sobota, 21 grudnia 2013

Chapter fifty eight.!

W sumie to nie wiem czy może być gorzej ale staram się ogarnąć jakoś to wszystko. Pierwsze dwa dni było wręcz strasznie. Tęskniłam za Niall'em a przecież z własnej winy go straciłam. Teraz po tygodniu gdy chyba już to sobie wszystko w tej mojej pustej głowie poukładałam wiem, że muszę coś zrobić z moim życiem. No nie do końca sama na to wpadałam bo Justin ciągle mi marudził, że muszę spiąć poślady i iść dalej. Tak wkurzający kurdupel ale ma rację. Dość użalania się nad sobą. Ja wszystko chrzaniłam i wszystko sama muszę naprawić. Ostatni raz widziałam chłopaków z 1D chyba ponad tydzień temu jak nie dwa tygodnie w tym daremnym programie czy radiu, nie ważne.
-Dobra wstawaj marudo. - powiedział Justin wchodząc do mojego pokoju po raz trzeci budząc mnie.
-Już. A jak mam się ubrać.? - zeskoczyłam z łóżka.
-Elegancko ale na luzie. - wzruszył ramionami i wyszedł. Grrr.
Wzięłam prysznic i od razu pomaszerowałam się ubrać. Założyłam leginsy z takim zimowym wzorem na to dużą szara bluzę i jeszcze biały komin, do tego kozaki i już była mi cieplutko. Włosy zostawiłam rozpuszczone a tak to się nawet nie pomalowałam. Wyglądałam nawet dobrze. Założyłam jeszcze naszyjnik, który dostałam od Zayn'a i ten śliczny naszyjnik z kostki do gitary od Niallera. Ten drugi zawsze miałam na sobie...no prawie jak się kapałam to go ściągałam. Głupie wiem. Zbiegłam szybko na dół gdzie Jay czekał już ubrany.
-Dobra skrzacie gotowa tak.? - wyszczerzył się. Wzięłam telefon i wyszliśmy z mieszkania kierując się do jego Ferrari....nie wiem co on ma do tych niskich aut ale muszę przyznać, że są śliczne. Chodź ja osobiście marzę od dawna o czarnym Land Roverze. Tak jakoś kiedyś chciałam i mi zostało, najpierw prawo jazdy.  Ruszyliśmy ale najpierw musieliśmy zahaczyć o Starbucks'a bo ostatnio uzależniłam się od ich gorącej czekolady. Na doła pomaga. Szybko zamówiliśmy napoje i znów ruszyliśmy do Cambridge. Teraz powiem coś co wszystkich zaskoczy, mnie samą to zdziwiło ale trzeba coś zrobić ze swoim życiem. Justin jedzie w trasę, chłopaki też więc nie mogę całymi dniami siedzieć na dupie i użalać się nad sobą. Postanowiłam pójść...nie no ni wierze, że na serio to robię ale jak już wcześniej nadmieniłam trzeba myśleć o przyszłości. Ta mini depresja źle mi robi. Gadam jak połamana.  Pijąc moja czekoladę i słuchając muzyki patrzyłam na Londyn. Justin jechał strasznie szybko ale mi to nie przeszkadza wolę mieć to już za sobą.  Wyciągnęłam mój telefon i weszłam na TT. Ostatni mam coraz więcej hejtów ze strony fanek 1D ale za to Beliebers mnie wspierają.
"@justinbieber: Wciąż nie wierzę, że ta mała bestia dorasta. :D..wiesz, ze cię kocham @Mrs.Williams..:*"
Zaśmiałam się i skomentowałam to a potem grałam w jakąś beznadzieją grę, która mi się od razu znudziła i zaczęłam wkurzać Biebera.
-Skarbie a tak w ogóle to gadałaś o tym pomyśle tacie.? - zapytał po dość długim czasie.
-Sam mnie namawiał do tego. Twierdzi, że no wiesz muszę się wziąć za siebie. Zawsze chciał żebym no wiesz tak jakby dorosła. - zaczęliśmy się śmiać. Ja Isabella Williams mam być odpowiedzialna, dorosła....boże te słowa nie pasują ani trochę do mnie no ale cóż życie.
Po godzinie dojechaliśmy na reszcie na miejsce. Wszystko było tu po prostu śliczne. Śnieg te stare budynki już uwielbiam ten widok chodź wiem, że Cambridge latem wygląda lepiej ale ten klimat...aw. Wyszliśmy z samochodu i poszliśmy w stronę miejsca zapisów. Tak, wsze i wobec oznajmiam wam, że idę na studia. Wiem, ja i studia to do siebie nie pasuje ale chcę iść i myślę, że to może wyjść tylko na dobre. No bo co ja niby będę robić później.? Całe życie nie będzie mnie utrzymywał tata więc będzie kiedyś trzeba iść do pracy.  Po osiemnastce miałam jeden cel....prawko a nie tak jakby trochę dorosnąć. Matko boję się siebie.
Pokręciłam głową uświadamiając sobie moje rozmyślenia, jestem głupia i ja mam iść na studia.? Będzie ciekawie.
-Panna Williams.? - zapytała bardzo elegancko ubrana kobieta.
-Tak. - stanęłam przed nią.
-Zapraszam do gabinetu pan Carter'a. - otworzyła mi drzwi posyłając miły uśmiech. Weszłam do brzydkiego gabinetu. Szafy z ciemnego drewna, trochę luksusu ale mi osobiście się nie podoba. Za biurkiem siedział mężczyzna w około 45 lat lub więcej.
-Witam panno Williams. Otrzymaliśmy już pani świadectwo i powiem, że oceny mogły być lepsze ale bardziej niepokoi nas pani zachowanie. Jesteśmy jednak myśli, że będzie pani się starała i przyjmujemy panią na nasz uniwersytet. - wstał ściskając moją rękę. Pogadała sobie jeszcze coś tam i wręczył mi plan lekcji, klucze do mojego pokoju w akademiku i powiedział, że za kilka dni widzi mnie na zajęciach. Czyli to już na poważnie.? Nie ma wyjścia.? Uroczo się pożegnałam i wyszłam z tego ohydnego gabinetu.
-Co się szczerzysz.? - popatrzyłam na uśmiechającego się Justina.
-A nic tak, wiesz fajnie, że się w końcu na coś zdecydowałaś. Teraz trzeba ci kupić mundurek. - zaczął się ze mnie nabijać jakbym była małym dzieckiem, które idzie do pierwszej klasy. Boże co za idiota, ale go kocham.
Po tym wszystkim pojechaliśmy do domu Direction bo Harry chce mi coś niby powiedzieć. A z resztą nie ważne tęsknię za tymi dziwakami. Będzie trochę trudno patrzeć na Nialla ale dam radę właśnie zdecydowałam się pójść na studia, ja mam nie dać sobie w czymś rady...niemożliwe. Śmiejąc się razem z Jey'em dotarliśmy do drzwi i bez pukania weszliśmy do środka. Szybko pobiegłam do salonu gdzie siedział tylko Louis, od razu na niego skoczyłam.
-Hej brzydalu.! - wrzasnęłam a ten przez dłuższą chwilę nie widział o co chodzi.
-Bella. - w końcu się zorientował i mnie przytulił.
-Co to za krzyki.? - w salonie zjawił się Hazza.
-Co tam kuzynku.? - wyszczerzyłam się do niego.
-No chodź tu bestio. - wstałam z Tomlinsona i przytuliłam Stylesa. Wyściskał mnie zanim koło nas pojawili się Liam i Zayn.
-Cześć. - Liaś od razu mnie przytulił mówiąc to cześć tak słodziutko. Nie jestem na niego zła za to co powiedział chodź mogło się tak wygadać ale to moja duma ucierpiała.
-Tęskniłem i wiesz przepraszam. - powiedział z uśmiechem.
-Nie Liam ty jako jedyny byleś szczery.. - dźgnęłam go w żebra widząc jego minę. Odszedł kawałek i poczułam jak ktoś mnie podnosi.
-Tak bardzo przepraszam, że na ciebie na wrzeszczałem, przeprasza, że stwarzam problem i naprawdę mi przykro z powodu Nialla. - wyszeptał mi do ucha.
-Tęskniłam olbrzymie. - uśmiechnęłam się nie mając ochoty wszystkich dołować, znów.
-Cieszę się że jesteś skarbie. - przytulił mnie całując w policzek. Po chwili odsunęłam się od niego.
-Niall jest u siebie.? - zapytałam i od razu każdy przybrał poważną minę.
-Tak, zawołać go czy... - Louis jako jedyny przemówił a Justin szeptał o czymś z Harrym.
-Nie poradzę sobie. - skierowałam się na schody, które pokonałam w zabójczo szybkim tempie. Wchodząc do domu byłam pewna siebie i zdeterminowana a teraz jak stoję pod jego drzwiami to się normalnie boję.
-Spieprzać. - usłyszałam głos Niall'a gdy zapukałam do drzwi. Mimo tego, że głos w mojej głowie wręcz krzyczał żebym tam nie wchodziła to ja po prostu otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Rolety były pozasłaniane i ogólnie było ciemno ale widać było, że Horan leży na łóżku.
-Lou wynoś się nie mam ochoty na gadanie. - warknął
-Przepraszam..- wyszeptałam a on jak poparzony wyskoczył z lóżka.
Mimo, że praktycznie go nie widziałam to mogłam przysiąc, że nie wyglądał na super wypoczętego.
-Zanim zapytasz co tutaj robię i każesz mi wyjść to chcę powiedzieć, że naprawdę mi bardzo przykro. Przepraszam, że jestem egoistką, że cię zraniłam, przepraszam. - mówiłam szeptem ale w tej niezręcznej ciszy mógł wszystko usłyszeć gdyby chciał oczywiście.
-Nie zależało ci na mnie więc mogłaś po prostu powiedzieć. - jego głos był mocno za chrypnięty a gdy go usłyszałam to na całym ciele poczułam ciarki.
-Zależało, zależy i zawsze będzie. - zaczęłam się bronić.
-To po co to zrobiłaś.? - zrobił kilka kroków w moją stronę i w końcu go zobaczyłam.
-Nie mam pojęcia taki głupi odruch. - w myślach walnęłam się w czoło za to co właśnie powiedziałam.
-Wiem, że masz do mnie wielki żal, wiele pretensji i wiem, że pewnie mnie nienawidzisz ale błagam cię nie skreślaj mnie. - zaczęłam mówić a mój głos się załamywał.
-Nie, nie nienawidzę cię. - burknął Nialler
-Teraz pewnie pomyślisz, że jestem żałosna ale mi cię brakuje. - popatrzyłam na niego przerywając ciszę.
Nic nie odpowiedział, nawet na mnie nie patrzył.
Czy ja do cholery musiałam go stracić żeby zdać sobie sprawę, że naprawdę go kocham i mi na nim zależy.?
-Idziesz na dół.? - zapytałam cicho po raz kolejny przerywając długą cisze. Chłopak tylko kiwnął głowa i oboje zeszliśmy do salonu. Cała piątka siedziała na sofie i o czymś gadali Spojrzałam na Nialla ale ten wyglądał jakby mnie miał gdzieś. Wyprzedził mnie i usiadł koło Liama na fotelu.
Przez cały czas czułam się trochę dziwnie. Niby było normalnie i Niall nawet się czasem uśmiechnął a atmosfera była świetna, to i tak chciałam móc usiąść blondaskowi na kolana i go pocałować. Wiem, że jestem tępa i muszę się ogarnąć.  Po kilku godzinach wyszliśmy z domu direction i pojechaliśmy do jakiejś restauracji na kolację.
-Zapomniałam im powiedzieć, że wiesz idę na studia. Jak to głupi brzmi. - powiedziałam do Justina gdy kelnerka już przyjęła nasze zamówienie.
-Chyba się dowiedzą, wiesz, że w poniedziałek wyruszam w dalszą trasę.? - zapytał zmieniając temat.  W poniedziałek.? Zostało nam tylko pięć dni razem. Nie.!
-Weź mnie nie opuszczaj. - zrobiłam słodkie oczka.
-Oj dzieciaku. - zaśmiał sie
-Jesteś rok starszy. - pokazałam mu język.
-Ale jednak starszy. Musimy jechać na zakupy bo jako ten starszy, przystojniejszy, słodszy, odpowiedzialniejszy, uroczy...- zaczął.
-Nie zapędzaj się. - szturchnęłam  go przerywając mu
-A tak serio to twój tata poprosił mnie żebym cię przypilnował żebyś czasem nie zrezygnowała no i mam ci pomóc w przeprowadzce do akademika. - wzruszył ramionami.
-Jesteś moim przyjacielem a nie niańką po za tym i tak już dużo dla mnie robisz. - wzięłam go za rękę.
-A tam skarbie po za tym pośmiejemy się z tego, że wyglądasz w mundurku jak trol. - zaczęliśmy się śmiać.
-My.? - zapytałam po chwili śmiechu
-Ta właśnie bo zaprosiłem Chris'a i Ryan'a do nas. Jadą ze mną w trasę na pierwsze miesiące a teraz jeszcze po imprezujemy a potem nauka kochanie. - zaczęliśmy jeść a potem pojechaliśmy do kina na jakąś komedię. W domu zrobiliśmy jakieś desery lodowe i graliśmy na Xboksie w Fifę. Świetnie się bawiłam pierwszy raz od wielu dni.  Niby z Niallem wszystko w porządku bo ten czas w ich domu był świetny to i tak czuję się strasznie bo nie ma go ze mną. Ahh gadam jest kretynka a najlepsze, że sama na to zasłużyłam.

Ostatnie cztery dni były super. W dzień zakupy co nie było fajne ale z tymi trzema debilami to wszystko staje się super. Jeździliśmy na łyżwach, graliśmy w kręgle, w kosza i hokeja a wieczorem impreza. Codziennie. Dzisiaj leczę kaca po tych cztero nocnych bibach.
-Chris oddawaj kołdrę. - pociągnęłam kołdrę w swoją stronę odwracając się od niego i niechcący zrzucając Justina. Wszyscy czterej spaliśmy w jednym łóżku bo niby musimy być blisko jak nie będziemy się często widywać. Zgadzam się z tym.
-Iss ty kurduplu już nie żyjesz. - warknął Justin wstając z ziemi.
-Przepra..- nie zdążyłam nic powiedzieć bo nagle mnie podniósł.
-Za późno. Myślałem, że razem z Chrisem wrzucimy to Ryana ale chyba bardziej na to zasłużyłaś skarbie. - znaleźliśmy się w łazience i poczułem jak Justin zbliża się do wanny.
-Proszę nie wrzuc..- znów nie dokończyłam bo wylądowałam w wodzie ale na szczęście nie puściłam Jay'a i wpadł razem ze mną.
-Ty mała bestio. - krzyknął cały mokry.
-To twoja wina. - zaczęłam go chlapać woda a on mnie. Byliśmy cali mokrzy tak jak wszytko dookoła.  Mimo, że było zimo to cały czas się śmialiśmy. Po chyba pół godzinie łaskawie Ryan przyniósł nam ręczniki. Wszyscy zjedliśmy śniadanie a potem się pakowaliśmy. Oni bo jadę po jutrze w trasę a ja bo no dziś wieczorem mam być w akademiku. Naprawdę nie chcę bo uświadomiłam sobie, że jestem niedojrzałym bachorem ale nie rozczaruję taty. Może mi się spodoba.? Podobno właśne w akademikach są najlepsze imprezy. Dziwnie zaczynać w drugim semestrze ale lepiej teraz bo potem się rozmyślę. Zabrałam połowę mojego pokoju i wszystko co kupiliśmy przez te cztery dni. Potem wybraliśmy się na pożegnalny obiad wraz z Pattie i Scoterem bo przyjechali. Było super ale gdy w końcu wsiadłam do samochodu Justina i wraz z Chrisem i Ryanem zaczęliśmy drogę do Cambridge. Pożegnałam się z Pattie i omal się nie popłakałam gdy mówiła mi, że czuje się jakby jej córka szła na studia...bla, bla, bla i w dodatku się rozpłakała twierdząc, że jest ze mnie dumna. Jak miło takie coś czasem usłyszeć. Chłopaki z 1D nic nie wiedzą ale zdążę się z nimi pożegnać przed ich wyjazdem w trasę, która zaczyna się na początku lutego czyli no za jakieś półtorej tygodnia wtedy kiedy urodziny Hazzy. Po dość długim czasie w końcu dotarliśmy do tego piekła. W sumie sama się na to godzę więc nie powinnam narzekać. Grupka studentów już przyjechała po przerwie świątecznej mam nadzieję, że mam pokój z kimś normalnym.
Wzięliśmy wszystkie pudła (jakimś cudem), walizki, torby i podreptaliśmy na górę. Na papierze od dyrektora czy kim on tam jest pisało, że mieszkam na trzecim piętrze. Spoko. Winda dojechaliśmy i stanęliśmy przed pokojem 169...69 przypadek no nie sadzę. Otworzyłam drzwi i pokój był w sumie duży. Jedna połowa pokoju była udekorowana no nie powiem dla mnie okropnie. Przeważał róż, słodko nieprawdaż. My zaczęliśmy wyjmować moje rzeczy to moja część zaczęła wyglądać super. Na ścianę przykleiłam od razu pełno naszych wspólnych zdjęć, nawet z 1D i kilka fotek jak całuję się z Niall'em no cóż w ciąż go kocham więc. Z tym trzema debilami nie trwało to długo i dobrze. Potem zwiedzaliśmy trochę gdy nadszedł czas pożegnania.
-Przyjadę do was w marcu jak będziecie w Kanadzie okey.? - zapytałam.
-Codziennie dzwonisz albo przy najmniej co drugi dzień i Skype. Zrozumiano.? - popatrzył na mnie poważnie Justin ja tylko kiwnęłam głowa i przytuliłam Chrisa.
-Ucz się i pamiętaj, żeby w niedzielę nie pić bo z kacem na lekcje, wiem coś o tym. - pocałował mnie w policzek.
-Jak poznasz jakieś ładne dziewczyny to znasz mój numer. - przytulił mnie Ryan.
-Tak też będę tęsknić. - walnęłam go w głowę.
-Wiesz, że cię uwielbiam. - cmoknął mnie w policzek.
Teraz najtrudniejsze, pożegnać się z Justinem.
Podbiegłam do niego i wskoczyłam w jego ramiona. Podniósł mnie od razu mocno do siebie przyciągając.
-Będę cholernie tęsknił. Pamiętaj, żeby dzwonić bo jak nie to przyjadę i narobię ci takiego wstydu. - zaczął a ja się zaśmiałam.
-Będę tato. - wyszczerzyłam się.
-Tak bardzo chciałbym mieć cię ze sobą w trasie ale skarbie wiem, że powinnaś tu być. Jestem z ciebie dumny i pamiętaj jak ktoś się będzie czepiał to wiesz co masz powiedzieć.? - uniósł brwi patrząc mi w oczy. Miałam owinięte nogi w ogół jego pasa więc bez podnoszenia głowy patrzyłam w brązowe tęczówki.
-Jeśli nie zostawisz mnie w trzy sekundy to mój najlepszy przyjaciel wsiada w swój pieprzony samolot i przylatuje ci obić tą krzywa buźkę. - zaśmialiśmy się wszyscy na moje słowa.
-Dokładnie. Będę tęsknił za tobą pyskata bestio. - mocno mnie przytulił.
-Ja za tobą bardziej i obiecuję, że często będziesz musiał brać ten swój pieprzony samolot i przylatywać tutaj do mnie. - zachichotał na moje słowa.
-Trzymam cię za słowo. Kocham cię wiesz.? - znów popatrzył mi w oczy.
-Tak brzydalu ale ja cie kocham bardziej.! - znów mocno go przytuliłam aż warknął lekko z bólu. A co niech mnie zapamięta. Postawił mnie na ziemię całując w policzek.
-Będę strasznie tęsknił. - wyszczerzyliśmy się do siebie dotykając się nosami gdy błysnął flesz. Idioci.
Gdyby tak ktoś obcy nas obserwował to by pomyślał, że jesteśmy para ale nie, najlepsi przyjaciele na świecie. Zrobiłabym dla niego wszystko i więcej.
-Też będę tęsknić. Chodźcie tu grupowe przytulanie. -staliśmy tak chwilę przytulając się a potem jeszcze raz każdy mnie wyściskał, pocałował w policzek i poszli. Weszłam do pokoju z pytaniem co robić.? Nie mając pomysłu rzuciłam się na łóżko z laptopem w ręce. Weszłam na Twittera i zobaczyłam, ze Justin już dodał zdjęcie ohh ten debil szybki jest. Od razu otworzyłam zdjęcie i jakbym nie znała tych osób to powiedziałabym, że są w sobie po uszy zakochani i jest tak ale jesteśmy przyjaciółmi. Bieber jest dla mnie jak brat. Było już chyba z tysiąc osób, które dodały to zdjęcie do ulubionych, cóż jestem przyzwyczajona, że nie jestem pierwsza bo Beliebers są jak burza i mnie wyprzedzą.
"@justinbieber: Już tęsknie brzydalu..:* Pamiętaj dzwoń codziennie @Mrs.Williams...PS. Kocham cię.." 
Tak słodko. Skomentowałam, że też tęsknię i od razu wdałam się w konwersacje na TT z Chrisem. Zaczął pisać, że machał mi a ja go nie widziałam co chyba normalne bo parkowali po przeciwnej stronie od mojego okna. Pisaliśmy w sumie o niczym potem Ryan się dołączył i śmialiśmy się z Biebsa, że musi prowadzić.
Leżałam na łóżku czytając mój plan na najbliższy tydzień i nie byłam zbyt zadowolona ilością godzin ale nie narzekam bo mogło być gorzej.  Książki leżały na biurku, ciuchy w szafie, pokój był znośny więc wszystko było gotowe. Leżałam tak i zaczęłam oglądać film ale szybko mi się znudziło chyba jak zwykle i poszłam spać mimo wczesnej godziny. Jutro ma przyjechać ta współlokatorka i mam się rano wstawić do sekretariatu i dyrektora. Fu. Napisałam Bieberowi, że go kocham, dobranoc i takie duperele, ze ma pozdrowić mamę i tych dwóch debili. Zebrałabym się na odwagę żeby napisać do Nialla ale nie wiem co. Zasnęłam mając nadzieję, że przeżyję jutrzejszy dzień. I myślę, że nikt mnie nie rozpozna bo nie mam zamiaru znosić zakiś napalonych faneczek, które będą chciały numer Jusa albo kogoś z 1D.
Najbardziej mam nadzieję, że Nialler mi chodź trochę wybaczy.


___________________________________________
I jest następny. Kto się tego spodziewał.? Nie wiem czy się podoba więc proszę o komentarze. Ogólnie szczere opinię. Jak myślicie chłopacy z 1D będą zaskoczeni Bella na studiach.? Kto zgadnie jaki kierunek wybrała.?  A teraz....
Życzę wam Wesołych Świąt, spełnienia marzeń, udanych prezentów...mam nadzieję, że dostaniecie co chcecie..♥ Kocham was...!!

środa, 4 grudnia 2013

Chapter fifty seven.!

                                                         *******Zayn*******
Wróciłem do domu w nie najlepszym humorze. Bellla wyszła gdzieś z Niall'em a ja nie mogłem słuchać gadania reszty, że blondyn przygotował jej coś romantycznego bla, bla, bla. Boli mnie to trochę ale wiem, że to co ona czuje do Nialla to strasznie głębokie i silne. Do mnie też coś czuje a ten pocałunek...wspaniały. Nie mogę przestać myśleć o tym co by było gdyby.  Jestem przekonany, że nie zostawi Irlandczyka dla mnie i nawet jej o to nie proszę chodź by było fajnie....nie no co ja gadam. Ona by była smutna, on zraniony a to, że ja miałbym ją przy sobie tylko to było by cudowne. Zdjąłem buty i skierowałem się do kuchni po coś do picia. Wziąłem cole i poszedłem go góry. W całym domu było strasznie cicho tylko z jednego pokoju dochodziły krzyki, pokoju Belli. Od razu się tam skierowałem.
-Co jest grane.? - zapytałem patrząc na nich wszystkich ale zignorowali mnie. Liam tylko rzucił w moją stronę zabójcze spojrzenie.
-Możecie mi w końcu powiedzieć o co chodzi.? - usiadłem zrezygnowany na łóżku i wtedy zobaczyłem, że z szafy zniknęło dość sporo rzeczy.
-Jeszcze się pytasz co się stało.? Bella się wyprowadziła, pokłócili się z Nialler, i to wszystko przez ciebie.! - krzyknął nagle Harry.
-Styles spokojnie. - próbował go uspokoić Lou ale ja nie mogłem uwierzyć w to co przed chwilą usłyszałem. Ona się wyprowadziła, pokłóciła z Niallerm....musiała mu powiedzieć. Ale dlaczego.?
-Nie będę spokojny. Zepsuł związek mojej kuzynki jakby nie mógł sobie znaleźć innej dziewczyny i dać jej spokój przecież  wiedział, że jest szczęśliwa z Horanem....musiałeś wszystko zniszczyć.? - warknął na mnie
-Nic nie zepsułem.! - kręciłem głową i  próbowałem się bronić ale wiedziałem, że to prawda.
-Przestańcie i tak to nie ma sensu. Nie powinniśmy pozwalać jej wyjechać. - powiedział nagle Louis
-Wy chyba nic nie rozumiecie. Ona musi sobie wszystko przemyśleć po za tym Niallowi dobrze zrobi gdy też w spokoju o wszystkim pomyśli. To nie jest uciekanie od problemów jak przedtem nazwał to któryś z was jełopy.  Dajcie im obojgu spokój i zobaczycie, że długo bez siebie nie wytrzymają. A co do ciebie Zayn to proszę cię bez głupot.? - Gemma ustawiła wszystkich do pionu. Chłopaki z szeroko otwartymi oczami przyznali jej prawdę przerosili i wyszli. A co do mnie to dalej nie  mogłem uwierzyć, że naprawdę mu powiedziała. Musiał ją strasznie potraktować jak się wyprowadziła. Chciałbym z nim pogadać, mógłby dać mi w ryj co by było dobre bo sam nie wiem jak bym się zachował jakby ktoś pocałował moją dziewczynę.
Poszedłem do siebie nie wiedząc co robić. Muszę chyba do niej jechać. Nie wiem gdzie jest ani co robi ale wiem, że potrzebuje pogadać więc powinienem być przy niej.
Tylko czy ona będzie chciała mnie widzieć.?

                                               *******Bella*******
Dwa dni przeleżałam w łóżku starając się nie myśleć o tym wszystkim ale jak można zgadnąć nie wyszło mi to za dobrze. Ciągle przed oczami miałam widok Nialla. Jego smutne oczy, to w jaki sposób na mnie patrzył.  To mnie naprawdę dobija. Cały czas robię dramy. Nie mogę po prostu żyć normalnie....moje życie wygląda jak jakiś kiepski odcinek Violetty.
Zakryłam się kołdrą gdy Justin wszedł do pokoju.  Kocham go ale niech mi da chwilę spokoju.
-Wstawaj mała. Tutaj śniadanie a potem musisz ruszyć dupcię bo idziemy na wywiad. Musze pracować a nie zostawię cię samej...a i nie masz nic do gadania. Więc smacznego. - rzucił się koło mnie na łóżko podając mi miseczkę z czekoladowym mlecznym startem. Nie jem nic innego a to jest dobre a Jus mi nie pozwala głodować. Myślałam, że jak opuszczę Dom Direction będzie lepiej a jest gorzej. Nie wiem jak się czuje Niall a ja muszę z nim pogadać. Przeprosić go i nie wiem jak będzie chciał to wyniosę się z jego życia raz na zawsze, chodź było by ciężko bo go kocham.
Po śniadaniu i wyszykowani się żeby jakoś wyglądać bo w końcu pokażę się z Justinem to nie mogę wyglądać jak zombie...kogo oszukuje wyglądam gorzej ale żeby Biebs się nie czepiał to się musiałam ubrać normalnie.  Wyszliśmy i wsiadając do czarnego Range Rovera, który zawiózł nas do studia jakiegoś głupiego radia. Nie miałam ochoty na nic więc siedziałam całą godzinę znudzona, a raczej zamyślona. Tylko słuchałam jak Jus śpiewa.
-Niestety nasz czas dobiegł końca ale było mi bardzo, bardzo miło cię gościć Justin. - prowadząca  ta audycję zaczęła słodzić mojemu przyjacielowi. Wywróciłam oczami i spojrzałam za okno gdzie padał śnieg.
-A już po przerwie kolejni chłopcy dla, których miliony dziewczyn straciły głowy..- znów popatrzyłam na tą spikerkę.
-Tylko u nas i tylko dla was One Direction. - powiedziała a ja zakrztusiłam się własną śliną. Po kilku sekundach cała piątka weszła do studia. Od razu zaczęli się witać z tą babką i oczywiście mnie nie zauważyli bo siedziałam z boku. Miałam czas się im przyjrzeć ale mój wzrok od razu skierował się na blondyna, który witał się całusem w policzek z prowadzącą. Miałam ochotę podejść i przywalić jej prosto w twarz bo on jest mój...ale sądzę, że Niall chyba sobie by nie życzył gdybym nawet pomyślała, że on jest mój. Westchnęłam a na to Justin odchrząknął a chłopcy od razu podeszli do niego. Przywitali się stojąc do mnie tyłem ale nagle niespodziewanie Nialler się odwrócił. Wstałam od razu jak wryta i spojrzałam na niego. Wyglądał na wykończonego, złego, smutnego....tyle emocji i to wszystko przeze mnie. Otworzyłam usta żeby coś powiedzieć ale nie umiałam. Tylko podeszłam do niego z nadzieją, że pozwoli mi się przytulić. Odsunął się ode mnie a na jego reakcję w moich oczach zebrały się łzy.
-Porozmawiajmy. - wyszeptałam. A oczy wszystkich od razu skierowały się na mnie i byli bardzo zaskoczeni widząc mnie.
-Nie mamy o czym. - odpowiedział Niall a jego głos był mocno zachrypnięty.
-Mamy. Musimy porozmawiać o nas. - zrobiłam malusieńki krok do przodu po czym popatrzyłam mu prosto w oczy.
-Nie ma nas. - odparł od razu i odwrócił się siadając na krzesło.
Po tych słowach moje serce chyba roztrzaskało się na sto kawałeczków. Nie ma nas.? Tak po prostu mnie skreślił.? Wiem, że to moja wina....ale ja go przecież kocham.
-Mała.? - popatrzył na mnie Justin. A ja tylko pokręciłam głową powstrzymując łzy. Nikt nic nie mówił. W całym pomieszczeniu panowała bardzo krępująca cisza. Popatrzyłam po kolei na kazdego z chłopaków. Liam patrzył na mnie jak ostatnio, Louis chciał mnie pocieszyć, Harry już chciał zrobić krok żeby mnie przytulić ale nagle odezwał się Zayn.
-My musimy porozmawiać. - Zayn nagle przemówił, stanął przede mną i otworzył drzwi gestem pokazując żebym wyszła. Bez słowa wyszłam na korytarz i stanęłam przed nim gdy zamknął drzwi.  Mój oddech wciąż był nierówny ale po tym co usłyszałam przed chwilą od Nialla dziwnie mi było się uspokoić.
-Jak się czujesz.? - przerwał ciszę Mulat
-Jak mam się czuć.? - prychnęłam
-Niall mnie nienawidzi, zraniłam go ciebie też. Liam też jest na mnie wściekły a ja...ja coraz częściej myślę, że jestem jakimś felernym egzemplarzem. Ze mną jest coś nie tak, zawsze wszystko psuję i wszystkich krzywdzę. - nie umiałam się uspokoić. Kilka razu krzyknęłam i cała się trzęsłam. Nigdy nie widziałam kogoś kto miałby jakiś atak paniki czy coś ale chyba jestem tego bliska.
-Spokojnie. Wdech, wydech, wdech. - zaczął mówić Zayn. Zbliżył się trochę do mnie ale próbowałam go odepchnął rękami a wyglądało to jakbym odganiała muchę czy coś.
-Nie.! Zawsze wszystko niszczę.! - krzyknęłam uderzając ręką w drzwi i od razu wybiegła na korytarz piątka chłopaków. Najbardziej zdziwiło mnie to, że Niall zjawił się koło nas pierwszy.
-Co się stało.? - zapytał od razu Harry.
-Zabierz mnie do domu, błagam. - podeszłam do Justina. Któryś z chłopców coś powiedział ale nie słyszałam co. Nawet nie po sekundzie zjawiła się ta prowadząca i kazała im wracać. Mocno wtuliłam się w Justina i spojrzałam na Nialla. Patrzył na mnie ale gdy tylko zauważył, że robię to samo spuścił głowę i wszedł do środka.
Wróciłam z Justinem do domu i przyznam szczerze, że ani razu się nie popłakałam ale czuje się jak gówno.
Przez jeden pieprzony błąd Niall mnie skreślił, nie da mi nic wyjaśnić po prostu jakby przestało mu na mnie zależeć. Nie wiem co takiego Zayn próbował dzisiaj zrobić ale nie mam siły nawet nad tym myśleć. Jeden dzień po tym całym okropnym weekendzie, chciałam spokojnie wyjść i wesprzeć Justina a znów wszystko zepsułam. Zachowuję się jak jakieś rozwydrzone dziecko. Nienawidzę siebie.
Położyłam się na kanapę, przykryłam kocem i nie marzyłam o niczym tylko zasnąć....i już więcej się nie obudzić. Wtuliłam się w koc i zaczęłam myśleć...co by było gdyby. Mimo, że nigdy te scenariusze się nie sprawdzały przynajmniej w mojej wyobraźni na małą chwilę jest kilka rzeczy dobrze.

__________________________________________
Jest. Skarby proszę was o bardzo szczere opinie. Wiem, że rozdział nie jest najlepszy i krótki ale nie mam pomysłów. Po za tym miał być już szybciej ale codziennie roraty i 3 gimnazjum..-,- Więc skarby jak macie jakieś pomysły co mogło by się dziać to piszcie śmiało. Czytam każde komentarze i one strasznie motywują. Wiem, że czytacie i wam się podoba. 
Kocham was..:) x

sobota, 30 listopada 2013

Chapter fifty six.!!

-Oh Bella wszędzie cię szukałem.....Co do cholery.? - w tym samym momencie w drzwiach pojawił się Nialler. Odskoczyłam od Zayn'a jak poparzona.
-Zayn prawie złamał rękę. - powiedziałam i oddaliłam się od bruneta bardziej.
-Chodź. - Horan tylko wywrócił oczami jakby nie wierząc i wyciągnął w moim kierunki rękę. Złapałam ją i popatrzyłam się ostatni raz na Zayn'a, który nie był zadowolony.  Poszliśmy z blondaskiem na dół gdzie od razu rzuciła się na mnie Gemma.
-Wszystkiego najlepszego.!! - krzyknęła i cmoknęła mnie w policzek.
-Mam dla ciebie prezent ale widzę, że jesteś zajęta...wiec czekasz do jutra. - wyszczerzyła się. Pogadałam z nią chwilę ale widziałam, że Nialler jest ubrany więc szybko założyłam buty. kurtkę i rękawiczki. Nareszcie dowiem się co takiego on dla mnie przygotował. Wyszliśmy z mieszkania i szliśmy kawałek w kompletniej ciszy.
-Jesteś na mnie zły.? - zapytałam.
-No raczej nie codziennie widzę cię jak obściskujesz się z Malikiem. - warknął. Nie odpowiedziałam nic tylko złapałam go za rękę a ten nagle stanął jak wryty.
-Spójrz nie możemy udawać, że nic się nie stało. Ja wiem, że jestem okropnym chłopakiem ale staram się i jestem o ciebie cholernie zazdrosny.. - zaczął mówić stając na przeciwko mnie.
-Wiesz chciałabym żeby było jak kiedyś. - szepnął. Od razu spojrzałam na niego pytająco. Chciał żeby było tak jak było zanim się pojawiłam.?
-Chodzi mi tylko ja i ty. Nie musiałem się kiedyś martwić, że przez chwilę nieuwagi mogę cię stracić przez Zayn'a. - mówiąc to patrzył mi w oczy.
Znów mnie zamurowało.
-A pamiętasz nasz pierwszy pocałunek.? - zapytał zmieniając temat. Kiwnęłam głowa uśmiechając się na to wspomnienie, dobre wspomnienie.
-Byłam u ciebie w pokoju a ty zacząłeś gadać o jakiejś lasce, która ci się zaczęła podobać. - zaczęliśmy się oboje śmiać i szliśmy dalej wciąż nie znanym mi kierunku.
-Od samego początku wiedziałem, że muszę coś zrobić żeby być blisko ciebie. Widać udało się. - pokazał swoje białe ząbki. Jeszcze ma ten swój aparacik w którym wygląda mega uroczo. Cały czas się do siebie uśmiechając szliśmy gdy po chwili domyśliłam się dokąd zmierzamy. Po krótkim czasie doszliśmy, nareszcie.
-London Eye.? - zapytałam patrząc w górę.
-Wiem, że to takie lamerskie....możemy iść gdzie indziej. - zaczął się rumienić.
-Nie chodź tylko myślałam, że w zimę to jest nieczynne. - przyznałam szczerze.
-Fakt ale wiesz jestem Niall Horan. - powiedział dumnie.
-I co z tego.? Ja jestem Isabella Williams. - zaczęłam się z niego nabijać.
-Chodź lepiej skarbie. - wziął mnie za rękę i poprowadził do wejścia.
-Cześć Dean. Wszystko gotowe.? - zapytał ściskając mnie za rękę.
-Tak. Proszę bardzo i miłej zabawy. - wpuścił nas do wielkiej szklanej kulki. W środku był koc i było tak romantycznie zwłaszcza, że na dworze już jest  ciemno a Londyn nocą to najpiękniejszy widok na świecie.  Nic nie mówiliśmy tylko podziwialiśmy ten piękny widok dopóki nie dotarliśmy na samą górę i nagle całe ogromne kółko się zatrzymało.
-Niall.? - zapytałam spanikowana.
-Spokojnie. Chodź tu. - pokazał na swoje kolana a ja od razu się do niego przytuliłam.
-Wszystkiego najlepszego jeszcze raz. - pocałował mnie w czoło.
-Dziękuję. - zaśmiałam się. Zmieniliśmy pozycję i teraz leżeliśmy patrząc dookoła i przytulając się. Mimo, że nie bardzo pasowało mi siedzenie w nie zbyt dużym pomieszczeniu i to jeszcze tak wysoko nad ziemią to dla tego blond wariata zrobiłabym wszystko.
-Wiem, że ostatnio było różnie i wiem, że może zapominałem o tym żeby poświęcić ci trochę więcej czasu ale przepraszam za wszystko jesteś dla mnie najważniejsza. - podniósł się na łokciach i popatrzył mi w oczy.
-Jesteś po prostu najlepszym co mnie w życiu spotkało. - szepnął a jego ciepły, miętowy oddech musnął moje policzki.
-Nie jestem. - odpowiedziałam. Zabolało by go gdyby wiedział wszystko. Nigdy nie będę dla niego wystarczająco dobra.
-Nie musisz byś taka skromna kochanie....- zaczął.
-Jestem wredną, chamską egoistką. - powiedziałam stanowczo.
-Nie mów tak skarbie...- szybko upomniał mnie Nialler. Zamknęłam oczy i przełknęłam śliną.
-Pocałowałam Zayna. - wyznałam w końcu ale nie otworzyłam jeszcze oczu. Bałam się je otworzyć nie chciałam widzieć tego jak bardzo zraniłam Niall'a. W końcu po chwili zebrałam się na odwagę i otworzyłam oczy. Nagle poczułam, że znów się ruszamy.  Spojrzałam na blondyna, który siedział trochę dalej ode mnie.  Nie patrzył na mnie tylko w podłogę.
-Niall.? - zapytałam cicho. Nic.
-Proszę cie powiedz coś. - wstałam i podeszłam do niego.
-Proszę Nialler....- szepnęłam i dotknęłam jego ręki. Od razu się odsunął dalej się nie odzywając. Zabolało ale zasłużyłam sobie na to.
-Błagam cię powiedz coś. - chciałam do niego podejść ale wiedziałam, że znów się odsunie. Ciągle aż się nie zatrzymaliśmy prosiłam go żeby coś powiedział nawet to, że jestem dziwką mógł na mnie na wrzeszczeć albo nie wiem co ale wszystko było by lepsze od tego milczenia. Kolejka się zatrzymała i drzwi się otworzyły. Horan od razu wstał i wyszedł a ja za nim.
-Dzięki za wszystko Dean. Miłego wieczoru. - powiedział a ton jego głosu wskazywał, że był smutny. Nie patrząc nawet na mnie podał rękę kolesiowi i poszedł. Też kulturalnie się pożegnałam i pobiegłam za blondynem.
-Proszę cię... - przez cała drogę biegłam żeby dogonić Nialla. Nie odezwał się ani słowem, nawet na mnie nie spojrzał. Jaka jestem głupia. Gdy moje nogi odmawiały posłuszeństwa bo bolały mnie po całonocnych tańcach zwolniłam. Wiem, że na razie nic nie wskóram ale nie odpuszczę muszę z nim pogadać. Chodź pewnie mnie nienawidzi....szczerze nie dziwię się mu. Całowałam się z jego przyjacielem no wszyscy powiedzieli by, że jestem jakąś puszczałką (czytaj dziwką) czy coś. Czułam się strasznie, że go zraniłam. Doszłam do domu trochę później niż chłopak. Od razu zdjęłam buty, kurtkę a rękawiczki to chyba zgubiłam gdzieś po drodze bo nigdzie ich nie było. Weszłam do salonu gdzie siedzieli wszyscy oprócz Zayn'a i w tym samym momencie usłyszałam głośny trzask drzwiami. Idiotko wiesz jak strasznie go skrzywdziłaś.?! Wrzasnęłam na siebie i też skierowałam się do siebie.  Nikt o nic nie pytał i byłam im o to bardzo wdzięczna ale jak doszłam do pokoju usłyszałam jak Louis mówi, że on z Liam'em idzie pogadać z Niall'em a Harry, Justin i Gemma mają iść do mnie. Ohhoo.
Też trzasnęłam drzwiami żeby sobie jakoś ulżyć ale nic nie pomogło. Rzuciłam się na łóżko i poczułam, że coś mnie kuje. Podniosłam się i zobaczyłam małe pudełeczko od razu je otworzyłam. To co zobaczyłam spowodowało u mnie łzy. Nialler musiał to podłożyć jak wychodziliśmy. Jego kostka do gitary na której było wyryte małymi literkami "Together Always and Forever." Wiem, że to jego szczęśliwa kostka, która zawsze musi mieć na koncertach a dla mnie zrobił z niej naszyjnik. O boże jaką ja jestem kretynką. Na pudełeczku napisane było jeszcze Wszystkiego Najlepszego dla mojej księżniczki....Nialler. 
Znów kilka łez poleciało z moich oczy. Jestem słaba ale przede wszystkim jestem pieprzoną egoistką, kretynką, idiotką, debilkę, szmatą i mogłabym tak wymieniać dalej bo to właśnie ja jestem powodem wszystkich krzywd. Jestem potworem.
Usłyszałam pukanie do drzwi więc szybko otarłam łzy i w tym samym momencie Justin wszedł do mojego pokoju.
-Masz natychmiast gadać co się stało....ty płakałaś.? - na początku jego głos był stanowczy ale jak na mnie spojrzał od razu zmienił ton.  Za nim do pokoju wpadli Gemm i Harry.
-Co się stało.? - zapytał loczek na wejściu. Nie lubię gdy wszyscy się o mnie martwią, współczują ale zachowuję się jak łamaga więc mnie tak traktują.
-Niall mnie nienawidzi. - powiedziałam cicho powstrzymując płacz. Te słowa strasznie zabolały zwłaszcza, że to prawda.
-Nie mów tak przecież on cie kocha. - Gemma od razu usiadła koło mnie.
-Nie już nie...nienawidzi mnie. Jestem potworem.... - powiedziałam chowając się w objęciach mojej kuzynki. Ci zaczęli gadać, że jak zwykle przesadzam i wyolbrzymiam sprawę.
-Nie.! - wrzasnęłam przerywając im to durne gadanie.
-Pocałowałam Zayn'a, zraniłam Nialla i  nie wiem co mam teraz zrobić bo nie chcę żeby Horan cierpiał a to, że mnie nienawidzi mnie w cale nie dziwi...- powiedziałam im wszyściusieńko. Jak nie chciał spędzać ze mną wiele czasu ale nigdy by mnie nie zdradził.  Zatkało ich, no oczywiście.
-Skrzacie pamiętasz co mi mówiłaś.? Zawsze jest jakieś wyjście więc rusz ten zad i marsz do pokoju Horana mu wszystko wyjaśnić. - rozkazał Justin spychając mnie z łóżka. Ohh jaką ja mam mu ochotę przywalić. Chodź tylko on nie boi się takiego czegoś powiedzieć a to ważna. Nie chcę żeby traktowali mnie ze współczuciem potrzebuję tego żeby od czasu do czasu ktoś na mnie porządnie pokrzyczał bo nie oszukujmy się zachowuję się jak rozpieszczony bachor.  Wstałam i poszłam na korytarz teraz tylko chcę żeby blondasek się do mnie odezwał ale nim zdążyłam dojść do jego drzwi zauważyłam Liama i Lou wychodzących od niego.  Popatrzyłam na nich pytająco.
-Lepiej tam teraz nie wchodź nie jest zbyt dobrze. - powiedział od razu Louis.
-Ale..- zaczęłam ale Liam mi przerwał.
-Nie, Bella on nie chce cie widzieć. - warknął.
-Później spróbujemy skrzacie. - uśmiechnął się Tommo i poszedł a ja zostałam sam na sam z Paynem, który dziwnie mi się przyglądał.
-Chodź mi coś wyjaśnić. - rozkazał kierując się do swojego pokoju. Poszłam za nim. Może Nialler mu cokolwiek powiedział. Oby.
-Co ty w ogóle odwalasz.? - spytał od razu gdy zamknął za mną drzwi.
-Jeśli nie chciałaś być z Niall'em mogłaś z nim pogadać a nie zdradzać go i to jeszcze z jego przyjacielem. Nawet sobie nie wyobrażasz jaki on jest załamany. Jeszcze nigdy go nie widziałem w takim stanie a przyjaźnimy się od ponad dwóch lat. - krzyczał na mnie.
-Liam ale ty nie rozumiesz...- nie chciałam się bronić ale on chyba to tak odebrał i mi przerwał.
-Ty chyba nie rozumiesz, że on cię naprawdę kochał. - popatrzył na mnie. A moje serce się zatrzymało.
-Kochał.? - wyjąkałam.
-Nie wiem.! Nadal cię kocha ale jak...cholera ty chyba na prawdę nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo o skrzywdziłaś. - znów podniósł na mnie głos.
-Zdaję sobie z tego sprawę Liam. Wiem, że go skrzywdziłam ale naprawdę tego nie chciałam. Nie będę się usprawiedliwiać bo ja pocałowałam Zayna i nie wiem czemu. Wiem, ze jestem dziwką ale....no własnie nawet nie ma żadnego ale. - też krzyknęłam. Następnie nasz rozmowa opierała się głownie na krzyczeniu na siebie nawzajem. Dobrze, że Liam tez nie boi się powiedzieć tego co myśli i wszystko co mówi to prawda.
-Co się tutaj dzieje.? - do pokoju wparował Harry
-Liam do cholery mógłbyś na nią nie krzyczeć.? - warknęła na niego Gemma.
-Dajcie mu spokój on ma rację. Jakby nie ja nie było by tych problemów. Powinnam wtedy postawić na swoim i zostać w Holmes Chaple tym samym unikając ranienia was. - powiedziałam wychodząc z pokoju i kierując się do siebie.
-Co chcesz teraz zrobić.? - zapytał Justin idąc za mną.
-Powinnam się usunąć tak by było najlepiej nie wiem czy na zawsze ale na pewno na jakiś czas. - powiedziałam na jednym wdechu.
-Chodź pomogę ci bo się martwię...nigdy nie gadałaś w ten sposób. - zaśmiał się.
Zawsze miałam gdzieś co ludzie o mnie sądzą. Jedyną osobą, która była wciąż ze mną był Justin. Żyłam w świecie bez zakazów, alkoholu ale nie raniłam nikogo.
-Co.? Nie.! - krzyknął Harry patrząc jak Jus pakuje kilka moich rzeczy.
-Zostaw ją. Postaw się na jej miejscu. - trzepnęła Hazzę w głowę Gemma.
-Nie po prostu będzie lepiej jak mnie nie będzie. - powiedziałam.
Wiem, że zachowuję się jak tchórz uciekając i powinnam ponieść konsekwencje mojego zachowania ale Liam ma rację. Nie ma mnie nie ma problemu. Wzięłam torbę i wyszłam. Ubrałam szybko buty i kurtkę i wybiegłam z domu wsiadając do samochodu Justina. On wsiadł chwilę po mnie mówiąc coś ale nie słuchałam. Jak mogą żyć tacy głupi ludzie jak ja....chyba nie ma takich tylko ja taka felerna edycja limitowana. Masakra. Zamknęłam oczy opierając się o szybę ale od razu pokazała mi się załamana twarz Nialla przed oczami więc szybko je otworzyłam.
-Gdzie chcesz jechać.? - zapytał Justin.
-Do mieszkania Nessi i Davida tam jest dla mnie miejsce. - wzruszyłam ramionami.  Patrząc na śnieg za oknem i krzycząc na siebie w myślach. Najlepsze urodziny zmieniły się w najgorszy dzień mojego życia.

                                                *******Niall*******
Jak Liam i Louis w końcu mnie zostawili w spokoju miałem ochotę wszystko rozwalić a pierwsze co miałem pod ręką to była moja gitara. Bez chwili zawahania wziąłem ją do rąk i roztrzaskałem o ziemię. Powtórzyłem czynność kilka razy do puki całkiem się nie rozwaliła. Nic nie pomogło, tylko zniszczyłem dobrą gitarę. Gdy kopnąłem jeszcze kilka rzeczy i rzuciłem się na łóżko dysząc jak głupi usłyszałem kłótnie jej i Liama. Krzyczeli na siebie i wiem, że chodziło o to co się stało to oczywiste. Wsłuchałem się w tą rozmowę.
-Wiem Liam wiem kurwa wszystko. Wiem, że jestem dziwką. - wrzasnęła a na te słowa aż mnie ścisnęło w gardle.
-To dobrze bo było lepiej gdy ciebie nie było. - krzyknął na nią Liam i po kim jak po kim ale po nim nie spodziewałem się tych słów i to jeszcze skierowanych do niej. Mój mózg mi mówił żebym tam poszedł i nawrzeszczał na niego bo nikt tak się nie może zwracać do Belli ale wiedziałem, że tak nie zrobię.
Zmów w coś kopnąłem. Chciałem się wyżyć nie ważne na czym. Po raz kolejny dziś wpadłem w furię. Zacząłem wszystko przewracać i robiłbym to dalej jakby nie szafka, która spadła mi na rękę.
-Cholera. - zakląłem uderzając w nią jeszcze raz co spowodowało gorszy ból.  Wrzasnąłem i poczułem łzy ale to nie z bólu....przynajmniej nie z tego. Odwróciłem się kopiąc w szafkę nocną gdy spadło z niej zdjęcie, na którym byłem razem z nią. Całowaliśmy się. Nie mogłem na nie patrzeć. Kolejna fala łez. Zdeptałem zdjęcie i rzuciłem się na łóżko.
Tak cholernie boli. Kocham ją tak bardzo a ona mnie zdradziła. Pocałowała kogoś innego.
Nie mogłem już nic więcej znieść. To przekroczyło granice a jeszcze chodzi oto, że ja już sam nie wiem czy ona dalej mnie kocha. Na prawdę bardzo mi na niej zależy. Jak widać jej na mnie nie. Próbując się uspokoić, leżałem wpatrując się w sufit. Mój oddech się wyrównywał powoli gdy usłyszałam kilka razy trzaśnięcie drzwiami kilka krzyków ale po kilku sekundach znów wszystko umilkło. Zamknąłem oczy i miałem ochotę o wszystkim zapomnieć. Miało być tak pięknie i tak się zapowiadało. Chciałem żeby to były jej najlepsze urodziny ale zamiast tego mam jeden z najgorszych dni w moim życiu.


____________________________________
No i jest. Takie dramy no ale coś się dziać musi jak nie chcecie końca bloga. Mam wielką nadzieję, że wam się podoba.. Miałam rozdział już dawno napisany ale skarby mało komentarzy więc. Jeśli będzie ponad 20 komentarzy to daję next. Nie ważne kiedy już będą 20 po prostu jak będzie tyle to dodam rozdział..! 

Kocham was...:) x

czwartek, 7 listopada 2013

Chapter fifty fife..!!

-Mogłeś coś na siebie ubrać. Chory będziesz. - powiedziałam patrząc na niego. Stał w spodniach od garnituru i białej koszuli. Ten ignorując mnie zaczął szukać czegoś w kieszeniach. Po chwili wyjął małe, czarne pudełko i sprawdził jeszcze raz zegarek.
-Wszystkiego najlepszego skarbie.- powiedział i wyciągnął w moim kierunku rękę z pudełkiem. Uśmiechnęłam się i mocno go przytuliłam. On jest uroczy.
-Jak nie weźmiesz prezentu to się obrażę. - szepnął a mi od razu zrobiło się cieplej mimo tej minusowej temperatury.  Wzięłam od niego pudełeczko i otworzyłam a moim oczom ukazał się naszyjnik i to nie byle jaki. Srebrny łańcuszek, z tego samego kolory literkę "Z", która jeszcze przy ozdabiały małe diamenciki.
-Jeśli ci się nie podoba wiesz możemy zmienić literkę ale pomyślałem, że to będzie ci o mnie zawsze przypominać...- zaczął gadać Mulat drapiąc się w głowę. Widać było, że nie jest pewny czy mi się podoba a to chyba oczywiste.
-Jesteś uroczy. - zaśmiałam się i znów mocno się w niego wtuliłam.
-Myślałem o nieśmiertelnikach ale to chyba trochę lamerskie żeby wypisywać na nich jak bardzo mi na tobie zależy skoro to wiesz...więc jak ci się podoba to.? Oczywiście mam tez dla ciebie jeszcze jeden prezent. - powiedział patrząc mi w oczy.
-Teraz będę miała cię zawsze przy sobie. - pokazałam na naszyjnik i poprosiłam żeby mi go założył. Mały gest ale na prawdę mi się podoba.
-Teraz chyba musimy wracać do reszty. - odparł po chwile smutny.
-Dziękuję. - musnęłam jego policzek  weszliśmy do środka. Od razu zdjęłam kurtkę i pobiegłam na parkiet gdzie wszyscy stali, i gdy tylko mnie zobaczyli zaczęli śpiewać mi sto lat.  Zayn stanął obok Harry'ego i tez śpiewał. Takie urodziny mi się podobają. Wszyscy moi przyjaciele. Tak to jest najlepsze....jeszcze brakuje kilku osób ale to się nadrobi. Uśmiechnęłam się szeroko i popatrzyłam na Lou i Justina, którzy nieśli tort. Mały ale to nie ważne, najwarżniejsze, że czekoladowy. Liaś zapalił świeczki a ja od razu je zdmuchnęłam życząc sobie oczywiście, żebym już nigdy nikogo nie zraniła i żebym w końcu zmądrzała.
Gdy wszyscy zaczęli klaskać i rozchodzić się żeby czegoś napić Bieber od razu do mnie przybiegł.
-Wszystkiego najlepszego kochanie. Spełnienia marzeń..- zaczął mi ględzić kręcąc mną dookoła.
-Dzięki. Módlmy się żebym teraz nie zwymiotowała. - zaśmiałam się a on cmoknął mnie w policzek i powiedział, że później mnie gdzieś porwie. Potem Harry wziął mnie w swoje ramiona i zaczął mówić jak to pamięta jak byliśmy mali a teraz jestem pełnoletnia. Gdy Louis stanął przede mną zaczął płakać. twierdził, że ten czas tak szybko leci. Nie mogłam z niego. Liam, Danielle i El złożyli mi normalne życzenia. Od każdego załapałam tez buziaka. Gdy w końcu się uwolniłam od wszystkich wzięłam coś do picia żeby trochę ochłonąć ale znów ktoś mi przeszkodził.
-Wszystkiego najlepszego kochanie. - stanął przede mną uśmiechnięty od ucha do ucha Nialler i wyciągnął w moim kierunku.Wyglądał naprawdę słodko.
-Nie wiem co powinienem powiedzieć...Po prostu spełnienia marzeń księżniczko. - przytulił mnie gdy odstawiłam picie na stół.
-Nie mogę uwierzyć, że tak urosłaś skarbie. - zaśmiałam się na jego słowa. Szczerze to nie byłam nawet centymetr wyższa ale wiem, że mu nie o to chodziło.
-Mogę prosić solenizantkę do tańca.? - zapytał całując moją rękę i patrząc mi w oczy.
-Ty zawsze. - uśmiechnęłam się owijając swoje ręce na jego szyi a ten położył swoje na mojej tali. Przytuliłam się mocno do niego i nie ważne, że leciała jakaś szybka piosenka. Po chwili jednak muzyka bardziej ucichła i kawałek zmienił całkowicie tępo.
-Truly, madly, deeply I am. Foolishly, completley falling.....- zaczął nucić mi Nialler do ucha
-And somehow you kicked all my walls in So baby say you'll always keep me Truly, madly, craze deeply in love with you....In love with you.. - od razu poznałam piosenkę. To ta piosenka, którą zaśpiewał mi na naszej pierwszej randce w parku. Tyle wspomnień a ja to niszczę. Nie mogę uwierzyć w to jaka ja jestem głupia. Tańczyliśmy tak chyba jeszcze z pięć piosenek nic nie mówiąc a ja szczerze nie chciałam nic mówić bo jeszcze palnęłabym coś co mogło by się źle skończyć.
-Kocham cię. - szepnął Niall i popatrzył mi w oczy.
-Ja ciebie też....ale Niall posłuchaj.- nie dokończyłam bo chłopak mnie pocałował. Strasznie brakowało mi jego pocałunków. Szczerze dawno nie okazywał mi w ogóle uczuć tylko jakieś kłótnie...brakowało mi tego ale z drugiej stronie jest Zayn. Kocham go tak samo jak Horan'a i......no właśnie i w tym jest problem. Jestem z jednym, całuje się z drugim a potem z tym pierwszym. Jestem dziwką.
Przerywając pocałunek mocno przytuliłam chłopaka, tak mocno, że chyba się wystraszył.
-Hej kochanie nigdzie nie idę. - powiedział śmiejąc się a ja poczułam pieczenie w oczach. O tak teraz się rozpłacz bo wszystko nie tak po twojej pieprzonej myśli. Krzyknęłam na siebie w myślach. Nic nie pomogło a raczej podziałało wręcz przeciwnie.
Ohh Williams jesteś do dupy.
-Kochanie co się dzieje.? - zapytał Nialler tuląc mnie mocniej do siebie. Nie chciałam płakać i nie będę, przynajmniej się postaram ale no czuję się jak gówno. Zawsze gardziłam ludźmi, którzy się zachowują tak jak ja teraz, nie wiem co mam robić. Robię z siebie ofiarę a nikt inny nie zawinił tylko ja. Nie mogłam mu powiedzieć co się dzieje nienawidziłby mnie tak ja ja nienawidzę siebie. Będę mu musiała powiedzieć ale nie teraz, nie gdy jest taki słodki, kochany i czuły...na pewno nie.
-Po prostu chciałabym żeby byli tu wszyscy moi bliscy. - skłamałam.
-Nie strasz mnie tak myślałem, że to coś poważnego. - westchnął.  Ałć.?
-To jest poważne Niall. - fuknęłam. Mimo, że to wykręt to na prawdę za nimi tęsknię.
-Wiem, przepraszam. Mam pomysł...- powiedział Nialler. No nie mogłam się na niego złościć bo to ja jestem winna. Horan zaproponował żebym poszła do pokoju na dole gdzie stoi tylko perkusja i jakieś kanapy a on przyniesie mi tam tort i razem coś porobimy. Zgodziłam się od razu i ruszyłam tam gdzie mi kazał. Usiadłam wygodnie na wielkiej kanapie i czekałam na blondyna, który zjawił się błyskawicznie.
-Proszę. - podał mi ciasto i jakiegoś drinka, którego od razu odłożyłam. Nie mam zamiaru pić ale to by był najlepszy i najprostszy sposób. Upić się i uciec od problemów ale ja nie jestem aż takim tchórzem.
Zaczęliśmy jeść gdy nagle blondasek zaczął tańczyć na siedząco do jakiejś piosenki Olly'ego Murs'a, która leciała na górze.
-Idź wiem, że chcesz się wyszaleć i wiem, że uwielbiasz tą piosenkę. - zaśmiałam się
-Chodź ze mną. - poprosił ale widać było, że ciągnie go tam. No nie dziwię się sylwester był bez alkoholu ale z dramami w jego domu rodzinnym więc niech się chłopak wyszaleje.
Pokręciłam głową i zachęciłam go żeby poszedł.
-Nie zrób żadnych głupstw kochanie. Kocham cie i potem coś ci pokażę dobrze.? - pokiwałam głową na jego słodkie słowa i popędziłam go żeby już szedł. Szczerze chciałam sama nad wszystkim pomyśleć.
Boże co za dzieciak. Jak tak można w jednej sekundzie kocham go do szaleństwa a po chwili mam ochotę go udusić. Najlepsze życie singli. Odstawiłam ciasto na stolik, jednym ruchem wzięłam drinka i od razu go wypiłam. Nagle usłyszałam, że ktoś tu schodzi. Są dwie opcje albo Nialler zmienił zdanie albo jacyś napaleni goście szukają ustronnego miejsca. Popatrzyłam w tamta stronę i zobaczyłam Zayna. Nie proszę powiedzcie, że mam halucynacje. Zawsze ale nie teraz, okey.?
-Szukałem cię długooo. - zachwiał się na nogach i usiadł obok mnie na kanapie.
-Chciałam coś przemyśleć więc..- chciałam mu odpowiedzieć ale nie dał mi szans tylko wbił się w moje usta. Na początku nie wiedziałam o co chodzi ale po chwili ręce Malika zaczęły podnosić do góry moją sukienkę. Oh ktoś to za dużo wypił, dużo za dużo. Odsunęłam się od niego natychmiast i wstałam.
-Jesteś kompletnie piany. - stwierdziłam fakty.
-Tylko troszeczkę. - wstał i chwiejąc się podszedł do mnie. Położył ręce na mojej tali na co moje ciało przeszedł dreszcz. Pochylił się i zaczął całować moją szyję szepcząc coś niezrozumiale. Znów się odsunęłam a Zayn od razu przysunął się jeszcze bliżej tym razem przygwożdżając mnie do ściany.
-Niall nie musi o tym wiedzieć, po prostu się zabawimy słoneczko. - powiedział próbując znów mnie pocałować. Te słowa wywołały u mnie od razu odruch wymiotny. Po pierwsze to nie jest Zayn a po drugie słoneczko.? Tylko jedna osoba mnie tak nazywała, Dylan.
-Zayn odsuń się, już.- podniosłam głos na chłopaka
-Teraz mnie odrzucasz.? Wiem, że chcesz tego samego a teraz nikt nas nie widzi. - wbił się w moje usta i strasznie mocno ścisnął moją talię, że psiknęłam a ten od razu wykorzystał ten moment żeby wsadzić ten język do moich ust. Natychmiastowo go odepchnęłam.
-Zayn proszę cię zostaw mnie w spokoju. - powiedziałam patrząc na niego. Ten cmoknął kilka razy i pokręcił głową śmiejąc się.
-Zaczynam się ciebie bać. - przyznałam szczerze. Znów się zaśmiał ale to nie był śmiech, który kocham ten śmiech był straszny. Zbliżył się do mnie i ciągnąc za włosy znów zaatakował moją szyję.
-Zayn.! - pisnęłam.
-Tak mała krzycz moje imię. - tymi słowami właśnie przegiął. Kopnęłam go kolanem w krocze nie zbyt mocno ale na tyle żeby mnie puścił i pobiegłam do góry. Naprawdę się go wystraszyłam najpierw uroczy, daje prezenty a potem piany próbuje mnie...no sama nie wiem co chciał zrobić. Zszokowana zachowaniem Mulata poszłam do swojego pokoju gdzie zastałam chyba śpiącego Justina. Zamknęłam drzwi na klucz i ściągając sukienkę od razu ubrałam jakąś koszulkę i położyłam się koło przyjaciela.
-Iss.? - wychrypiał
-Ciii po prostu śpij. - wyszeptałam.
-Nie bój się jestem z tobą. - mocno mnie przytulił i znów usłyszałam jego ciche chrapanie. Nie wiem czy on wie co mówi bo praktycznie spał i skąd może wiedzieć, że jestem przestraszona.
Zamknęłam oczy ale wciąż myślałam nad tym wszystkim w mojej głowie wciąż Zayn, Niall, Zayn, Niall, Zayn, Niall i tak w kółko. Jak jeden jest uroczy i kochany to drugi się upije i robi głupoty a jak tamten jest kochany drugi mnie ignoruje. Jak ja bym chciała byś teraz gdzie indziej.

Wstałam bo usłyszałam Justina, który narzekał na ból głowy. Otworzyłam oczy i wstałam patrząc na niego.
Przypomniałam sobie wczorajszą noc i skąd on wiedział, że byłam przestraszona czy jak tam można nazwać moje zachowanie. Już chciałam go zapytać ale sam przemówił.
-Jak się czujesz.? - popatrzył na mnie.
-W miarę. - od powiedziałam i usłyszałam, że mam niezłą chrypkę.
-Co się wczoraj stało.? - zapytał od razu
-No właśnie, skąd wiesz, że coś się stało.? - od powiedziałam pytaniem na pytanie.
-Cała się trzęsłaś a było gorąco ale mniejsza o to nie będę dołować solenizantki.  Masz może ochote na śniadanie.? - wyszczerzył się
-Mam ochotę na prysznic. - pokazałam mu język.
Wzięłam ręcznik i świeżą bieliznę i poszłam do łazienki. O dziwo w domu było czysto i nie sądzę, że chłopacy posprzątali. Justin powiedział, że musi się koniecznie czegoś napić. No nie dziwię się ale co zrobić chłopak ma kaca. Dużo wypił czyli dobrze się a to najważniejsze. Weszłam do łazienki i od razu pod prysznic. Umyłam włosy i zmyłam cały make up. Czułam się jak gówno i tak tez wyglądałam. Wyszczotkowałam zęby a włosy tylko wytarłam porządnie ręcznikiem. Ubrałam bieliznę i jakąś za dużą koszulkę i wyszłam z łazienki od razu kierując się na dół. W kuchni siedział już Justin i Harry.
-Hej. - uśmiechnęłam się do kuzyna i usiadłam przy stole biorąc karton soku. Wzięłam też kilka kanapek, które zrobił loczek. W trakcie śniadania do kuchni weszli pozostali tylko nie Zayn z jednej strony to dobrze. Liaś i Lou przynieśli dla mnie prezenty, które były fajne i co najważniejsze wyjątkowe a Harry od razu tez pobiegł do siebie bo zapomniał, że jego mała kuzyneczka dzisiaj świętuje. Przecież składał mi życzenia, debil. Justin powiedział, że da mi w pokoju.
-Musisz skarbie poczekać do wieczoru. - powiedział uśmiechając się. Miło mi się jakoś zrobiło. Uśmiechnęłam się też i zaczęłam jeść tort czekoladowy, który jeszcze został.
Okazało się, że mieszkanie jest takie czyste bo rano były tu osoby odpowiedzialne za porządek w domu. Po zjedzeniu poszłam z Bieberem do mojego pokoju bo prawie każdy gdzieś wyszedł. Harry powiedział, że musi odebrać Gemmę bo przyjedzie tutaj ale najpierw musi jaką znajomą odwiedzić. Liaś poszedł do Dan bo strasznie się stresuje przed jutrzejszym występem w jakimś programie. Louis za to powiedział, że musi zagrać w nową fifę bo właśnie dostał ją od El więc zostawiliśmy go samego.
-Jaka niespodzianka no.? - jęknęłam gdy Justin czegoś szukał a nie chciał mi powiedzieć co mi da. Nie zbyt lubię niespodzianki i to, że każdy mi coś daje ale w końcu 18 ma się raz w życiu.
-Ta da..- wyciągnął wielką ramkę z mojej szafy. I że ja jej nie zauważyłam. Wzięłam ją do rak i od razu w oczy rzuciło mi się nasze zdjęcie na górze.
                                                                               
                                                          "Nothing Like Us..."

To była piosenka i to nie byle jaka. Nie mogłam uwierzyć, że Justin sam napisał ją dla mnie. Wczytałam się w słowa i poczułam takie przyjemne uczucie. Najlepsza piosenka jaką kiedykolwiek widziałam. Śliczna, szczera i jeszcze od najlepszego przyjaciela. Nie mogłabym sobie wyobrazić życia bez Biebera. Kocham go najmocniej na świecie.
-Dziękuję. Jesteś najlepszy. - odkładając prezent skoczyłam na niego.Ten od razu mnie mocno przytulił.
-Jestem. - powiedział 'skromnie' a ja pokręciłam głową.
-Teraz panie idealny powieś mi to nad łóżkiem proszę. - wyszczerzyłam się. Ten wyjął coś ze swojego plecaka....oho przygotowany. Po kilku minutach ramka już wisiała i wyglądała cudownie. Znów przykleiłam się do szatyna i nie zamierzałam puścić. Nie wiem jak ja wytrzymam jak on znów pojedzie w trasę ale Beliebers są dla niego jak rodzina i wiem, że nie chce ich zawieść...sama tego nie chcę. Jus mnie podniósł i wyszedł z pokoju. Planowaliśmy trochę podrażnić Tomlinsona. Oczywiście jak to z moim przyjacielem nic nie wyszło bo Lou zaproponował żeby razem zagrali i Bieber był kupiony. Siedziałam patrząc jak grają a jak tylko się odezwałam zostawałam natychmiastowo uciszana. Wyganiali mnie kilka razy.....boże przecież to oczywiste, że pokonałabym ich w tej grze. Nagle poczułam, że ktoś siada obok mnie.
-Dzień dobry. - usłyszałam zachrypnięty głos na sam jego dźwięk moje ciało przeszły jakieś nieprzyjemne dreszcze.
-Hej. - wydukałam i spojrzałam na niego. Po wczorajszym człowieku, który chciał zrobić mi coś o czym nie chcę nawet myśleć nie było ani śladu. Mimo tego i tak jakoś dziwnie się czułam.
-Możemy pogadać.? - zapytał po chwili. Zgodziłam się i poszliśmy do jego pokoju. Usiadłam na łóżku a on obok mnie. Nie wiem czemu ale odruchowo się odsunęłam.
-Pamiętasz cokolwiek ze wczoraj.? - zapytałam po dość długiej ciszy.
-Jak przez mglę...wiem, że musiało się coś stać. Boisz się mnie.. - ostatnie słowa powiedział tak cicho, ze ledwo usłyszałam.
-Proszę powiedz co się stało. - popatrzył na mnie tymi swoimi czekoladowymi oczami.
-Byłam sama tam na dole w pokoju gdzie perkusja stoi wiesz..- pokiwał głowę na znak żebym kontynuowała.
-Myślałam, że chcesz pogadać czy coś a ty or razu mnie pocałowałeś, zacząłeś przyciągać do ściany, gadać, że właśnie tego zawsze potrzebowałam, że uwielbiasz jak krzyczysz moje imię. - przełknęłam ślinę ale mówiłam dalej.
-Nie chciałeś mnie puścić i trzymałeś mnie strasznie mocno. - przerwałam nie chcąc nic więcej mówić. Wiedziałam,że i tak go te słowa zabolały.
-Dokończ. - poprosił cicho.
-Wystraszyłam się. - przyznałam. Nie odważyłam się na niego popatrzeć ale czułam jak jego ciało się napina.
-Wiem, że to wszystko przez alkohol...- próbowałam go troszeczkę pocieszyć.
-Alkohol tu nie ma znaczenia. Nie rozumiesz.? Skrzywdziłem się. Skrzywdziłem osobę na której bardzo mi zależy. Wszystko zepsułem a teraz się mnie nawet boisz. - popatrzyłam na niego kątem oka. Nagle wstał i uderzył ręką w ścianę.
-Zayn.! - pisnęłam gdy chłopak przywalił tak, że został ślad.
-Kurwa. - syknął z bólu. Bosz co za dzieciak. Podeszłam do niego i wzięłam w dłonie jego rękę. Chyba zrobiłam to zbyt niepewnie bo Malik się trochę odsunął. Dotknęłam delikatnie jego zdartych knykci.
-Wiesz, że to było głupie.? - poruszałam lekko jego palcami a ten syknął z bólu. Mam nadzieję, że sobie reki nie połamał.
-Przepraszam. Przepraszam cię za moje zachowanie, za wszystko po prostu. Wiem, że przegiąłem i nie będę się nawet usprawiedliwiał bo nie potrafię wytłumaczyć mojego głupiego zachowania. - powiedział i jego ręką zacisnęła się w pięść.
-Zayn. Hej spokojnie. - szepnęłam patrząc na jego twarz.
-Wybaczam ci okey.? - powiedziałam głośno i chyba sama nie spodziewałam się takich słów z mojej strony.
-Naprawdę.? - podniósł brwi
-Sama nie wiem. Dziwnie się czuję ale nie chcę się z tobą kłócić czy coś. - westchnęłam ale sama nie byłam do końca przekonana. Nie chcę żeby było pomiędzy nami źle ale przegiął wczoraj.
-Sam sobie jestem winien....naprawdę nie wiem co powiedzieć. Przepraszam. - spojrzał mi w oczy.
-Możemy zrobić tak, że o tym zapomnimy. Wszystko między nami normalnie, jesteśmy znów przyjaciółmi..- zaproponowałam.
-Przyjaciółmi.? Jak najbardziej się na to piszę ale wciąż będę się starał.....nigdy nie odpuszczę wiesz.? - zapytał lekko się uśmiechając i dotykając moich ramion.
-Zayn...- zaczęłam.
-Dobra, dobra jestem cicho ale tylko dla tego, że mi wybaczyłaś. Wiesz, że jesteś najlepsza.? - pokazał swoje białe ząbki
-Jasne. A teraz idź sobie opatrzą tą rękę. - wskazałam na drzwi a ten pochylił się i musnął mój policzek.
-Przepraszam jeszcze raz..- szepnął mi na ucho.
-Oh Bella wszędzie cię szukałem.....Co do cholery.? - w tym samym momencie w drzwiach pojawił się Nialler



______________________________________________
No i skarby mam dla was kolejny. Na mnie ten rozdział nie robi wrażenia....za dużo dram ale nie wiem już co pisać.:D Proszę o szczere opinie nawet jeśli hejty chętnie posłucham co nie tak. 
Kocham was...:) xx

środa, 23 października 2013

Chapter fifty four..!

Wstałam już o szóstej rano, mało snu ale nie byłam aż tak zmęczona. Od razu podniosłam się z łóżka i poszłam na dół. Może zrobię śniadanie.? Ta, to chyba będzie dobre bo muszę się czymś zająć żeby o tym wszystkim nie myśleć.  Mam naprawdę sporo czasu zanim wszyscy się obudzą więc mogę zaszaleć i zrobić babeczki. Zawsze Nessi mi takie robiła na urodziny więc czemu nie zrobić Zayn'owi.? Tęsknię za Nessi z nią bym mogła porozmawiać o tym co się stało. Kurde fajnie było by z nią pogadać ale z tego co wiem szybko się nie zobaczymy. Gdy tylko skończy studia razem z Davidem przeprowadzają się do Bostonu. To było nasze marzenie od dzieciństwa. Siedziałyśmy we dwie oglądając Nie ma to jak hotel i nie myślałyśmy o niczym tylko zeby tam zamieszkać. Byłyśmy tam na dwa tygodnie gdy miałyśmy 15 lat i przysięgłyśmy sobie, że gdy każda z nas będzie pełnoletnia kupimy sobie tam villę i będziemy mieszkać z dala od wszystkich. Takie dziecięce marzenie o którym często myślę. Myślę też jak by to było gdybym nie poznała chłopaków z 1D.? Co by było gdybym postawiła się Harry'emu i nie przyjechała do Londynu.? Jak by to było gdybym wtedy kiedy poznała Justina uciekła z nim daleko...albo jak by wyglądało moje życie gdybym mieszkała w Szwajcarii z Nessi i Davidem. Ciągle o czymś myślę i nie cierpię tego. Po prostu moglibyśmy umieć wyłączać to kiedy chcemy.
Odganiając od siebie wszystkie myśli włączyłam muzykę od razu zamykając drzwi bo nie bardzo mam teraz ochotę na towarzystwo. Wyjęłam z szafki karton z wszystkimi składnikami na babeczki bo nie jestem aż tak utalentowana żeby wszystko robić sama. Zrobiłam szybko masę czekoladową i nałożyłam ją do foremek dosypując wiórki czekoladowe. Już wiem, że to będzie pyszne. Wsadziłam je szybko do piekarnika i nagle w głośnikach zabrzmiały pierwsze nuty Boyfriend Justina. Uwielbiam tą piosenkę i od razu zaczęłam śpiewać, i tańczyć w rytm muzyki. Gdy skończyła się piosenka to miałam już lepszy humor. Biorąc szklankę z sokiem odwróciłam się i prawie ją opuściłam gdy zobaczyłam Malika stojącego w drzwiach.
-Nie strasz ludzi. - powiedziałam od razu. Serio myślałam, że jestem tu sama.
-Widzę, że ty też nie możesz spać. - uśmiechnął się niepewnie. Potrząsnęłam głową dając mu jasno do zrozumienia, że nie mam zamiaru gadać o tym co się stało. Popatrzyłam na zegarek i nie było nawet siódmej to nasz solenizant sobie nie pospał. Napiłam się soku i usiadłam przy stole. On zrobił to samo i teraz zauważyłam, że znów nie ma na sobie koszulki. Co jak co ale jego tatuaże to uwielbiam a klaty też najgorszej nie ma.
-Wiesz jakbyś zrobiła zdjęcie mogłabyś gapić się na mnie cały czas. - zaczął się ze mnie nabijać. Pokazałam mu język ale on tylko się bezczelnie uśmiechnął.
-Wiesz jeśli chodzi o wczoraj to w pełni rozumiem, że możesz żałować czy...- zaczął mówić ale w tej samej chwili piekarnik piknął informując, że babeczki się upiekły. Wzięłam grube rękawice bo już raz się oparzyłam i nie miałam zamiaru tego powtórzyć. Wyjęłam babeczki z piekarnika stawiając je na stole na małej deseczce. Wyglądały nawet lepiej niż myślałam. Wzięłam pisaki z lukrem i rzuciłam je na stół. Te bez czekolady można ładnie ozdobić. Wzięliśmy się za dekorowanie nic nie mówiąc.
-Dobra nie mogę tak. - powiedział nagle Mulat. Popatrzyłam na niego pytająco a ten kontynuował.
-Nie mogę udawać, że nic nie było....Boże Bella ty nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczyło.- westchnął pozwalając ręką uderzyć w stół. Dla mnie też coś znaczyło ale nie powiem tego na głos.
-Co niby mam teraz zrobić.? No powiedz bo ja kurwa sama nie wiem. -  rzuciłam czymś co miałam w ręce gdzieś na drugi koniec kuchni. Wściekłam się. Nie na Zayna czy coś tylko an samą siebie. Jak można być tak głupim.
-Nie chciałam cię dołować zwłaszcza, że masz urodziny. Ja po prostu sama jestem sobie winna zamiast robić czasem powinnam przemyśleć. - powiedziałam
-Mi się tam podobało...- zaczął.
-Widzisz to też problem. Tyle razy cię zraniłam a ty co.? Nadal coś do mnie czujesz. Oszukiwałam cię wiele razy, krzywdziłam a wtedy jak byliśmy w udawanym związku zachowywałam się jak suka. - popatrzyłam w jego czekoladowe oczy kończąc mówić.
-Tez nie byłem super ale...hej mała to, że coś do ciebie czuje a w zasadzie nie coś tylko po prostu cie ko.- nie pozwoliłam mu skończyć. Nie chciałam w tej chwili tego słyszeć.
-Zayn idę się przejść. - rzuciłam w jego stronę wstając.
-Wszystko tylko proszę cię nie uciekaj przede mną. - wstał razem ze mną łapiąc mnie za nadgarstek.
-To chodź też może jakoś otrzeźwiejemy. - ubrałam buty kurtkę i byłam gotowa. Nie musiałam się przebierać bo miałam na sobie dres a jakoś nie chce mi się szczególnie stroić. Po dwóch minutach Zayn też był gotowy i mogliśmy iść. Na dworze padał śnieg ale nie było aż tak zimno. Znośnie. Lubię zimę a w tym mieście jest ona jeszcze lepsza. Londyn jest po prostu cudowny. Wszystko ślicznie udekorowane  jest nastrój. Pewnie za niedługo już będą ściągać bo jest środek stycznia ale i tak jest fajnie. Kątem oka zobaczyłam Malika, który szedł ze spuszczoną głową. Nie no nie wiem proszę niech mnie ktoś zabije za ranienie ludzi i dołowanie ich jeszcze w ich urodziny....proszę.!!
-Pamiętasz pierwsza noc w domu direction.? - zapytał Mulat po chwili
-Tak, najlepsze było ognisko. Wtedy myślałam, że El to siostra Lou. - zaczęłam się śmiać ze swojej głupoty.
-A jak byliśmy jeszcze u ciebie. Kulturalnie sobie myję zęby a tu taka mała, rozwścieczona blondynka wpada do łazienki i każe mi wyjść. Nikt ci się wtedy nie chciał narażać bo chcieliśmy żebyś nas polubiła. I najgorzej nam to nie wyszło. - wyszczerzył się do mnie.
-Byłam straszna ani mi nie przypominaj. - pokręciłam głową na samo wspomnienie jaką suką byłam.
Szliśmy dalej nic nie mówiąc. Miał być spacer ale zaczęliśmy biec do domu bo zaczęło strasznie wiać i zaczął padać śnieg. Nie ma co fajny spacer miałam coś przemyśleć. Weszliśmy do środka i od razu zdjęłam buty, i kurtkę. Po chwili zauważyłam walizki w holu.
-Justin.? - powiedziałam sama do siebie i jak na zawołanie chłopak wyszedł z kuchni objadając się babeczkami.
-Justin.! - wrzasnęłam na cały dom. Natychmiast się na niego rzuciłam a ten wziął mnie na ręce. Mocno go przytuliłam. Nie no przeżyję rozłąkę ze wszystkim i wszystkimi ale nie z Bieberem. Nie miałam zamiaru go puścić i on chyba tez nawet tego nie chciał.
-Siema stary. Wszystkiego najlepszego. - przybił piątkę z Zayn'em nie puszczając mnie.
-Dzięki. - wyszczerzył się Mulat.
-Głośniej się nie da.? - nagle zjawił się na dole Niall. Yhy chyba moje wrzaski go obudziły ale mówi się trudno Jusa nie widziałam ponad dwa tygodnie więc.
-Da ale ten mały potwór by sobie bardziej gardło zdarł. - powiedział postawiają mnie ale dalej mnie przytulał.
-Cześć Justin. - Niall na niego dziwnie popatrzył. Oj bądź miły dla Justina słoneczko.
-Stary a tobie życzę wszystkiego najlepszego. Wiesz dużo seksu mało dzieci i wszystko czego co sobie wymarzyłeś. - przytulił Zayn'a. Mówicie co chcecie ale to wyglądało słodko.
-Co się działo gdy mnie nie było.? - zapytał Biebs gdy siedzieliśmy w kuchni. Na dół zeszła cała reszta czyli mam niezły głosik jak nawet obudziłam Hazze a tego śpiocha ciężko ruszyć rano z łóżka.
-A stałam się większą idiotką niż jestem...normalka. - powiedziałam obojętnie. Niestety nie uniknęłam dalszej części pytań więc poszliśmy do mojego pokoju. Chłopak się rozpakował a ja mu opowiedziałam, że zdradziłam Nialla. Tak zdradziłam bo pocałunek z jego najlepszym przyjacielem można nazwać zdradą.
-No mała nieźle ale przecież to chyba nic strasznego, że czujesz coś do obu co nie.? - zapytał kończąc rozpakowywać swoje graty. Na cały tydzień jest calutki mój. Trasa potrwa jeszcze tak mniej więcej rok ale chyba go stąd nie wypuszczę chyba, że zgodzi się ze mną zostać. Nie no muszę się ogarnąć on ma swój cel w życiu chce śpiewać tylko ja jestem takim nieudacznikiem i nie wiem jaki mam cel.....hola jednak wiem. Ranienie ludzi na każdym kroku.? Bycie egoistką.?
-Nie rozumiesz, że nie wiem kogo wybrać.? Obu zranię a tego nie chcę. Boże moje życie jak jak jakiś marny serial. Kocham jednego jestem szczęśliwa potem nagle uświadamiam sobie, że zawsze czułam coś do drugiego. Teraz jestem z jednym kocham obu i nie wiem kogo wybrać. Gdybym była reżyserem zdobyłabym Oskara mówię ci. - skończyłam mówić a Justin zaczął się śmiać.
-To jest poważne nie śmiej się. - walnęłam go poduszką.
-Dobra chodź tu. - położył się i poklepał miejsce obok siebie.
-Moja rada jest taka, żebyś dała sobie spokój z chłopakami na jakiś czas może za kilka dni lub tygodni będziesz wiedziała co czujesz i do kogo. - powiedział a ja byłam w szoku. Od kiedy Bieber jest taki głęboki.
-Może masz rację ale gadasz jak baba. - zaśmiałam się
-Doradzam ci kochana więc proszę o szacunek. - zaczął się śmiać razem ze mną. Z nim jest wszystko proste nie może tak być cały czas. Ale szczerze to zawsze wszystko tylko ja komplikuję. Po jakiejś godzinie poszliśmy do reszty i graliśmy w fifę. Dałam Malikowi wygrać bo w końcu ma urodziny. Potem przyszła Eleanor i Danielle z tortem. Zaśpiewaliśmy brunetowi sto lat i każdy dał mu prezenty i jeszcze raz składaliśmy mu życzenia.  Koło 14 zaczęliśmy szykować dom na przybycie gości. To ma być biba wszech czasów zwłaszcza, że za kilka godzin moja osiemnastka. Wzięłam prysznic żeby umyć lukier z włosów bo inteligentny Tomlinson zaczął wojną na lukier i miałam go prawie wszędzie. Payne nawet nie brał udziału a był najbrudniejszy. Ubrałam zwykłe spodenki i koszulkę, i zaczęłam suszyć włosy jak usłyszałam krzyczącego Justina. I to nie tak normalnie tylko przez megafon. Zjawił się w łazience i latał po całym domu drąc się a Tommo z nim. Jakie dzieci. Wysuszyłam włosy i poszłam do pokoju. Zaczęłam grzebać w szafie żeby wyglądać jakoś przyzwoicie ale nie miałam niczego po za sukienką, którą kiedyś kupiłam razem z Biebesem na zakupach. Twierdzi, że wyglądam w niej seksownie ale nigdy jej nie założyłam wiec dzisiaj jest jej szczęśliwy dzień. Szybko wyjęłam ją z szafy i ściągnęłam koszulkę gdy ktoś wpadł do mojego pokoju. Zakryłam moje piersi ręką i spojrzałam na zaskoczonego Justina.
-Sorry nie wiedziałem a po za tym powinnaś się zamykać. - powiedział robiąc dziwną minę starając się na mnie nie patrzeć. Ohh faceci. Jego wyraz twarzy musiałby ktoś nagrać. Jeszcze debil się zasłonił tym megafonem. Takie dziecko nie wie, że się puka.
-To może ja....- powiedział śmiejąc się
-Wyjdź Bieber. - też się zaśmiałam ubierając czarny stanik i majtki. Wciągnęłam na siebie sukienkę i no nie powiem ledwo mi zakrywała tyłek i była obcisła...co ja gadam mega obcisła ale była fajna. Założyłam jeszcze nie śmiertelniki, włosy zostawiłam rozpuszczone i lekko pomalowałam oczy oraz usta. Byłam gotowa równo z wybiciem 16 no nieźle pierwszy raz w życiu szykowałam się godzinę. No ale co musi być ten pierwszy raz po za tym trzeba uczcić urodzinki Zayn'a i za kilka godzin moje. Cieszę się wreszcie oficjalnie dorosła.
Obejrzałam się jeszcze raz w lustrze gdy w moim pokoju zjawił się Niall. Uśmiechnęłam się do niego kręcąc się w kółko żeby pokazać mu jak wyglądam. Zrobił dziwną minę.
-Co jest.? - zapytałam
-Nie nic tylko wiesz mogłabyś się bardziej zakryć bo trochę wyglądasz jak...- powiedział ale przerwał patrząc na mnie znów.
-Jak.? - podniosłam brwi do góry.
-Nie ważne po prostu mogłabyś założyć coś innego.? - zbliżył się do mnie ale zanim mogłam coś odpowiedzieć Justin zjawił się w pokoju.
-No nareszcie Iss doczekałem się dnia, w którym zobaczę toją seksowną dupę w tej sukience.- krzyknął od razu ucieszony.
-Niallowi się jakoś nie podoba. - zrobiłam minę zbitego pieska.
-Nie to, że mi się nie podoba ale wiesz innym też się na pewno spodoba. - popatrzył mi w oczy.
-Weź się Horan ogarnij trzeba mieć zaufanie po za tym będę miał ją na oku. - uderzył go lekko w ramię Bieber.
-Dobra ludziska PARTY TIME.! - w pokoju znalazł się Harry. Od razu zeszliśmy na dół gdzie już było dużo ludzi. Malik jak zwykle robił za DJ'a potem trzeba go wyciągnąć na parkiet bo jego urodziny i musi zatańczyć. Impreza od razu zaczęła się na całego. Zayn za długo nie postał za konsolą bo każy go wołał żeby się z nim napić czy coś. Pierwsze dwie godziny nie ruszyłam ani jednego drinka czy czegoś z procentami bo stałam i rozdawałam alkohol bo Tommo postanowił przetańczyć ze swoją dziewczyną całą noc i nie miał kto tego robić ale jakoś nie dramatyzowałam.
                                                  *******Kilka godzin później*******
Za równo godzinę będę oficjalnie dorosła a teraz świętuję z Malikiem. Wypiłam z nim chyba dwa drinki i przetańczyłam połowę piosenek. Z Niall'em też strasznie dużo ale okazało się że Amy jest na imprezie więc z nią też szalał. Bieber tańczył ze mną gdy tylko byłam wolna a z Harrym nie tańczyłam ani razu. Znalazł sobie jakąś dziewczynę i mam wrażenie, że już ją  z nim widziałam.? Możne mój kuzynek się ustatkuje.? Podobno nadzieja umiera ostatnia. Usiadłam na chwilę bo nogi mnie już zaczynały boleć ale nie miałam obcasów, zrzuciłam je po drugiej piosence.
-Co tak siedzisz.? - zjawił się koło mnie Justin.
-Czuję, że cały czas się na mnie ktoś gapi. - powiedziałam odwracając się
-Dziwisz się w tej sukience.? - powiedział a ja zaczęłam się śmiać
-Nie ty idioto. - walnęłam go w ramię a ten wzruszył ramionami i wrócił na parkiet.
Ja za chwilę zrobiłam to samo. Tym razem przetańczyłam z Niall'em cztery piosenki ale na wolną porał mnie Zayn. W połowie piosenki światła nagle zgasły.
-Co jest.? - zapytałam.
-Zaśpiewajmy jeszcze ostatni raz sto lat dla Malika bo za chwilę północ. - krzyknął Liam ze sceny. I każdy zaczął śpiewać. Uśmiechnęłam się do Malika i też zaśpiewałam. Gdy skończyliśmy każdy bił brawo.
-Spełnienia marzeń. - zawołał ze sceny Louis i wzniósł toast. Gdy wypiłam kolejnego drinka wciąż nic mi nie było, chyba jakiś lewy ten alkohol.  Po chwili Zayn pociągnął mnie na taras ale wcześniej kazał oczywiście ubrać kurtkę.
-Co jest.? - zapytałam a ten ignorując mnie spojrzał na swój zegarek. Nic nie mówił przez chwilę a potem się szeroko uśmiechnął. Nie wiedziałam co jest grane i zaczynałam już powoli zamarzać.


______________________________________________
Skarby mam kolejny.!Jak myślicie co się stanie.? Dziękuje wam za wszystkie komentarze i tyle wyświetleń.Jak zwykle proszę o szczere opinie...i uwierzcie mi sama nie wiem z kim ma być Bella.Mam nadzieję, że rozdział się podoba...:) x 
Kocham was..♥

piątek, 4 października 2013

Chapter fifty three.!

Po cichu weszłam do pokoju Zayn'a. Za dokładnie minutę będzie oficjalnie 20 latkiem. Mieliśmy wszyscy wbić do pokoju i złożyć mu życzenia ale ci idioci zasnęli. Planuj potem coś z takimi co do północy nie wytrzymają. Popatrzyłam na słodko śpiącego czarnuszka. Oj nie wie, że za chwilę zostanie obudzony.
-Wszystkiego Najlepszego.! - krzyknęłam po chwili a chłopak zaczął się śmiać. Nie takiej reakcji oczekiwałam, chciałam żeby krzyczał jak poparzony ewentualnie spadł z łóżka ale nie się śmiał.
-Spełnienia marzeń olbrzymie.! - jeszcze raz wrzasnęłam i rzuciłam się na chłopaka po drodze kładąc prezent dla niego na szafce nocnej. Mocno go przytuliłam a ten się szerzej uśmiechnął.
-Nie umiesz się skradać skarbie ale dziękuję. - objął mnie siadając
-Mógłbyś docenić to, że jestem pierwsza. - fuknęłam a ten posadził mnie na sobie tak, że miałam nogi po obu stronach jego bioder.
-Mam prezent. - powiedziałam do niego wesoło.
-A wiesz, że nie musiałaś.? - uśmiechnął się do mnie
-Może chciałam..- pokazałam mu język.
-A wiesz, że jesteś urocza.? - zapytał znów i popatrzył na mnie słodko.
-Zayn. - upomniałam go a ten tylko wywrócił oczami. Mimo, że go uwielbiam to mam chłopaka.
-To prawda i się nie kłóć. - zaśmiał się i dźgnął mnie palcem w żebra.
-Osz ty kurduplu. - zawołałam i rzuciłam się na niego gilgocząc go. Prawie płakałam ze śmiechu ale się nie poddawałam. Mieliśmy gdzieś czy obudzimy resztę bo szczerze mówiąc mogli by wstać żeby złożyć przyjacielowi życzenia. Wyrywałam się brunetowi ale nie dawał za wygraną
-Okey, okey wygrałaś ale nie wierć się już więcej. - powiedział nagle przerywając naszą walkę.
-Czemu.? - zapytałam rozbawiona
-Cóż powiem tyle, że będziemy mieć wielki problem. - poruszał zabawnie brwiami i nie musiał nic więcej żebym wiedziała o co mu chodzi.
-Dobra zboczeńcu to dla ciebie. - wzięłam prezent z szafki i usiadłam przed nim po turecku a on zrobił to samo.
-Mam się bać.? - zapytał biorąc spore pudełko.
-Nie uwierz spodoba ci się....przynajmniej mam nadzieję. - popatrzył na mnie po czym od razu otworzył prezent.
-Co.? Jak ty.? Boziu jesteś niesamowita.! - krzyknął mocno mnie przytulając
-Ta wiem ale nie trudno było się domyślić. Wystarczyło zobaczyć twoją play listę czy twoja koszulka Boba Marleya. Mam nadzieję, że ci się podoba. - powiedziałam pokazując na portret Marleya.
-Jesteś najlepsza. - znów mnie przytulił ale tym razem nie zapowiadało się na to, że chciała mnie wypuścić z objęć.
-Chce ci się spać.? - zapytał po jakimś czasie Zayn.
-Nie. - odpowiedziałam od razu.
-To możemy w coś zagrać czy coś pooglądać jeśli chcesz. - zaproponował
-Jeśli tylko Niall mnie nie zabije jak zobaczy, że zniknęłaś. - dodał po chwili.
-Spałam u siebie i możemy coś pooglądać jeśli chcesz. - powiedziałam na co on wstał i wziął swojego laptopa i usiedliśmy opierając się o ścianę. Wtedy znów zaczęłam się przyglądać jego tatuażom. Są po prostu piękne, co chwilę ich przybywa ale wiem, że każdy ma dla niego jakąś wartość. Osobiście najbardziej uwielbiam te skrzyżowane palce i ten mikrofon....absolutny numer jeden.
-Mówię do ciebie. - Malik pomachał mi rękę przed oczami.
-Ta jasne. To co oglądamy.? - popatrzyłam na niego.
-Widziałaś Last Song.? - zapytał na co zmarszczyłam brwi
-Jakieś romansidło serio.? - zaczęłam się śmiać.
-No jest na pierwszym miejscy w top 100 więc....a z resztą sama coś wybierz jak chcesz.- pokazał mi język.
-Nie dobra ty wybierasz w końcu są twoje urodzinki. - uśmiechnęłam się do niego a ten coś włączył nawet nie widziałam co.
-Harry Potter.? - zapytałam ucieszona gdy pojawiły się pierwsze sceny.
-Tak a co nie lubisz.? - wystraszył się
-Co ty Malik ja to kocham. - na moją reakcję się tylko uśmiechnął i położył się wygodnie a ja koło niego. Fajnie mi się spędza z nim czas. Nie muszę się o nic martwić. Nie boję się co sobie o mnie pomyśli cz coś. Po postu tak jak przy Justinie. Przy Niallu ostatnio jest inaczej. Ciągle się mnie o coś czepia albo o coś się kłócimy. Uwielbiam go ale czasem mam ochotę go rozszarpać. Sama nie wiem też co czuję do Malika. Bo Horana kocham ale jesteśmy nastolatkami a my traktujemy te nasze miłostki jak najważniejsza rzecz na świecie. Gadam jak porąbana bo robiłam wielkie halo blondaskowi za to, że mnie zdradził ale.....nie no sama już nie wiem. Najlepiej by było wyłączyć myśli i w takich właśnie momentach myślę o Jul i Dylanie. Tęsknię za nimi. Nie tylko dla tego, że z nimi wszystko było łatwiejsze....chociaż nie tylko dla tego. Nie musiałam się o nic martwić. Robiłam co chciałam, nikt mnie nie kontrolował i kiedy tylko chciałam wyłączałam myśli. Właśnie tego wyłączania mi najbardziej brakuje.
-Mam złe przeczycie, że nie chcesz ze mną nic oglądać. - usłyszałam głos Zayna, który wyrwał mnie z zamyślenia.
-Nie tylko wiesz myślę. - uśmiechnęłam się blado.
-No już chodź tu i gadaj o co chodzi. - pokazał na swoje kolana. Od razu wykonałam polecenie.
-To mów o co chodzi. - popatrzył na mnie słodko i się uśmiechnął. I wtedy zrobiłam coś czego nie kontrolowałam. Nie wiem dlaczego ani co mi strzeliło do tej pustej głowy ale po prostu go pocałowała. I to nie tak po przyjacielsku ani nic tylko zamknęłam oczy i oddałam się pocałunkowi. Nie myślałam o niczym tylko o nim. Malik od razu mocno mnie do siebie przyciągnął. Po chwili się od niego odsunęłam i nie mogłam na niego spojrzeć. Czemu ja to do cholery zrobiłam.? Niall mnie zabije.! Jestem idiotką. Przecież kocham Horana on mnie jesteśmy razem szczęśliwi, tak.? Spuściłam głowę i miałam dziką ochotę rozpłakać się jak małe dziecko. A winna jestem tu tylko ja sama bo jestem kretynką i to głównie dla tego, że mi się podobało. Po chwili poczułam jak Zayn ujął moja twarz w dłonie i zmusił mnie abym na niego popatrzyła.
-Hej....Jest dobrze. - usłyszałam jego zachrypnięty głos.
-Kogo chcesz przekonać.? Mnie czy siebie.? - zawahałam się ale spojrzałam mu w oczy.
-Ale...- sam nie wiedział co powiedzieć.
-Po prostu przepraszam okey.? - wstałam i najzwyczajniej w świecie wyszłam. Teraz zostałam sama w pokoju z miliardem myśli w głowie. Usiadłam i już miałam ochotę zacząć płakać ale usłyszałam sms-a.
"Nie płacz przeze mnie błagam cię...."
Po tym jak to przeczytałam już kompletnie nie wiedziałam co mam robić. Kocham Nialla ale Zayna też i wiedziałam to już dawno zanim jeszcze związałam się z blondaskiem. Jestem z nim szczęśliwa ale czasem mam ochotę uciec jak najdalej. Boże czy jeden z nich nie może mi tego ułatwić i powiedzieć, że nie chce mieć ze mną nic wspólnego. Byłabym załamana ale to było by lepsze niż to. Pocałowałam Malika z własnej woli nie moge nikogo za to winić tylko siebie. Teraz zrobiłam mu nadzieję, zraniłam go i zdradziłam Nialla o i wiem co jeszcze jestem skończoną idiotką.

                                                    *******Zayn*******
Po tym jak Bella mnie pocałowała czułem się wspaniale. Miałem ochotę skakać, tańczyć i nie wypuszczać jej już z moich objęć do końca życia ale uciekła. Wiem, że potrzebuje chwili spokoju i musi wszystko przemyśleć ale ja wiem tyle, że tak tego nie zostawię. Musze pogadać z Niall'em. Nie wiem czy to coś, nie wiem nawet o czym ale czuję, że muszę. Wiem, że ona go kocha ale kocha też mnie. Dała mi to jednoznacznie do zrozumienia tylko jest rozdarta a ja nie chcę jej stracić. Justin ma dzisiaj przyjechać więc poproszę go żeby z nią porozmawiał. Po prostu się o nią martwię. I co więcej nawet jeśli przyjdzie i powie mi, że tego żałuje i chce być z Niallem ja to zaakceptuję ale tylko w tedy. Będę walczył bo jest o co. Od razu jej napisałem żeby nie płakała albo coś przez to co sie stało. Nie warto wolę widzieć ją uśmiechniętą. Ściągnąłem koszulkę i rzuciłem się na lóżko ciągle czując jej miękkie wargi na moich gdy nagle drzwi mojago pokoju głośno się otworzyły. Podniosłem głowę i zobaczyłem Belle, stała i nie wiedziała chyba co powinna powiedzieć.
-Nic nie mów tylko chodź do mnie. - błyskawicznie wstałem z lóżka i mocno ją do siebie przytuliłem. Nie wiem co teraz dzieje się w jej ślicznej główce ale musi przestać o tym myśleć chodź na chwilę. Mocno się we mnie wtuliła a ja pocałowałem ją w głowę i trzymałem jak najbliżej siebie.
-Ja sama nie wiem czemu to zrobiłam... - wyszeptała po chwili.
-Ciii.....nic złego nie zrobiłaś ale mam pytanie. - odsunąłem ją lekko żeby na nią popatrzeć. Nie płakała jest silna.....albo udaje.
Kiwnęła głową na znak żebym kontynuował.
-Żałujesz?

                                                    *******Bella*******
-Żałujesz.? - zapytał mnie Zayn. Sama już nie wiedziałam co powiedzieć. W zasadzie to tak bo jestem z Niall'em, nie chcę go zranić ale no czuję coś do Malika i nie wiem już sama. Zachowuję się jak idiotka raniąc takich świetnych chłopaków, o których marzą miliony dziewczyn.
A tytuł idiotki roku otrzymuje Isabella Williams.
-Nie. - szepnęłam najciszej jak tylko umiałam.
-I co teraz.? - zapytał po chwili znów. Więc usłyszał.
-Sam mi powiedz. Nie wiem sama co mam robić. - znów spuściłam głowę a moje grube skarpetki nagle stały się strasznie interesujące. Zaczynałam myśleć o wszystkich bzdetach tylko nie o tym co miałam.
-Teraz już nie dam razy kontrolować swoich uczuć gdy wiem, że czujesz to samo więc...- Malik zaczął mówić gdy do jego pokoju wpadł Louis.
-Wszystkiego najlepszego stary.! - wrzasnął od razu. Nie ma co ten idiota ma wyczucie czasu.
-Chciałem być pierwszy ale ten upiór mnie wyprzedził. - poskarżył się i pokazał mi język
-Upiór.? - oburzyłam się
-Wyglądasz jakbyś tydzień nie spała. Potrzeba ci snu mała i jak złożyłaś temu tutaj życzenia to idź spać ja tylko ci radzę jak starszy odpowiedzialny braciszek. - wyszczerzył się
-Wiesz, może ten idiota ma rację, nie w tym, że wyglądasz jak upiór bo to bzdura ale idź spać. I po prostu staraj się o tym nie myśleć. Wykombinuję coś. - powiedział i mnie przytulił. Może banalne słowa i czyn ale się lekko uśmiechnęłam i żegnając się z nimi dwoma poszłam do siebie. Szczerze nie marzyłam o niczym żeby zasnąć ale nie ze zmęczenia tylko z natłoku myśli. Nie da się tego wyłączyć ale jest na to sposób. Wsadziłam do uszu słuchawki i włączyłam sobie po kolei wszystkie smętne piosenki jakie miałam. W taki o to sposób zasnęłam. \


________________________________
Hej skarby.!!! Mam rozdział. Taki krótki ale jest..:) PROSZE O SZCZERE OPINIE.  Mam nadzieję, że się podoba i im szybciej będzie przyzwoita liczba komentarzy tym szybciej będzie następny...♥
 KOCHAM WAS...:) xx