sobota, 30 listopada 2013

Chapter fifty six.!!

-Oh Bella wszędzie cię szukałem.....Co do cholery.? - w tym samym momencie w drzwiach pojawił się Nialler. Odskoczyłam od Zayn'a jak poparzona.
-Zayn prawie złamał rękę. - powiedziałam i oddaliłam się od bruneta bardziej.
-Chodź. - Horan tylko wywrócił oczami jakby nie wierząc i wyciągnął w moim kierunki rękę. Złapałam ją i popatrzyłam się ostatni raz na Zayn'a, który nie był zadowolony.  Poszliśmy z blondaskiem na dół gdzie od razu rzuciła się na mnie Gemma.
-Wszystkiego najlepszego.!! - krzyknęła i cmoknęła mnie w policzek.
-Mam dla ciebie prezent ale widzę, że jesteś zajęta...wiec czekasz do jutra. - wyszczerzyła się. Pogadałam z nią chwilę ale widziałam, że Nialler jest ubrany więc szybko założyłam buty. kurtkę i rękawiczki. Nareszcie dowiem się co takiego on dla mnie przygotował. Wyszliśmy z mieszkania i szliśmy kawałek w kompletniej ciszy.
-Jesteś na mnie zły.? - zapytałam.
-No raczej nie codziennie widzę cię jak obściskujesz się z Malikiem. - warknął. Nie odpowiedziałam nic tylko złapałam go za rękę a ten nagle stanął jak wryty.
-Spójrz nie możemy udawać, że nic się nie stało. Ja wiem, że jestem okropnym chłopakiem ale staram się i jestem o ciebie cholernie zazdrosny.. - zaczął mówić stając na przeciwko mnie.
-Wiesz chciałabym żeby było jak kiedyś. - szepnął. Od razu spojrzałam na niego pytająco. Chciał żeby było tak jak było zanim się pojawiłam.?
-Chodzi mi tylko ja i ty. Nie musiałem się kiedyś martwić, że przez chwilę nieuwagi mogę cię stracić przez Zayn'a. - mówiąc to patrzył mi w oczy.
Znów mnie zamurowało.
-A pamiętasz nasz pierwszy pocałunek.? - zapytał zmieniając temat. Kiwnęłam głowa uśmiechając się na to wspomnienie, dobre wspomnienie.
-Byłam u ciebie w pokoju a ty zacząłeś gadać o jakiejś lasce, która ci się zaczęła podobać. - zaczęliśmy się oboje śmiać i szliśmy dalej wciąż nie znanym mi kierunku.
-Od samego początku wiedziałem, że muszę coś zrobić żeby być blisko ciebie. Widać udało się. - pokazał swoje białe ząbki. Jeszcze ma ten swój aparacik w którym wygląda mega uroczo. Cały czas się do siebie uśmiechając szliśmy gdy po chwili domyśliłam się dokąd zmierzamy. Po krótkim czasie doszliśmy, nareszcie.
-London Eye.? - zapytałam patrząc w górę.
-Wiem, że to takie lamerskie....możemy iść gdzie indziej. - zaczął się rumienić.
-Nie chodź tylko myślałam, że w zimę to jest nieczynne. - przyznałam szczerze.
-Fakt ale wiesz jestem Niall Horan. - powiedział dumnie.
-I co z tego.? Ja jestem Isabella Williams. - zaczęłam się z niego nabijać.
-Chodź lepiej skarbie. - wziął mnie za rękę i poprowadził do wejścia.
-Cześć Dean. Wszystko gotowe.? - zapytał ściskając mnie za rękę.
-Tak. Proszę bardzo i miłej zabawy. - wpuścił nas do wielkiej szklanej kulki. W środku był koc i było tak romantycznie zwłaszcza, że na dworze już jest  ciemno a Londyn nocą to najpiękniejszy widok na świecie.  Nic nie mówiliśmy tylko podziwialiśmy ten piękny widok dopóki nie dotarliśmy na samą górę i nagle całe ogromne kółko się zatrzymało.
-Niall.? - zapytałam spanikowana.
-Spokojnie. Chodź tu. - pokazał na swoje kolana a ja od razu się do niego przytuliłam.
-Wszystkiego najlepszego jeszcze raz. - pocałował mnie w czoło.
-Dziękuję. - zaśmiałam się. Zmieniliśmy pozycję i teraz leżeliśmy patrząc dookoła i przytulając się. Mimo, że nie bardzo pasowało mi siedzenie w nie zbyt dużym pomieszczeniu i to jeszcze tak wysoko nad ziemią to dla tego blond wariata zrobiłabym wszystko.
-Wiem, że ostatnio było różnie i wiem, że może zapominałem o tym żeby poświęcić ci trochę więcej czasu ale przepraszam za wszystko jesteś dla mnie najważniejsza. - podniósł się na łokciach i popatrzył mi w oczy.
-Jesteś po prostu najlepszym co mnie w życiu spotkało. - szepnął a jego ciepły, miętowy oddech musnął moje policzki.
-Nie jestem. - odpowiedziałam. Zabolało by go gdyby wiedział wszystko. Nigdy nie będę dla niego wystarczająco dobra.
-Nie musisz byś taka skromna kochanie....- zaczął.
-Jestem wredną, chamską egoistką. - powiedziałam stanowczo.
-Nie mów tak skarbie...- szybko upomniał mnie Nialler. Zamknęłam oczy i przełknęłam śliną.
-Pocałowałam Zayna. - wyznałam w końcu ale nie otworzyłam jeszcze oczu. Bałam się je otworzyć nie chciałam widzieć tego jak bardzo zraniłam Niall'a. W końcu po chwili zebrałam się na odwagę i otworzyłam oczy. Nagle poczułam, że znów się ruszamy.  Spojrzałam na blondyna, który siedział trochę dalej ode mnie.  Nie patrzył na mnie tylko w podłogę.
-Niall.? - zapytałam cicho. Nic.
-Proszę cie powiedz coś. - wstałam i podeszłam do niego.
-Proszę Nialler....- szepnęłam i dotknęłam jego ręki. Od razu się odsunął dalej się nie odzywając. Zabolało ale zasłużyłam sobie na to.
-Błagam cię powiedz coś. - chciałam do niego podejść ale wiedziałam, że znów się odsunie. Ciągle aż się nie zatrzymaliśmy prosiłam go żeby coś powiedział nawet to, że jestem dziwką mógł na mnie na wrzeszczeć albo nie wiem co ale wszystko było by lepsze od tego milczenia. Kolejka się zatrzymała i drzwi się otworzyły. Horan od razu wstał i wyszedł a ja za nim.
-Dzięki za wszystko Dean. Miłego wieczoru. - powiedział a ton jego głosu wskazywał, że był smutny. Nie patrząc nawet na mnie podał rękę kolesiowi i poszedł. Też kulturalnie się pożegnałam i pobiegłam za blondynem.
-Proszę cię... - przez cała drogę biegłam żeby dogonić Nialla. Nie odezwał się ani słowem, nawet na mnie nie spojrzał. Jaka jestem głupia. Gdy moje nogi odmawiały posłuszeństwa bo bolały mnie po całonocnych tańcach zwolniłam. Wiem, że na razie nic nie wskóram ale nie odpuszczę muszę z nim pogadać. Chodź pewnie mnie nienawidzi....szczerze nie dziwię się mu. Całowałam się z jego przyjacielem no wszyscy powiedzieli by, że jestem jakąś puszczałką (czytaj dziwką) czy coś. Czułam się strasznie, że go zraniłam. Doszłam do domu trochę później niż chłopak. Od razu zdjęłam buty, kurtkę a rękawiczki to chyba zgubiłam gdzieś po drodze bo nigdzie ich nie było. Weszłam do salonu gdzie siedzieli wszyscy oprócz Zayn'a i w tym samym momencie usłyszałam głośny trzask drzwiami. Idiotko wiesz jak strasznie go skrzywdziłaś.?! Wrzasnęłam na siebie i też skierowałam się do siebie.  Nikt o nic nie pytał i byłam im o to bardzo wdzięczna ale jak doszłam do pokoju usłyszałam jak Louis mówi, że on z Liam'em idzie pogadać z Niall'em a Harry, Justin i Gemma mają iść do mnie. Ohhoo.
Też trzasnęłam drzwiami żeby sobie jakoś ulżyć ale nic nie pomogło. Rzuciłam się na łóżko i poczułam, że coś mnie kuje. Podniosłam się i zobaczyłam małe pudełeczko od razu je otworzyłam. To co zobaczyłam spowodowało u mnie łzy. Nialler musiał to podłożyć jak wychodziliśmy. Jego kostka do gitary na której było wyryte małymi literkami "Together Always and Forever." Wiem, że to jego szczęśliwa kostka, która zawsze musi mieć na koncertach a dla mnie zrobił z niej naszyjnik. O boże jaką ja jestem kretynką. Na pudełeczku napisane było jeszcze Wszystkiego Najlepszego dla mojej księżniczki....Nialler. 
Znów kilka łez poleciało z moich oczy. Jestem słaba ale przede wszystkim jestem pieprzoną egoistką, kretynką, idiotką, debilkę, szmatą i mogłabym tak wymieniać dalej bo to właśnie ja jestem powodem wszystkich krzywd. Jestem potworem.
Usłyszałam pukanie do drzwi więc szybko otarłam łzy i w tym samym momencie Justin wszedł do mojego pokoju.
-Masz natychmiast gadać co się stało....ty płakałaś.? - na początku jego głos był stanowczy ale jak na mnie spojrzał od razu zmienił ton.  Za nim do pokoju wpadli Gemm i Harry.
-Co się stało.? - zapytał loczek na wejściu. Nie lubię gdy wszyscy się o mnie martwią, współczują ale zachowuję się jak łamaga więc mnie tak traktują.
-Niall mnie nienawidzi. - powiedziałam cicho powstrzymując płacz. Te słowa strasznie zabolały zwłaszcza, że to prawda.
-Nie mów tak przecież on cie kocha. - Gemma od razu usiadła koło mnie.
-Nie już nie...nienawidzi mnie. Jestem potworem.... - powiedziałam chowając się w objęciach mojej kuzynki. Ci zaczęli gadać, że jak zwykle przesadzam i wyolbrzymiam sprawę.
-Nie.! - wrzasnęłam przerywając im to durne gadanie.
-Pocałowałam Zayn'a, zraniłam Nialla i  nie wiem co mam teraz zrobić bo nie chcę żeby Horan cierpiał a to, że mnie nienawidzi mnie w cale nie dziwi...- powiedziałam im wszyściusieńko. Jak nie chciał spędzać ze mną wiele czasu ale nigdy by mnie nie zdradził.  Zatkało ich, no oczywiście.
-Skrzacie pamiętasz co mi mówiłaś.? Zawsze jest jakieś wyjście więc rusz ten zad i marsz do pokoju Horana mu wszystko wyjaśnić. - rozkazał Justin spychając mnie z łóżka. Ohh jaką ja mam mu ochotę przywalić. Chodź tylko on nie boi się takiego czegoś powiedzieć a to ważna. Nie chcę żeby traktowali mnie ze współczuciem potrzebuję tego żeby od czasu do czasu ktoś na mnie porządnie pokrzyczał bo nie oszukujmy się zachowuję się jak rozpieszczony bachor.  Wstałam i poszłam na korytarz teraz tylko chcę żeby blondasek się do mnie odezwał ale nim zdążyłam dojść do jego drzwi zauważyłam Liama i Lou wychodzących od niego.  Popatrzyłam na nich pytająco.
-Lepiej tam teraz nie wchodź nie jest zbyt dobrze. - powiedział od razu Louis.
-Ale..- zaczęłam ale Liam mi przerwał.
-Nie, Bella on nie chce cie widzieć. - warknął.
-Później spróbujemy skrzacie. - uśmiechnął się Tommo i poszedł a ja zostałam sam na sam z Paynem, który dziwnie mi się przyglądał.
-Chodź mi coś wyjaśnić. - rozkazał kierując się do swojego pokoju. Poszłam za nim. Może Nialler mu cokolwiek powiedział. Oby.
-Co ty w ogóle odwalasz.? - spytał od razu gdy zamknął za mną drzwi.
-Jeśli nie chciałaś być z Niall'em mogłaś z nim pogadać a nie zdradzać go i to jeszcze z jego przyjacielem. Nawet sobie nie wyobrażasz jaki on jest załamany. Jeszcze nigdy go nie widziałem w takim stanie a przyjaźnimy się od ponad dwóch lat. - krzyczał na mnie.
-Liam ale ty nie rozumiesz...- nie chciałam się bronić ale on chyba to tak odebrał i mi przerwał.
-Ty chyba nie rozumiesz, że on cię naprawdę kochał. - popatrzył na mnie. A moje serce się zatrzymało.
-Kochał.? - wyjąkałam.
-Nie wiem.! Nadal cię kocha ale jak...cholera ty chyba na prawdę nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo o skrzywdziłaś. - znów podniósł na mnie głos.
-Zdaję sobie z tego sprawę Liam. Wiem, że go skrzywdziłam ale naprawdę tego nie chciałam. Nie będę się usprawiedliwiać bo ja pocałowałam Zayna i nie wiem czemu. Wiem, ze jestem dziwką ale....no własnie nawet nie ma żadnego ale. - też krzyknęłam. Następnie nasz rozmowa opierała się głownie na krzyczeniu na siebie nawzajem. Dobrze, że Liam tez nie boi się powiedzieć tego co myśli i wszystko co mówi to prawda.
-Co się tutaj dzieje.? - do pokoju wparował Harry
-Liam do cholery mógłbyś na nią nie krzyczeć.? - warknęła na niego Gemma.
-Dajcie mu spokój on ma rację. Jakby nie ja nie było by tych problemów. Powinnam wtedy postawić na swoim i zostać w Holmes Chaple tym samym unikając ranienia was. - powiedziałam wychodząc z pokoju i kierując się do siebie.
-Co chcesz teraz zrobić.? - zapytał Justin idąc za mną.
-Powinnam się usunąć tak by było najlepiej nie wiem czy na zawsze ale na pewno na jakiś czas. - powiedziałam na jednym wdechu.
-Chodź pomogę ci bo się martwię...nigdy nie gadałaś w ten sposób. - zaśmiał się.
Zawsze miałam gdzieś co ludzie o mnie sądzą. Jedyną osobą, która była wciąż ze mną był Justin. Żyłam w świecie bez zakazów, alkoholu ale nie raniłam nikogo.
-Co.? Nie.! - krzyknął Harry patrząc jak Jus pakuje kilka moich rzeczy.
-Zostaw ją. Postaw się na jej miejscu. - trzepnęła Hazzę w głowę Gemma.
-Nie po prostu będzie lepiej jak mnie nie będzie. - powiedziałam.
Wiem, że zachowuję się jak tchórz uciekając i powinnam ponieść konsekwencje mojego zachowania ale Liam ma rację. Nie ma mnie nie ma problemu. Wzięłam torbę i wyszłam. Ubrałam szybko buty i kurtkę i wybiegłam z domu wsiadając do samochodu Justina. On wsiadł chwilę po mnie mówiąc coś ale nie słuchałam. Jak mogą żyć tacy głupi ludzie jak ja....chyba nie ma takich tylko ja taka felerna edycja limitowana. Masakra. Zamknęłam oczy opierając się o szybę ale od razu pokazała mi się załamana twarz Nialla przed oczami więc szybko je otworzyłam.
-Gdzie chcesz jechać.? - zapytał Justin.
-Do mieszkania Nessi i Davida tam jest dla mnie miejsce. - wzruszyłam ramionami.  Patrząc na śnieg za oknem i krzycząc na siebie w myślach. Najlepsze urodziny zmieniły się w najgorszy dzień mojego życia.

                                                *******Niall*******
Jak Liam i Louis w końcu mnie zostawili w spokoju miałem ochotę wszystko rozwalić a pierwsze co miałem pod ręką to była moja gitara. Bez chwili zawahania wziąłem ją do rąk i roztrzaskałem o ziemię. Powtórzyłem czynność kilka razy do puki całkiem się nie rozwaliła. Nic nie pomogło, tylko zniszczyłem dobrą gitarę. Gdy kopnąłem jeszcze kilka rzeczy i rzuciłem się na łóżko dysząc jak głupi usłyszałem kłótnie jej i Liama. Krzyczeli na siebie i wiem, że chodziło o to co się stało to oczywiste. Wsłuchałem się w tą rozmowę.
-Wiem Liam wiem kurwa wszystko. Wiem, że jestem dziwką. - wrzasnęła a na te słowa aż mnie ścisnęło w gardle.
-To dobrze bo było lepiej gdy ciebie nie było. - krzyknął na nią Liam i po kim jak po kim ale po nim nie spodziewałem się tych słów i to jeszcze skierowanych do niej. Mój mózg mi mówił żebym tam poszedł i nawrzeszczał na niego bo nikt tak się nie może zwracać do Belli ale wiedziałem, że tak nie zrobię.
Zmów w coś kopnąłem. Chciałem się wyżyć nie ważne na czym. Po raz kolejny dziś wpadłem w furię. Zacząłem wszystko przewracać i robiłbym to dalej jakby nie szafka, która spadła mi na rękę.
-Cholera. - zakląłem uderzając w nią jeszcze raz co spowodowało gorszy ból.  Wrzasnąłem i poczułem łzy ale to nie z bólu....przynajmniej nie z tego. Odwróciłem się kopiąc w szafkę nocną gdy spadło z niej zdjęcie, na którym byłem razem z nią. Całowaliśmy się. Nie mogłem na nie patrzeć. Kolejna fala łez. Zdeptałem zdjęcie i rzuciłem się na łóżko.
Tak cholernie boli. Kocham ją tak bardzo a ona mnie zdradziła. Pocałowała kogoś innego.
Nie mogłem już nic więcej znieść. To przekroczyło granice a jeszcze chodzi oto, że ja już sam nie wiem czy ona dalej mnie kocha. Na prawdę bardzo mi na niej zależy. Jak widać jej na mnie nie. Próbując się uspokoić, leżałem wpatrując się w sufit. Mój oddech się wyrównywał powoli gdy usłyszałam kilka razy trzaśnięcie drzwiami kilka krzyków ale po kilku sekundach znów wszystko umilkło. Zamknąłem oczy i miałem ochotę o wszystkim zapomnieć. Miało być tak pięknie i tak się zapowiadało. Chciałem żeby to były jej najlepsze urodziny ale zamiast tego mam jeden z najgorszych dni w moim życiu.


____________________________________
No i jest. Takie dramy no ale coś się dziać musi jak nie chcecie końca bloga. Mam wielką nadzieję, że wam się podoba.. Miałam rozdział już dawno napisany ale skarby mało komentarzy więc. Jeśli będzie ponad 20 komentarzy to daję next. Nie ważne kiedy już będą 20 po prostu jak będzie tyle to dodam rozdział..! 

Kocham was...:) x

czwartek, 7 listopada 2013

Chapter fifty fife..!!

-Mogłeś coś na siebie ubrać. Chory będziesz. - powiedziałam patrząc na niego. Stał w spodniach od garnituru i białej koszuli. Ten ignorując mnie zaczął szukać czegoś w kieszeniach. Po chwili wyjął małe, czarne pudełko i sprawdził jeszcze raz zegarek.
-Wszystkiego najlepszego skarbie.- powiedział i wyciągnął w moim kierunku rękę z pudełkiem. Uśmiechnęłam się i mocno go przytuliłam. On jest uroczy.
-Jak nie weźmiesz prezentu to się obrażę. - szepnął a mi od razu zrobiło się cieplej mimo tej minusowej temperatury.  Wzięłam od niego pudełeczko i otworzyłam a moim oczom ukazał się naszyjnik i to nie byle jaki. Srebrny łańcuszek, z tego samego kolory literkę "Z", która jeszcze przy ozdabiały małe diamenciki.
-Jeśli ci się nie podoba wiesz możemy zmienić literkę ale pomyślałem, że to będzie ci o mnie zawsze przypominać...- zaczął gadać Mulat drapiąc się w głowę. Widać było, że nie jest pewny czy mi się podoba a to chyba oczywiste.
-Jesteś uroczy. - zaśmiałam się i znów mocno się w niego wtuliłam.
-Myślałem o nieśmiertelnikach ale to chyba trochę lamerskie żeby wypisywać na nich jak bardzo mi na tobie zależy skoro to wiesz...więc jak ci się podoba to.? Oczywiście mam tez dla ciebie jeszcze jeden prezent. - powiedział patrząc mi w oczy.
-Teraz będę miała cię zawsze przy sobie. - pokazałam na naszyjnik i poprosiłam żeby mi go założył. Mały gest ale na prawdę mi się podoba.
-Teraz chyba musimy wracać do reszty. - odparł po chwile smutny.
-Dziękuję. - musnęłam jego policzek  weszliśmy do środka. Od razu zdjęłam kurtkę i pobiegłam na parkiet gdzie wszyscy stali, i gdy tylko mnie zobaczyli zaczęli śpiewać mi sto lat.  Zayn stanął obok Harry'ego i tez śpiewał. Takie urodziny mi się podobają. Wszyscy moi przyjaciele. Tak to jest najlepsze....jeszcze brakuje kilku osób ale to się nadrobi. Uśmiechnęłam się szeroko i popatrzyłam na Lou i Justina, którzy nieśli tort. Mały ale to nie ważne, najwarżniejsze, że czekoladowy. Liaś zapalił świeczki a ja od razu je zdmuchnęłam życząc sobie oczywiście, żebym już nigdy nikogo nie zraniła i żebym w końcu zmądrzała.
Gdy wszyscy zaczęli klaskać i rozchodzić się żeby czegoś napić Bieber od razu do mnie przybiegł.
-Wszystkiego najlepszego kochanie. Spełnienia marzeń..- zaczął mi ględzić kręcąc mną dookoła.
-Dzięki. Módlmy się żebym teraz nie zwymiotowała. - zaśmiałam się a on cmoknął mnie w policzek i powiedział, że później mnie gdzieś porwie. Potem Harry wziął mnie w swoje ramiona i zaczął mówić jak to pamięta jak byliśmy mali a teraz jestem pełnoletnia. Gdy Louis stanął przede mną zaczął płakać. twierdził, że ten czas tak szybko leci. Nie mogłam z niego. Liam, Danielle i El złożyli mi normalne życzenia. Od każdego załapałam tez buziaka. Gdy w końcu się uwolniłam od wszystkich wzięłam coś do picia żeby trochę ochłonąć ale znów ktoś mi przeszkodził.
-Wszystkiego najlepszego kochanie. - stanął przede mną uśmiechnięty od ucha do ucha Nialler i wyciągnął w moim kierunku.Wyglądał naprawdę słodko.
-Nie wiem co powinienem powiedzieć...Po prostu spełnienia marzeń księżniczko. - przytulił mnie gdy odstawiłam picie na stół.
-Nie mogę uwierzyć, że tak urosłaś skarbie. - zaśmiałam się na jego słowa. Szczerze to nie byłam nawet centymetr wyższa ale wiem, że mu nie o to chodziło.
-Mogę prosić solenizantkę do tańca.? - zapytał całując moją rękę i patrząc mi w oczy.
-Ty zawsze. - uśmiechnęłam się owijając swoje ręce na jego szyi a ten położył swoje na mojej tali. Przytuliłam się mocno do niego i nie ważne, że leciała jakaś szybka piosenka. Po chwili jednak muzyka bardziej ucichła i kawałek zmienił całkowicie tępo.
-Truly, madly, deeply I am. Foolishly, completley falling.....- zaczął nucić mi Nialler do ucha
-And somehow you kicked all my walls in So baby say you'll always keep me Truly, madly, craze deeply in love with you....In love with you.. - od razu poznałam piosenkę. To ta piosenka, którą zaśpiewał mi na naszej pierwszej randce w parku. Tyle wspomnień a ja to niszczę. Nie mogę uwierzyć w to jaka ja jestem głupia. Tańczyliśmy tak chyba jeszcze z pięć piosenek nic nie mówiąc a ja szczerze nie chciałam nic mówić bo jeszcze palnęłabym coś co mogło by się źle skończyć.
-Kocham cię. - szepnął Niall i popatrzył mi w oczy.
-Ja ciebie też....ale Niall posłuchaj.- nie dokończyłam bo chłopak mnie pocałował. Strasznie brakowało mi jego pocałunków. Szczerze dawno nie okazywał mi w ogóle uczuć tylko jakieś kłótnie...brakowało mi tego ale z drugiej stronie jest Zayn. Kocham go tak samo jak Horan'a i......no właśnie i w tym jest problem. Jestem z jednym, całuje się z drugim a potem z tym pierwszym. Jestem dziwką.
Przerywając pocałunek mocno przytuliłam chłopaka, tak mocno, że chyba się wystraszył.
-Hej kochanie nigdzie nie idę. - powiedział śmiejąc się a ja poczułam pieczenie w oczach. O tak teraz się rozpłacz bo wszystko nie tak po twojej pieprzonej myśli. Krzyknęłam na siebie w myślach. Nic nie pomogło a raczej podziałało wręcz przeciwnie.
Ohh Williams jesteś do dupy.
-Kochanie co się dzieje.? - zapytał Nialler tuląc mnie mocniej do siebie. Nie chciałam płakać i nie będę, przynajmniej się postaram ale no czuję się jak gówno. Zawsze gardziłam ludźmi, którzy się zachowują tak jak ja teraz, nie wiem co mam robić. Robię z siebie ofiarę a nikt inny nie zawinił tylko ja. Nie mogłam mu powiedzieć co się dzieje nienawidziłby mnie tak ja ja nienawidzę siebie. Będę mu musiała powiedzieć ale nie teraz, nie gdy jest taki słodki, kochany i czuły...na pewno nie.
-Po prostu chciałabym żeby byli tu wszyscy moi bliscy. - skłamałam.
-Nie strasz mnie tak myślałem, że to coś poważnego. - westchnął.  Ałć.?
-To jest poważne Niall. - fuknęłam. Mimo, że to wykręt to na prawdę za nimi tęsknię.
-Wiem, przepraszam. Mam pomysł...- powiedział Nialler. No nie mogłam się na niego złościć bo to ja jestem winna. Horan zaproponował żebym poszła do pokoju na dole gdzie stoi tylko perkusja i jakieś kanapy a on przyniesie mi tam tort i razem coś porobimy. Zgodziłam się od razu i ruszyłam tam gdzie mi kazał. Usiadłam wygodnie na wielkiej kanapie i czekałam na blondyna, który zjawił się błyskawicznie.
-Proszę. - podał mi ciasto i jakiegoś drinka, którego od razu odłożyłam. Nie mam zamiaru pić ale to by był najlepszy i najprostszy sposób. Upić się i uciec od problemów ale ja nie jestem aż takim tchórzem.
Zaczęliśmy jeść gdy nagle blondasek zaczął tańczyć na siedząco do jakiejś piosenki Olly'ego Murs'a, która leciała na górze.
-Idź wiem, że chcesz się wyszaleć i wiem, że uwielbiasz tą piosenkę. - zaśmiałam się
-Chodź ze mną. - poprosił ale widać było, że ciągnie go tam. No nie dziwię się sylwester był bez alkoholu ale z dramami w jego domu rodzinnym więc niech się chłopak wyszaleje.
Pokręciłam głową i zachęciłam go żeby poszedł.
-Nie zrób żadnych głupstw kochanie. Kocham cie i potem coś ci pokażę dobrze.? - pokiwałam głową na jego słodkie słowa i popędziłam go żeby już szedł. Szczerze chciałam sama nad wszystkim pomyśleć.
Boże co za dzieciak. Jak tak można w jednej sekundzie kocham go do szaleństwa a po chwili mam ochotę go udusić. Najlepsze życie singli. Odstawiłam ciasto na stolik, jednym ruchem wzięłam drinka i od razu go wypiłam. Nagle usłyszałam, że ktoś tu schodzi. Są dwie opcje albo Nialler zmienił zdanie albo jacyś napaleni goście szukają ustronnego miejsca. Popatrzyłam w tamta stronę i zobaczyłam Zayna. Nie proszę powiedzcie, że mam halucynacje. Zawsze ale nie teraz, okey.?
-Szukałem cię długooo. - zachwiał się na nogach i usiadł obok mnie na kanapie.
-Chciałam coś przemyśleć więc..- chciałam mu odpowiedzieć ale nie dał mi szans tylko wbił się w moje usta. Na początku nie wiedziałam o co chodzi ale po chwili ręce Malika zaczęły podnosić do góry moją sukienkę. Oh ktoś to za dużo wypił, dużo za dużo. Odsunęłam się od niego natychmiast i wstałam.
-Jesteś kompletnie piany. - stwierdziłam fakty.
-Tylko troszeczkę. - wstał i chwiejąc się podszedł do mnie. Położył ręce na mojej tali na co moje ciało przeszedł dreszcz. Pochylił się i zaczął całować moją szyję szepcząc coś niezrozumiale. Znów się odsunęłam a Zayn od razu przysunął się jeszcze bliżej tym razem przygwożdżając mnie do ściany.
-Niall nie musi o tym wiedzieć, po prostu się zabawimy słoneczko. - powiedział próbując znów mnie pocałować. Te słowa wywołały u mnie od razu odruch wymiotny. Po pierwsze to nie jest Zayn a po drugie słoneczko.? Tylko jedna osoba mnie tak nazywała, Dylan.
-Zayn odsuń się, już.- podniosłam głos na chłopaka
-Teraz mnie odrzucasz.? Wiem, że chcesz tego samego a teraz nikt nas nie widzi. - wbił się w moje usta i strasznie mocno ścisnął moją talię, że psiknęłam a ten od razu wykorzystał ten moment żeby wsadzić ten język do moich ust. Natychmiastowo go odepchnęłam.
-Zayn proszę cię zostaw mnie w spokoju. - powiedziałam patrząc na niego. Ten cmoknął kilka razy i pokręcił głową śmiejąc się.
-Zaczynam się ciebie bać. - przyznałam szczerze. Znów się zaśmiał ale to nie był śmiech, który kocham ten śmiech był straszny. Zbliżył się do mnie i ciągnąc za włosy znów zaatakował moją szyję.
-Zayn.! - pisnęłam.
-Tak mała krzycz moje imię. - tymi słowami właśnie przegiął. Kopnęłam go kolanem w krocze nie zbyt mocno ale na tyle żeby mnie puścił i pobiegłam do góry. Naprawdę się go wystraszyłam najpierw uroczy, daje prezenty a potem piany próbuje mnie...no sama nie wiem co chciał zrobić. Zszokowana zachowaniem Mulata poszłam do swojego pokoju gdzie zastałam chyba śpiącego Justina. Zamknęłam drzwi na klucz i ściągając sukienkę od razu ubrałam jakąś koszulkę i położyłam się koło przyjaciela.
-Iss.? - wychrypiał
-Ciii po prostu śpij. - wyszeptałam.
-Nie bój się jestem z tobą. - mocno mnie przytulił i znów usłyszałam jego ciche chrapanie. Nie wiem czy on wie co mówi bo praktycznie spał i skąd może wiedzieć, że jestem przestraszona.
Zamknęłam oczy ale wciąż myślałam nad tym wszystkim w mojej głowie wciąż Zayn, Niall, Zayn, Niall, Zayn, Niall i tak w kółko. Jak jeden jest uroczy i kochany to drugi się upije i robi głupoty a jak tamten jest kochany drugi mnie ignoruje. Jak ja bym chciała byś teraz gdzie indziej.

Wstałam bo usłyszałam Justina, który narzekał na ból głowy. Otworzyłam oczy i wstałam patrząc na niego.
Przypomniałam sobie wczorajszą noc i skąd on wiedział, że byłam przestraszona czy jak tam można nazwać moje zachowanie. Już chciałam go zapytać ale sam przemówił.
-Jak się czujesz.? - popatrzył na mnie.
-W miarę. - od powiedziałam i usłyszałam, że mam niezłą chrypkę.
-Co się wczoraj stało.? - zapytał od razu
-No właśnie, skąd wiesz, że coś się stało.? - od powiedziałam pytaniem na pytanie.
-Cała się trzęsłaś a było gorąco ale mniejsza o to nie będę dołować solenizantki.  Masz może ochote na śniadanie.? - wyszczerzył się
-Mam ochotę na prysznic. - pokazałam mu język.
Wzięłam ręcznik i świeżą bieliznę i poszłam do łazienki. O dziwo w domu było czysto i nie sądzę, że chłopacy posprzątali. Justin powiedział, że musi się koniecznie czegoś napić. No nie dziwię się ale co zrobić chłopak ma kaca. Dużo wypił czyli dobrze się a to najważniejsze. Weszłam do łazienki i od razu pod prysznic. Umyłam włosy i zmyłam cały make up. Czułam się jak gówno i tak tez wyglądałam. Wyszczotkowałam zęby a włosy tylko wytarłam porządnie ręcznikiem. Ubrałam bieliznę i jakąś za dużą koszulkę i wyszłam z łazienki od razu kierując się na dół. W kuchni siedział już Justin i Harry.
-Hej. - uśmiechnęłam się do kuzyna i usiadłam przy stole biorąc karton soku. Wzięłam też kilka kanapek, które zrobił loczek. W trakcie śniadania do kuchni weszli pozostali tylko nie Zayn z jednej strony to dobrze. Liaś i Lou przynieśli dla mnie prezenty, które były fajne i co najważniejsze wyjątkowe a Harry od razu tez pobiegł do siebie bo zapomniał, że jego mała kuzyneczka dzisiaj świętuje. Przecież składał mi życzenia, debil. Justin powiedział, że da mi w pokoju.
-Musisz skarbie poczekać do wieczoru. - powiedział uśmiechając się. Miło mi się jakoś zrobiło. Uśmiechnęłam się też i zaczęłam jeść tort czekoladowy, który jeszcze został.
Okazało się, że mieszkanie jest takie czyste bo rano były tu osoby odpowiedzialne za porządek w domu. Po zjedzeniu poszłam z Bieberem do mojego pokoju bo prawie każdy gdzieś wyszedł. Harry powiedział, że musi odebrać Gemmę bo przyjedzie tutaj ale najpierw musi jaką znajomą odwiedzić. Liaś poszedł do Dan bo strasznie się stresuje przed jutrzejszym występem w jakimś programie. Louis za to powiedział, że musi zagrać w nową fifę bo właśnie dostał ją od El więc zostawiliśmy go samego.
-Jaka niespodzianka no.? - jęknęłam gdy Justin czegoś szukał a nie chciał mi powiedzieć co mi da. Nie zbyt lubię niespodzianki i to, że każdy mi coś daje ale w końcu 18 ma się raz w życiu.
-Ta da..- wyciągnął wielką ramkę z mojej szafy. I że ja jej nie zauważyłam. Wzięłam ją do rak i od razu w oczy rzuciło mi się nasze zdjęcie na górze.
                                                                               
                                                          "Nothing Like Us..."

To była piosenka i to nie byle jaka. Nie mogłam uwierzyć, że Justin sam napisał ją dla mnie. Wczytałam się w słowa i poczułam takie przyjemne uczucie. Najlepsza piosenka jaką kiedykolwiek widziałam. Śliczna, szczera i jeszcze od najlepszego przyjaciela. Nie mogłabym sobie wyobrazić życia bez Biebera. Kocham go najmocniej na świecie.
-Dziękuję. Jesteś najlepszy. - odkładając prezent skoczyłam na niego.Ten od razu mnie mocno przytulił.
-Jestem. - powiedział 'skromnie' a ja pokręciłam głową.
-Teraz panie idealny powieś mi to nad łóżkiem proszę. - wyszczerzyłam się. Ten wyjął coś ze swojego plecaka....oho przygotowany. Po kilku minutach ramka już wisiała i wyglądała cudownie. Znów przykleiłam się do szatyna i nie zamierzałam puścić. Nie wiem jak ja wytrzymam jak on znów pojedzie w trasę ale Beliebers są dla niego jak rodzina i wiem, że nie chce ich zawieść...sama tego nie chcę. Jus mnie podniósł i wyszedł z pokoju. Planowaliśmy trochę podrażnić Tomlinsona. Oczywiście jak to z moim przyjacielem nic nie wyszło bo Lou zaproponował żeby razem zagrali i Bieber był kupiony. Siedziałam patrząc jak grają a jak tylko się odezwałam zostawałam natychmiastowo uciszana. Wyganiali mnie kilka razy.....boże przecież to oczywiste, że pokonałabym ich w tej grze. Nagle poczułam, że ktoś siada obok mnie.
-Dzień dobry. - usłyszałam zachrypnięty głos na sam jego dźwięk moje ciało przeszły jakieś nieprzyjemne dreszcze.
-Hej. - wydukałam i spojrzałam na niego. Po wczorajszym człowieku, który chciał zrobić mi coś o czym nie chcę nawet myśleć nie było ani śladu. Mimo tego i tak jakoś dziwnie się czułam.
-Możemy pogadać.? - zapytał po chwili. Zgodziłam się i poszliśmy do jego pokoju. Usiadłam na łóżku a on obok mnie. Nie wiem czemu ale odruchowo się odsunęłam.
-Pamiętasz cokolwiek ze wczoraj.? - zapytałam po dość długiej ciszy.
-Jak przez mglę...wiem, że musiało się coś stać. Boisz się mnie.. - ostatnie słowa powiedział tak cicho, ze ledwo usłyszałam.
-Proszę powiedz co się stało. - popatrzył na mnie tymi swoimi czekoladowymi oczami.
-Byłam sama tam na dole w pokoju gdzie perkusja stoi wiesz..- pokiwał głowę na znak żebym kontynuowała.
-Myślałam, że chcesz pogadać czy coś a ty or razu mnie pocałowałeś, zacząłeś przyciągać do ściany, gadać, że właśnie tego zawsze potrzebowałam, że uwielbiasz jak krzyczysz moje imię. - przełknęłam ślinę ale mówiłam dalej.
-Nie chciałeś mnie puścić i trzymałeś mnie strasznie mocno. - przerwałam nie chcąc nic więcej mówić. Wiedziałam,że i tak go te słowa zabolały.
-Dokończ. - poprosił cicho.
-Wystraszyłam się. - przyznałam. Nie odważyłam się na niego popatrzeć ale czułam jak jego ciało się napina.
-Wiem, że to wszystko przez alkohol...- próbowałam go troszeczkę pocieszyć.
-Alkohol tu nie ma znaczenia. Nie rozumiesz.? Skrzywdziłem się. Skrzywdziłem osobę na której bardzo mi zależy. Wszystko zepsułem a teraz się mnie nawet boisz. - popatrzyłam na niego kątem oka. Nagle wstał i uderzył ręką w ścianę.
-Zayn.! - pisnęłam gdy chłopak przywalił tak, że został ślad.
-Kurwa. - syknął z bólu. Bosz co za dzieciak. Podeszłam do niego i wzięłam w dłonie jego rękę. Chyba zrobiłam to zbyt niepewnie bo Malik się trochę odsunął. Dotknęłam delikatnie jego zdartych knykci.
-Wiesz, że to było głupie.? - poruszałam lekko jego palcami a ten syknął z bólu. Mam nadzieję, że sobie reki nie połamał.
-Przepraszam. Przepraszam cię za moje zachowanie, za wszystko po prostu. Wiem, że przegiąłem i nie będę się nawet usprawiedliwiał bo nie potrafię wytłumaczyć mojego głupiego zachowania. - powiedział i jego ręką zacisnęła się w pięść.
-Zayn. Hej spokojnie. - szepnęłam patrząc na jego twarz.
-Wybaczam ci okey.? - powiedziałam głośno i chyba sama nie spodziewałam się takich słów z mojej strony.
-Naprawdę.? - podniósł brwi
-Sama nie wiem. Dziwnie się czuję ale nie chcę się z tobą kłócić czy coś. - westchnęłam ale sama nie byłam do końca przekonana. Nie chcę żeby było pomiędzy nami źle ale przegiął wczoraj.
-Sam sobie jestem winien....naprawdę nie wiem co powiedzieć. Przepraszam. - spojrzał mi w oczy.
-Możemy zrobić tak, że o tym zapomnimy. Wszystko między nami normalnie, jesteśmy znów przyjaciółmi..- zaproponowałam.
-Przyjaciółmi.? Jak najbardziej się na to piszę ale wciąż będę się starał.....nigdy nie odpuszczę wiesz.? - zapytał lekko się uśmiechając i dotykając moich ramion.
-Zayn...- zaczęłam.
-Dobra, dobra jestem cicho ale tylko dla tego, że mi wybaczyłaś. Wiesz, że jesteś najlepsza.? - pokazał swoje białe ząbki
-Jasne. A teraz idź sobie opatrzą tą rękę. - wskazałam na drzwi a ten pochylił się i musnął mój policzek.
-Przepraszam jeszcze raz..- szepnął mi na ucho.
-Oh Bella wszędzie cię szukałem.....Co do cholery.? - w tym samym momencie w drzwiach pojawił się Nialler



______________________________________________
No i skarby mam dla was kolejny. Na mnie ten rozdział nie robi wrażenia....za dużo dram ale nie wiem już co pisać.:D Proszę o szczere opinie nawet jeśli hejty chętnie posłucham co nie tak. 
Kocham was...:) xx