Dzisiaj tylko tabletki i amfa bo Jul by mnie zabiła gdybym codziennie dostarczał ci jakieś zioło. - powiedział podając mi trzy małe kolorowe tabletki i troszkę amfetaminy w małym woreczku.
-Spoko. - wzięłam to i zapłaciłam. Wysiadłam z auta a ono od razu odjechało, schowałam towar do kieszeni. Tak powiedziałam Biebsowi, że już nie biorę więc muszę się pilnować. Rozejrzałam się żaby zobaczyć czy nikt nie widział tej no tranzakcji. Na ulicy nikogo nie było ale spojrzałam na górę i stanęłam jak wryta. Zayn stał w oknie i obserwował każdy mój ruch. Wiedziałam, że widział wszystko i nie jestem w najlepszej sytuacji. Tak oni od kąt wyszłam ze szpitala mieszkają z nimi w tym hotelu tylko w osobnych apartamentach. Dalej im nie wybaczyłam a moja rozmowa z nimi polega gównie na Nie nie biorę lub wszystko gra. Nic mniej nic więcej. Popatrzyłam na Mulata on tylko pokręcił głową. Był bez koszulki i świetnie było widać jego idealną klatę i te tatuaże. No więc co jak co ale on mnie pociąga albo mi się tak wydaje. Widziałam jak pokazał palcem żebym weszła do góry. Oho już mam przerąbane. Szybko schowałam głębiej to co dostałam i pobiegłam do apartamentu mając nadzieję, że Malik nic nie powie Justionowi. Szybko znalazłam się na górze i błyskawicznie pojawiłam się w apartamencie na moje nieszczęście wszyscy tam byli.
Cała szóstka stała w rzędzie z rękami skrzyżowanymi na klatce piersiowej a po ich minach wnioskuję, że sie spóźniłam.
-Co jest.? - zapytałam jakby nigdy nic.
-Bella oddaj to. - powiedział Justin wyciągając rękę
-Ale co.? - postanowiłam zgrywać idiotkę.
-Nie próbuj udawać, że nie wiesz o czym mówimy. Masz to natychmiast oddać i jak jeszcze raz cię z tym gównem zobaczę idziesz na odwyk.! - wrzasnął a ja czułam, że tracę grunt pod nogami.
-Nie ma mowy. Wiesz, że to pozwala mi zapomnieć.? Czuję się dzięki temu lepiej. Masz to i spierdalajcie. - rzuciłam w nich zawartością moich kieszeń i poszłam do swojej sypialni. Zamknęłam drzwi ale nie na klucz bo takie coś to Justin mi dawno zabrał. Wyciągnęłam z pod materaca paczkę papierosów i podeszłam do okna. Otworzyłam je wyciągając jednego i zapalając. Nie zdążyłam się nawet zaciągnąć gdy w moim pokoju pojawił się Bieber zabierając mi go i całą paczkę. Popatrzyłam na niego miną mordercy.
-To dla twojego dobra. - powiedział i wyszedł. Super. Zero dragów, fajek a ja jestem mega zdenerwowana.  rzuciłam się na łóżko i zaczęłam obmyślać plan. Może i nie moge przestać brać, palić kiedy chcę. Może serio jestem no tą ćpunką.? Na samą myśl mam gęsią skórkę ale moje ciało domaga się chodź nikotyny.
Muszę być miła i niech myślą, że pogodziłam się z tym, że muszę być grzeczna. Ściągnęłam obcisłe spodnie, które miałam na sobie i zastąpiłam je luźnym, szarym dresem. Zrobiłam jeszcze kucyka i siląc się na bycie miłą wyszłam z pokoju i skierowałam się do małej kuchni gdzie siedzieli.
-Sorry. - powiedziałam cicho siadając do stołu gdzie oni siedzieli.
-Ty nie rozumiesz, że się o ciebie martwimy.? - zapytał Harry
-Wiem. Może zamówimy coś do jedzenia na przeprosiny.? - popatrzyłam na mojego kuzyna.
-Żadnych numerów więcej.? - zapytał uśmiechając się więcej.
-Żadnych. - skłamałam przytulając się do niego i od razu podeszłam do Justina i rzuciłam się na niego.
-Kocham cię...- wyszeptałam mu na ucho
-Wariatka. - zaśmiał się.
-Wiem oglądamy coś.? - popatrzyłam na każdego po kolei. W oczach Niall'a widziałam smutek. Wszyscy się zgodzili i poszliśmy do saloniku gdzie stał wielki telewizor.
-Tomlinson ty wybierasz. - powiedziałam rzucając się na kanapę obok Liam'a. Zayn ciągle patrzył na mnie wzrokiem typu Rozgryzę co kombinujesz. Wywróciłam oczami i popatrzyłam na ekran na którym pojawiły się pierwsze sekundy Lol'a. Uwielbiam ten film. Przez całe półtorej godziny siedziałam obok wszystkich. Nie mogłam normalnie chwilę sama poleżeć bo oni myśleli, że coś wykombinuję ale nic z tych rzeczy. Na prawdę nie czułam się dziwnie właśnie wręcz przeciwnie. Fajnie było znów spędzać czas w siódemkę. Zamówiliśmy pizzę ja miałam na pół z Justinem bo on uwielbiam taką jak ja. Gdy skończyliśmy jeść, oglądać poszłam spać. Wpakowałam się do łóżka z pamiętnikiem w ręce i opisałam cały dzień. Najgorsze jest to, że planowałam udawać, że się świetnie bawię ale na serio bawiłam się super. W Nowym Jorku będziemy jeszcze dwa dni a potem wyruszamy do Waszyngtonu. Razem z chłopakami z 1D. Oni mają urlop a potem postanowili połączyć trasę.  Gdy Justin będzie miał koncert oni mają wolne i na odwrót. Nawet nie przebierając się w piżamę przykryłam się kołdrą i po prostu zasnęłam mając nadzieję na lepsze jutro.


________________________________________
Miałam kilka opcji na ten rozdział i był dawno napisany ale całkiem inaczej. W pierwszej wersji było jak Bella dowiedziała się o śmierci Dylana i była załamana ale myślę, że tak będzie lepiej..:) Sorry za błędy. Oczywiście chce poznać wasze opinie kociaki.!!! Kocham was i życzę super wakacji..♥