sobota, 21 grudnia 2013

Chapter fifty eight.!

W sumie to nie wiem czy może być gorzej ale staram się ogarnąć jakoś to wszystko. Pierwsze dwa dni było wręcz strasznie. Tęskniłam za Niall'em a przecież z własnej winy go straciłam. Teraz po tygodniu gdy chyba już to sobie wszystko w tej mojej pustej głowie poukładałam wiem, że muszę coś zrobić z moim życiem. No nie do końca sama na to wpadałam bo Justin ciągle mi marudził, że muszę spiąć poślady i iść dalej. Tak wkurzający kurdupel ale ma rację. Dość użalania się nad sobą. Ja wszystko chrzaniłam i wszystko sama muszę naprawić. Ostatni raz widziałam chłopaków z 1D chyba ponad tydzień temu jak nie dwa tygodnie w tym daremnym programie czy radiu, nie ważne.
-Dobra wstawaj marudo. - powiedział Justin wchodząc do mojego pokoju po raz trzeci budząc mnie.
-Już. A jak mam się ubrać.? - zeskoczyłam z łóżka.
-Elegancko ale na luzie. - wzruszył ramionami i wyszedł. Grrr.
Wzięłam prysznic i od razu pomaszerowałam się ubrać. Założyłam leginsy z takim zimowym wzorem na to dużą szara bluzę i jeszcze biały komin, do tego kozaki i już była mi cieplutko. Włosy zostawiłam rozpuszczone a tak to się nawet nie pomalowałam. Wyglądałam nawet dobrze. Założyłam jeszcze naszyjnik, który dostałam od Zayn'a i ten śliczny naszyjnik z kostki do gitary od Niallera. Ten drugi zawsze miałam na sobie...no prawie jak się kapałam to go ściągałam. Głupie wiem. Zbiegłam szybko na dół gdzie Jay czekał już ubrany.
-Dobra skrzacie gotowa tak.? - wyszczerzył się. Wzięłam telefon i wyszliśmy z mieszkania kierując się do jego Ferrari....nie wiem co on ma do tych niskich aut ale muszę przyznać, że są śliczne. Chodź ja osobiście marzę od dawna o czarnym Land Roverze. Tak jakoś kiedyś chciałam i mi zostało, najpierw prawo jazdy.  Ruszyliśmy ale najpierw musieliśmy zahaczyć o Starbucks'a bo ostatnio uzależniłam się od ich gorącej czekolady. Na doła pomaga. Szybko zamówiliśmy napoje i znów ruszyliśmy do Cambridge. Teraz powiem coś co wszystkich zaskoczy, mnie samą to zdziwiło ale trzeba coś zrobić ze swoim życiem. Justin jedzie w trasę, chłopaki też więc nie mogę całymi dniami siedzieć na dupie i użalać się nad sobą. Postanowiłam pójść...nie no ni wierze, że na serio to robię ale jak już wcześniej nadmieniłam trzeba myśleć o przyszłości. Ta mini depresja źle mi robi. Gadam jak połamana.  Pijąc moja czekoladę i słuchając muzyki patrzyłam na Londyn. Justin jechał strasznie szybko ale mi to nie przeszkadza wolę mieć to już za sobą.  Wyciągnęłam mój telefon i weszłam na TT. Ostatni mam coraz więcej hejtów ze strony fanek 1D ale za to Beliebers mnie wspierają.
"@justinbieber: Wciąż nie wierzę, że ta mała bestia dorasta. :D..wiesz, ze cię kocham @Mrs.Williams..:*"
Zaśmiałam się i skomentowałam to a potem grałam w jakąś beznadzieją grę, która mi się od razu znudziła i zaczęłam wkurzać Biebera.
-Skarbie a tak w ogóle to gadałaś o tym pomyśle tacie.? - zapytał po dość długim czasie.
-Sam mnie namawiał do tego. Twierdzi, że no wiesz muszę się wziąć za siebie. Zawsze chciał żebym no wiesz tak jakby dorosła. - zaczęliśmy się śmiać. Ja Isabella Williams mam być odpowiedzialna, dorosła....boże te słowa nie pasują ani trochę do mnie no ale cóż życie.
Po godzinie dojechaliśmy na reszcie na miejsce. Wszystko było tu po prostu śliczne. Śnieg te stare budynki już uwielbiam ten widok chodź wiem, że Cambridge latem wygląda lepiej ale ten klimat...aw. Wyszliśmy z samochodu i poszliśmy w stronę miejsca zapisów. Tak, wsze i wobec oznajmiam wam, że idę na studia. Wiem, ja i studia to do siebie nie pasuje ale chcę iść i myślę, że to może wyjść tylko na dobre. No bo co ja niby będę robić później.? Całe życie nie będzie mnie utrzymywał tata więc będzie kiedyś trzeba iść do pracy.  Po osiemnastce miałam jeden cel....prawko a nie tak jakby trochę dorosnąć. Matko boję się siebie.
Pokręciłam głową uświadamiając sobie moje rozmyślenia, jestem głupia i ja mam iść na studia.? Będzie ciekawie.
-Panna Williams.? - zapytała bardzo elegancko ubrana kobieta.
-Tak. - stanęłam przed nią.
-Zapraszam do gabinetu pan Carter'a. - otworzyła mi drzwi posyłając miły uśmiech. Weszłam do brzydkiego gabinetu. Szafy z ciemnego drewna, trochę luksusu ale mi osobiście się nie podoba. Za biurkiem siedział mężczyzna w około 45 lat lub więcej.
-Witam panno Williams. Otrzymaliśmy już pani świadectwo i powiem, że oceny mogły być lepsze ale bardziej niepokoi nas pani zachowanie. Jesteśmy jednak myśli, że będzie pani się starała i przyjmujemy panią na nasz uniwersytet. - wstał ściskając moją rękę. Pogadała sobie jeszcze coś tam i wręczył mi plan lekcji, klucze do mojego pokoju w akademiku i powiedział, że za kilka dni widzi mnie na zajęciach. Czyli to już na poważnie.? Nie ma wyjścia.? Uroczo się pożegnałam i wyszłam z tego ohydnego gabinetu.
-Co się szczerzysz.? - popatrzyłam na uśmiechającego się Justina.
-A nic tak, wiesz fajnie, że się w końcu na coś zdecydowałaś. Teraz trzeba ci kupić mundurek. - zaczął się ze mnie nabijać jakbym była małym dzieckiem, które idzie do pierwszej klasy. Boże co za idiota, ale go kocham.
Po tym wszystkim pojechaliśmy do domu Direction bo Harry chce mi coś niby powiedzieć. A z resztą nie ważne tęsknię za tymi dziwakami. Będzie trochę trudno patrzeć na Nialla ale dam radę właśnie zdecydowałam się pójść na studia, ja mam nie dać sobie w czymś rady...niemożliwe. Śmiejąc się razem z Jey'em dotarliśmy do drzwi i bez pukania weszliśmy do środka. Szybko pobiegłam do salonu gdzie siedział tylko Louis, od razu na niego skoczyłam.
-Hej brzydalu.! - wrzasnęłam a ten przez dłuższą chwilę nie widział o co chodzi.
-Bella. - w końcu się zorientował i mnie przytulił.
-Co to za krzyki.? - w salonie zjawił się Hazza.
-Co tam kuzynku.? - wyszczerzyłam się do niego.
-No chodź tu bestio. - wstałam z Tomlinsona i przytuliłam Stylesa. Wyściskał mnie zanim koło nas pojawili się Liam i Zayn.
-Cześć. - Liaś od razu mnie przytulił mówiąc to cześć tak słodziutko. Nie jestem na niego zła za to co powiedział chodź mogło się tak wygadać ale to moja duma ucierpiała.
-Tęskniłem i wiesz przepraszam. - powiedział z uśmiechem.
-Nie Liam ty jako jedyny byleś szczery.. - dźgnęłam go w żebra widząc jego minę. Odszedł kawałek i poczułam jak ktoś mnie podnosi.
-Tak bardzo przepraszam, że na ciebie na wrzeszczałem, przeprasza, że stwarzam problem i naprawdę mi przykro z powodu Nialla. - wyszeptał mi do ucha.
-Tęskniłam olbrzymie. - uśmiechnęłam się nie mając ochoty wszystkich dołować, znów.
-Cieszę się że jesteś skarbie. - przytulił mnie całując w policzek. Po chwili odsunęłam się od niego.
-Niall jest u siebie.? - zapytałam i od razu każdy przybrał poważną minę.
-Tak, zawołać go czy... - Louis jako jedyny przemówił a Justin szeptał o czymś z Harrym.
-Nie poradzę sobie. - skierowałam się na schody, które pokonałam w zabójczo szybkim tempie. Wchodząc do domu byłam pewna siebie i zdeterminowana a teraz jak stoję pod jego drzwiami to się normalnie boję.
-Spieprzać. - usłyszałam głos Niall'a gdy zapukałam do drzwi. Mimo tego, że głos w mojej głowie wręcz krzyczał żebym tam nie wchodziła to ja po prostu otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Rolety były pozasłaniane i ogólnie było ciemno ale widać było, że Horan leży na łóżku.
-Lou wynoś się nie mam ochoty na gadanie. - warknął
-Przepraszam..- wyszeptałam a on jak poparzony wyskoczył z lóżka.
Mimo, że praktycznie go nie widziałam to mogłam przysiąc, że nie wyglądał na super wypoczętego.
-Zanim zapytasz co tutaj robię i każesz mi wyjść to chcę powiedzieć, że naprawdę mi bardzo przykro. Przepraszam, że jestem egoistką, że cię zraniłam, przepraszam. - mówiłam szeptem ale w tej niezręcznej ciszy mógł wszystko usłyszeć gdyby chciał oczywiście.
-Nie zależało ci na mnie więc mogłaś po prostu powiedzieć. - jego głos był mocno za chrypnięty a gdy go usłyszałam to na całym ciele poczułam ciarki.
-Zależało, zależy i zawsze będzie. - zaczęłam się bronić.
-To po co to zrobiłaś.? - zrobił kilka kroków w moją stronę i w końcu go zobaczyłam.
-Nie mam pojęcia taki głupi odruch. - w myślach walnęłam się w czoło za to co właśnie powiedziałam.
-Wiem, że masz do mnie wielki żal, wiele pretensji i wiem, że pewnie mnie nienawidzisz ale błagam cię nie skreślaj mnie. - zaczęłam mówić a mój głos się załamywał.
-Nie, nie nienawidzę cię. - burknął Nialler
-Teraz pewnie pomyślisz, że jestem żałosna ale mi cię brakuje. - popatrzyłam na niego przerywając ciszę.
Nic nie odpowiedział, nawet na mnie nie patrzył.
Czy ja do cholery musiałam go stracić żeby zdać sobie sprawę, że naprawdę go kocham i mi na nim zależy.?
-Idziesz na dół.? - zapytałam cicho po raz kolejny przerywając długą cisze. Chłopak tylko kiwnął głowa i oboje zeszliśmy do salonu. Cała piątka siedziała na sofie i o czymś gadali Spojrzałam na Nialla ale ten wyglądał jakby mnie miał gdzieś. Wyprzedził mnie i usiadł koło Liama na fotelu.
Przez cały czas czułam się trochę dziwnie. Niby było normalnie i Niall nawet się czasem uśmiechnął a atmosfera była świetna, to i tak chciałam móc usiąść blondaskowi na kolana i go pocałować. Wiem, że jestem tępa i muszę się ogarnąć.  Po kilku godzinach wyszliśmy z domu direction i pojechaliśmy do jakiejś restauracji na kolację.
-Zapomniałam im powiedzieć, że wiesz idę na studia. Jak to głupi brzmi. - powiedziałam do Justina gdy kelnerka już przyjęła nasze zamówienie.
-Chyba się dowiedzą, wiesz, że w poniedziałek wyruszam w dalszą trasę.? - zapytał zmieniając temat.  W poniedziałek.? Zostało nam tylko pięć dni razem. Nie.!
-Weź mnie nie opuszczaj. - zrobiłam słodkie oczka.
-Oj dzieciaku. - zaśmiał sie
-Jesteś rok starszy. - pokazałam mu język.
-Ale jednak starszy. Musimy jechać na zakupy bo jako ten starszy, przystojniejszy, słodszy, odpowiedzialniejszy, uroczy...- zaczął.
-Nie zapędzaj się. - szturchnęłam  go przerywając mu
-A tak serio to twój tata poprosił mnie żebym cię przypilnował żebyś czasem nie zrezygnowała no i mam ci pomóc w przeprowadzce do akademika. - wzruszył ramionami.
-Jesteś moim przyjacielem a nie niańką po za tym i tak już dużo dla mnie robisz. - wzięłam go za rękę.
-A tam skarbie po za tym pośmiejemy się z tego, że wyglądasz w mundurku jak trol. - zaczęliśmy się śmiać.
-My.? - zapytałam po chwili śmiechu
-Ta właśnie bo zaprosiłem Chris'a i Ryan'a do nas. Jadą ze mną w trasę na pierwsze miesiące a teraz jeszcze po imprezujemy a potem nauka kochanie. - zaczęliśmy jeść a potem pojechaliśmy do kina na jakąś komedię. W domu zrobiliśmy jakieś desery lodowe i graliśmy na Xboksie w Fifę. Świetnie się bawiłam pierwszy raz od wielu dni.  Niby z Niallem wszystko w porządku bo ten czas w ich domu był świetny to i tak czuję się strasznie bo nie ma go ze mną. Ahh gadam jest kretynka a najlepsze, że sama na to zasłużyłam.

Ostatnie cztery dni były super. W dzień zakupy co nie było fajne ale z tymi trzema debilami to wszystko staje się super. Jeździliśmy na łyżwach, graliśmy w kręgle, w kosza i hokeja a wieczorem impreza. Codziennie. Dzisiaj leczę kaca po tych cztero nocnych bibach.
-Chris oddawaj kołdrę. - pociągnęłam kołdrę w swoją stronę odwracając się od niego i niechcący zrzucając Justina. Wszyscy czterej spaliśmy w jednym łóżku bo niby musimy być blisko jak nie będziemy się często widywać. Zgadzam się z tym.
-Iss ty kurduplu już nie żyjesz. - warknął Justin wstając z ziemi.
-Przepra..- nie zdążyłam nic powiedzieć bo nagle mnie podniósł.
-Za późno. Myślałem, że razem z Chrisem wrzucimy to Ryana ale chyba bardziej na to zasłużyłaś skarbie. - znaleźliśmy się w łazience i poczułem jak Justin zbliża się do wanny.
-Proszę nie wrzuc..- znów nie dokończyłam bo wylądowałam w wodzie ale na szczęście nie puściłam Jay'a i wpadł razem ze mną.
-Ty mała bestio. - krzyknął cały mokry.
-To twoja wina. - zaczęłam go chlapać woda a on mnie. Byliśmy cali mokrzy tak jak wszytko dookoła.  Mimo, że było zimo to cały czas się śmialiśmy. Po chyba pół godzinie łaskawie Ryan przyniósł nam ręczniki. Wszyscy zjedliśmy śniadanie a potem się pakowaliśmy. Oni bo jadę po jutrze w trasę a ja bo no dziś wieczorem mam być w akademiku. Naprawdę nie chcę bo uświadomiłam sobie, że jestem niedojrzałym bachorem ale nie rozczaruję taty. Może mi się spodoba.? Podobno właśne w akademikach są najlepsze imprezy. Dziwnie zaczynać w drugim semestrze ale lepiej teraz bo potem się rozmyślę. Zabrałam połowę mojego pokoju i wszystko co kupiliśmy przez te cztery dni. Potem wybraliśmy się na pożegnalny obiad wraz z Pattie i Scoterem bo przyjechali. Było super ale gdy w końcu wsiadłam do samochodu Justina i wraz z Chrisem i Ryanem zaczęliśmy drogę do Cambridge. Pożegnałam się z Pattie i omal się nie popłakałam gdy mówiła mi, że czuje się jakby jej córka szła na studia...bla, bla, bla i w dodatku się rozpłakała twierdząc, że jest ze mnie dumna. Jak miło takie coś czasem usłyszeć. Chłopaki z 1D nic nie wiedzą ale zdążę się z nimi pożegnać przed ich wyjazdem w trasę, która zaczyna się na początku lutego czyli no za jakieś półtorej tygodnia wtedy kiedy urodziny Hazzy. Po dość długim czasie w końcu dotarliśmy do tego piekła. W sumie sama się na to godzę więc nie powinnam narzekać. Grupka studentów już przyjechała po przerwie świątecznej mam nadzieję, że mam pokój z kimś normalnym.
Wzięliśmy wszystkie pudła (jakimś cudem), walizki, torby i podreptaliśmy na górę. Na papierze od dyrektora czy kim on tam jest pisało, że mieszkam na trzecim piętrze. Spoko. Winda dojechaliśmy i stanęliśmy przed pokojem 169...69 przypadek no nie sadzę. Otworzyłam drzwi i pokój był w sumie duży. Jedna połowa pokoju była udekorowana no nie powiem dla mnie okropnie. Przeważał róż, słodko nieprawdaż. My zaczęliśmy wyjmować moje rzeczy to moja część zaczęła wyglądać super. Na ścianę przykleiłam od razu pełno naszych wspólnych zdjęć, nawet z 1D i kilka fotek jak całuję się z Niall'em no cóż w ciąż go kocham więc. Z tym trzema debilami nie trwało to długo i dobrze. Potem zwiedzaliśmy trochę gdy nadszedł czas pożegnania.
-Przyjadę do was w marcu jak będziecie w Kanadzie okey.? - zapytałam.
-Codziennie dzwonisz albo przy najmniej co drugi dzień i Skype. Zrozumiano.? - popatrzył na mnie poważnie Justin ja tylko kiwnęłam głowa i przytuliłam Chrisa.
-Ucz się i pamiętaj, żeby w niedzielę nie pić bo z kacem na lekcje, wiem coś o tym. - pocałował mnie w policzek.
-Jak poznasz jakieś ładne dziewczyny to znasz mój numer. - przytulił mnie Ryan.
-Tak też będę tęsknić. - walnęłam go w głowę.
-Wiesz, że cię uwielbiam. - cmoknął mnie w policzek.
Teraz najtrudniejsze, pożegnać się z Justinem.
Podbiegłam do niego i wskoczyłam w jego ramiona. Podniósł mnie od razu mocno do siebie przyciągając.
-Będę cholernie tęsknił. Pamiętaj, żeby dzwonić bo jak nie to przyjadę i narobię ci takiego wstydu. - zaczął a ja się zaśmiałam.
-Będę tato. - wyszczerzyłam się.
-Tak bardzo chciałbym mieć cię ze sobą w trasie ale skarbie wiem, że powinnaś tu być. Jestem z ciebie dumny i pamiętaj jak ktoś się będzie czepiał to wiesz co masz powiedzieć.? - uniósł brwi patrząc mi w oczy. Miałam owinięte nogi w ogół jego pasa więc bez podnoszenia głowy patrzyłam w brązowe tęczówki.
-Jeśli nie zostawisz mnie w trzy sekundy to mój najlepszy przyjaciel wsiada w swój pieprzony samolot i przylatuje ci obić tą krzywa buźkę. - zaśmialiśmy się wszyscy na moje słowa.
-Dokładnie. Będę tęsknił za tobą pyskata bestio. - mocno mnie przytulił.
-Ja za tobą bardziej i obiecuję, że często będziesz musiał brać ten swój pieprzony samolot i przylatywać tutaj do mnie. - zachichotał na moje słowa.
-Trzymam cię za słowo. Kocham cię wiesz.? - znów popatrzył mi w oczy.
-Tak brzydalu ale ja cie kocham bardziej.! - znów mocno go przytuliłam aż warknął lekko z bólu. A co niech mnie zapamięta. Postawił mnie na ziemię całując w policzek.
-Będę strasznie tęsknił. - wyszczerzyliśmy się do siebie dotykając się nosami gdy błysnął flesz. Idioci.
Gdyby tak ktoś obcy nas obserwował to by pomyślał, że jesteśmy para ale nie, najlepsi przyjaciele na świecie. Zrobiłabym dla niego wszystko i więcej.
-Też będę tęsknić. Chodźcie tu grupowe przytulanie. -staliśmy tak chwilę przytulając się a potem jeszcze raz każdy mnie wyściskał, pocałował w policzek i poszli. Weszłam do pokoju z pytaniem co robić.? Nie mając pomysłu rzuciłam się na łóżko z laptopem w ręce. Weszłam na Twittera i zobaczyłam, ze Justin już dodał zdjęcie ohh ten debil szybki jest. Od razu otworzyłam zdjęcie i jakbym nie znała tych osób to powiedziałabym, że są w sobie po uszy zakochani i jest tak ale jesteśmy przyjaciółmi. Bieber jest dla mnie jak brat. Było już chyba z tysiąc osób, które dodały to zdjęcie do ulubionych, cóż jestem przyzwyczajona, że nie jestem pierwsza bo Beliebers są jak burza i mnie wyprzedzą.
"@justinbieber: Już tęsknie brzydalu..:* Pamiętaj dzwoń codziennie @Mrs.Williams...PS. Kocham cię.." 
Tak słodko. Skomentowałam, że też tęsknię i od razu wdałam się w konwersacje na TT z Chrisem. Zaczął pisać, że machał mi a ja go nie widziałam co chyba normalne bo parkowali po przeciwnej stronie od mojego okna. Pisaliśmy w sumie o niczym potem Ryan się dołączył i śmialiśmy się z Biebsa, że musi prowadzić.
Leżałam na łóżku czytając mój plan na najbliższy tydzień i nie byłam zbyt zadowolona ilością godzin ale nie narzekam bo mogło być gorzej.  Książki leżały na biurku, ciuchy w szafie, pokój był znośny więc wszystko było gotowe. Leżałam tak i zaczęłam oglądać film ale szybko mi się znudziło chyba jak zwykle i poszłam spać mimo wczesnej godziny. Jutro ma przyjechać ta współlokatorka i mam się rano wstawić do sekretariatu i dyrektora. Fu. Napisałam Bieberowi, że go kocham, dobranoc i takie duperele, ze ma pozdrowić mamę i tych dwóch debili. Zebrałabym się na odwagę żeby napisać do Nialla ale nie wiem co. Zasnęłam mając nadzieję, że przeżyję jutrzejszy dzień. I myślę, że nikt mnie nie rozpozna bo nie mam zamiaru znosić zakiś napalonych faneczek, które będą chciały numer Jusa albo kogoś z 1D.
Najbardziej mam nadzieję, że Nialler mi chodź trochę wybaczy.


___________________________________________
I jest następny. Kto się tego spodziewał.? Nie wiem czy się podoba więc proszę o komentarze. Ogólnie szczere opinię. Jak myślicie chłopacy z 1D będą zaskoczeni Bella na studiach.? Kto zgadnie jaki kierunek wybrała.?  A teraz....
Życzę wam Wesołych Świąt, spełnienia marzeń, udanych prezentów...mam nadzieję, że dostaniecie co chcecie..♥ Kocham was...!!

środa, 4 grudnia 2013

Chapter fifty seven.!

                                                         *******Zayn*******
Wróciłem do domu w nie najlepszym humorze. Bellla wyszła gdzieś z Niall'em a ja nie mogłem słuchać gadania reszty, że blondyn przygotował jej coś romantycznego bla, bla, bla. Boli mnie to trochę ale wiem, że to co ona czuje do Nialla to strasznie głębokie i silne. Do mnie też coś czuje a ten pocałunek...wspaniały. Nie mogę przestać myśleć o tym co by było gdyby.  Jestem przekonany, że nie zostawi Irlandczyka dla mnie i nawet jej o to nie proszę chodź by było fajnie....nie no co ja gadam. Ona by była smutna, on zraniony a to, że ja miałbym ją przy sobie tylko to było by cudowne. Zdjąłem buty i skierowałem się do kuchni po coś do picia. Wziąłem cole i poszedłem go góry. W całym domu było strasznie cicho tylko z jednego pokoju dochodziły krzyki, pokoju Belli. Od razu się tam skierowałem.
-Co jest grane.? - zapytałem patrząc na nich wszystkich ale zignorowali mnie. Liam tylko rzucił w moją stronę zabójcze spojrzenie.
-Możecie mi w końcu powiedzieć o co chodzi.? - usiadłem zrezygnowany na łóżku i wtedy zobaczyłem, że z szafy zniknęło dość sporo rzeczy.
-Jeszcze się pytasz co się stało.? Bella się wyprowadziła, pokłócili się z Nialler, i to wszystko przez ciebie.! - krzyknął nagle Harry.
-Styles spokojnie. - próbował go uspokoić Lou ale ja nie mogłem uwierzyć w to co przed chwilą usłyszałem. Ona się wyprowadziła, pokłóciła z Niallerm....musiała mu powiedzieć. Ale dlaczego.?
-Nie będę spokojny. Zepsuł związek mojej kuzynki jakby nie mógł sobie znaleźć innej dziewczyny i dać jej spokój przecież  wiedział, że jest szczęśliwa z Horanem....musiałeś wszystko zniszczyć.? - warknął na mnie
-Nic nie zepsułem.! - kręciłem głową i  próbowałem się bronić ale wiedziałem, że to prawda.
-Przestańcie i tak to nie ma sensu. Nie powinniśmy pozwalać jej wyjechać. - powiedział nagle Louis
-Wy chyba nic nie rozumiecie. Ona musi sobie wszystko przemyśleć po za tym Niallowi dobrze zrobi gdy też w spokoju o wszystkim pomyśli. To nie jest uciekanie od problemów jak przedtem nazwał to któryś z was jełopy.  Dajcie im obojgu spokój i zobaczycie, że długo bez siebie nie wytrzymają. A co do ciebie Zayn to proszę cię bez głupot.? - Gemma ustawiła wszystkich do pionu. Chłopaki z szeroko otwartymi oczami przyznali jej prawdę przerosili i wyszli. A co do mnie to dalej nie  mogłem uwierzyć, że naprawdę mu powiedziała. Musiał ją strasznie potraktować jak się wyprowadziła. Chciałbym z nim pogadać, mógłby dać mi w ryj co by było dobre bo sam nie wiem jak bym się zachował jakby ktoś pocałował moją dziewczynę.
Poszedłem do siebie nie wiedząc co robić. Muszę chyba do niej jechać. Nie wiem gdzie jest ani co robi ale wiem, że potrzebuje pogadać więc powinienem być przy niej.
Tylko czy ona będzie chciała mnie widzieć.?

                                               *******Bella*******
Dwa dni przeleżałam w łóżku starając się nie myśleć o tym wszystkim ale jak można zgadnąć nie wyszło mi to za dobrze. Ciągle przed oczami miałam widok Nialla. Jego smutne oczy, to w jaki sposób na mnie patrzył.  To mnie naprawdę dobija. Cały czas robię dramy. Nie mogę po prostu żyć normalnie....moje życie wygląda jak jakiś kiepski odcinek Violetty.
Zakryłam się kołdrą gdy Justin wszedł do pokoju.  Kocham go ale niech mi da chwilę spokoju.
-Wstawaj mała. Tutaj śniadanie a potem musisz ruszyć dupcię bo idziemy na wywiad. Musze pracować a nie zostawię cię samej...a i nie masz nic do gadania. Więc smacznego. - rzucił się koło mnie na łóżko podając mi miseczkę z czekoladowym mlecznym startem. Nie jem nic innego a to jest dobre a Jus mi nie pozwala głodować. Myślałam, że jak opuszczę Dom Direction będzie lepiej a jest gorzej. Nie wiem jak się czuje Niall a ja muszę z nim pogadać. Przeprosić go i nie wiem jak będzie chciał to wyniosę się z jego życia raz na zawsze, chodź było by ciężko bo go kocham.
Po śniadaniu i wyszykowani się żeby jakoś wyglądać bo w końcu pokażę się z Justinem to nie mogę wyglądać jak zombie...kogo oszukuje wyglądam gorzej ale żeby Biebs się nie czepiał to się musiałam ubrać normalnie.  Wyszliśmy i wsiadając do czarnego Range Rovera, który zawiózł nas do studia jakiegoś głupiego radia. Nie miałam ochoty na nic więc siedziałam całą godzinę znudzona, a raczej zamyślona. Tylko słuchałam jak Jus śpiewa.
-Niestety nasz czas dobiegł końca ale było mi bardzo, bardzo miło cię gościć Justin. - prowadząca  ta audycję zaczęła słodzić mojemu przyjacielowi. Wywróciłam oczami i spojrzałam za okno gdzie padał śnieg.
-A już po przerwie kolejni chłopcy dla, których miliony dziewczyn straciły głowy..- znów popatrzyłam na tą spikerkę.
-Tylko u nas i tylko dla was One Direction. - powiedziała a ja zakrztusiłam się własną śliną. Po kilku sekundach cała piątka weszła do studia. Od razu zaczęli się witać z tą babką i oczywiście mnie nie zauważyli bo siedziałam z boku. Miałam czas się im przyjrzeć ale mój wzrok od razu skierował się na blondyna, który witał się całusem w policzek z prowadzącą. Miałam ochotę podejść i przywalić jej prosto w twarz bo on jest mój...ale sądzę, że Niall chyba sobie by nie życzył gdybym nawet pomyślała, że on jest mój. Westchnęłam a na to Justin odchrząknął a chłopcy od razu podeszli do niego. Przywitali się stojąc do mnie tyłem ale nagle niespodziewanie Nialler się odwrócił. Wstałam od razu jak wryta i spojrzałam na niego. Wyglądał na wykończonego, złego, smutnego....tyle emocji i to wszystko przeze mnie. Otworzyłam usta żeby coś powiedzieć ale nie umiałam. Tylko podeszłam do niego z nadzieją, że pozwoli mi się przytulić. Odsunął się ode mnie a na jego reakcję w moich oczach zebrały się łzy.
-Porozmawiajmy. - wyszeptałam. A oczy wszystkich od razu skierowały się na mnie i byli bardzo zaskoczeni widząc mnie.
-Nie mamy o czym. - odpowiedział Niall a jego głos był mocno zachrypnięty.
-Mamy. Musimy porozmawiać o nas. - zrobiłam malusieńki krok do przodu po czym popatrzyłam mu prosto w oczy.
-Nie ma nas. - odparł od razu i odwrócił się siadając na krzesło.
Po tych słowach moje serce chyba roztrzaskało się na sto kawałeczków. Nie ma nas.? Tak po prostu mnie skreślił.? Wiem, że to moja wina....ale ja go przecież kocham.
-Mała.? - popatrzył na mnie Justin. A ja tylko pokręciłam głową powstrzymując łzy. Nikt nic nie mówił. W całym pomieszczeniu panowała bardzo krępująca cisza. Popatrzyłam po kolei na kazdego z chłopaków. Liam patrzył na mnie jak ostatnio, Louis chciał mnie pocieszyć, Harry już chciał zrobić krok żeby mnie przytulić ale nagle odezwał się Zayn.
-My musimy porozmawiać. - Zayn nagle przemówił, stanął przede mną i otworzył drzwi gestem pokazując żebym wyszła. Bez słowa wyszłam na korytarz i stanęłam przed nim gdy zamknął drzwi.  Mój oddech wciąż był nierówny ale po tym co usłyszałam przed chwilą od Nialla dziwnie mi było się uspokoić.
-Jak się czujesz.? - przerwał ciszę Mulat
-Jak mam się czuć.? - prychnęłam
-Niall mnie nienawidzi, zraniłam go ciebie też. Liam też jest na mnie wściekły a ja...ja coraz częściej myślę, że jestem jakimś felernym egzemplarzem. Ze mną jest coś nie tak, zawsze wszystko psuję i wszystkich krzywdzę. - nie umiałam się uspokoić. Kilka razu krzyknęłam i cała się trzęsłam. Nigdy nie widziałam kogoś kto miałby jakiś atak paniki czy coś ale chyba jestem tego bliska.
-Spokojnie. Wdech, wydech, wdech. - zaczął mówić Zayn. Zbliżył się trochę do mnie ale próbowałam go odepchnął rękami a wyglądało to jakbym odganiała muchę czy coś.
-Nie.! Zawsze wszystko niszczę.! - krzyknęłam uderzając ręką w drzwi i od razu wybiegła na korytarz piątka chłopaków. Najbardziej zdziwiło mnie to, że Niall zjawił się koło nas pierwszy.
-Co się stało.? - zapytał od razu Harry.
-Zabierz mnie do domu, błagam. - podeszłam do Justina. Któryś z chłopców coś powiedział ale nie słyszałam co. Nawet nie po sekundzie zjawiła się ta prowadząca i kazała im wracać. Mocno wtuliłam się w Justina i spojrzałam na Nialla. Patrzył na mnie ale gdy tylko zauważył, że robię to samo spuścił głowę i wszedł do środka.
Wróciłam z Justinem do domu i przyznam szczerze, że ani razu się nie popłakałam ale czuje się jak gówno.
Przez jeden pieprzony błąd Niall mnie skreślił, nie da mi nic wyjaśnić po prostu jakby przestało mu na mnie zależeć. Nie wiem co takiego Zayn próbował dzisiaj zrobić ale nie mam siły nawet nad tym myśleć. Jeden dzień po tym całym okropnym weekendzie, chciałam spokojnie wyjść i wesprzeć Justina a znów wszystko zepsułam. Zachowuję się jak jakieś rozwydrzone dziecko. Nienawidzę siebie.
Położyłam się na kanapę, przykryłam kocem i nie marzyłam o niczym tylko zasnąć....i już więcej się nie obudzić. Wtuliłam się w koc i zaczęłam myśleć...co by było gdyby. Mimo, że nigdy te scenariusze się nie sprawdzały przynajmniej w mojej wyobraźni na małą chwilę jest kilka rzeczy dobrze.

__________________________________________
Jest. Skarby proszę was o bardzo szczere opinie. Wiem, że rozdział nie jest najlepszy i krótki ale nie mam pomysłów. Po za tym miał być już szybciej ale codziennie roraty i 3 gimnazjum..-,- Więc skarby jak macie jakieś pomysły co mogło by się dziać to piszcie śmiało. Czytam każde komentarze i one strasznie motywują. Wiem, że czytacie i wam się podoba. 
Kocham was..:) x