Życie bez niej jest do dupy.! Nie ma sekundy żebym o niej nie myślał. Jak mogłem być tak głupi i ją zdradzić.? Jestem totalnym frajerem. Już ponad miesiąc jej nie widziałem i po prostu nie mogę normalnie funkcjonować. Brakuje mi jej i to cholernie. Razem z chłopakami też zaczynamy trasę. Właśnie siedzimy w samolocie do Nowego Jorku. Nawet się nie cieszę z tego wszystkiego bo po co jak nie ma obok mnie osoby, którą kocham całym sercem. Chodź może powinienem zacząć od nowa.? Ona też znalazła sobie nowego chłopaka. Dylan....na samo wspomnienie tego imienia mi niedobrze. Mam takie złe przeczucie, że on chce ją tylko i wyłącznie wykorzystać ale co ja tam mogę wiedzieć jesteśmy tysiące kilometrów od siebie chodź nie na długo bo wiem że ona prawdo podobnie też jest w Nowym Jorku więc możliwe, że ją zobaczę. Chłopakom wszystko powiedziałem od początku do końca i stwierdzili, że jestem debilem bo to ukrywałem. A ja się z nimi w pełni zgadzam. Gdyby nie to siedziałbym teraz w samolocie trzymając ją w ramionach. Wiem też, że Zayn kocha Bellę a ona chyba też coś do niego czuje bądź czuła. Nie wiem co ze sobą zrobić.
Wylądowaliśmy. Pierwsze kroki i znów myśli o pewnej szalonej blondynce zaprzątają mi głowę. Ciekawe czy ją spotkam.? Jak teraz wygląda.? Czy bardzo się zmieniła.? Miliardy pytań zero odpowiedzi.
*******Bella*******
Siedzę z Jul i Dylanem i każdy wciąga swoją działkę.
Tak wiem, że to za daleko doszło ale nic na to nie poradzę. Kilka wciągnięć i znów czuję się wspaniale. Jak się od czterech tygodni bierze to chyba nie jest jeszcze uzależnienie co nie.? A z resztą co ja się przejmuję. Justin jest na spotkaniu i jak wróci idziemy na imprezę. Nareszcie nie byliśmy w klubie od tygodnia a dzisiaj przyjechaliśmy do Nowego Jorku i trzeba poszaleć w tutejszych klubach.
-Dobra sprzątać wszystko Jus za chwilę wróci. - mieliśmy czteroosobowy pokój a Justin nie mógł się domyślić niczego jeśli chodzi o narkotyki bo by chyba mnie zamordował. On nie wie tego jak ja się po nich niesamowicie czuję. Zapominam o wszystkich problemach i żyję na krawędzi. To mnie właśnie kręci.
-Dylan chodź pomożesz mi wybrać sukienkę. - pociągnęłam mojego chłopaka do garderoby gdy Justin przyszedł i mogliśmy się szykować. Rozpakowałam swoje rzeczy bo w NY mamy zostać koło dwóch tygodni.
-Może taka.? - pokazałam na krótką czarną a Dylan się zaczął śmiać
-Chodź tu. - pociągnął mnie za rękę i wylądowałam mu na kolanach. Wbił się od razu w moje usta, oczywiście odwzajemniłam pocałunek bo co jak co ale kocham go całować. Nasze języki walczyły o dominację gdy wplotłam palce w jego włosy natomiast jego dłonie spoczywały na mojej tali. Już miałam pozbyć się z niego koszulki gdy przerwał nam Bieber.
-Jak gotowi...wow no róbcie to w sypialni. - zasłonił oczy a my się zaśmialiśmy
-Możesz być pewny.- powiedziałam biorąc z wieszaka jakąś krótka, obcisłą kieckę i jednym ruchem założyłam ją.
-Śliczna jak zawsze. - pocałował mnie Dylan
-Ma się to szczęście. - założyłam jeszcze szpilki, zrobiłam fryzurę, makijaż i mogliśmy ruszać na podbijanie Nowego Jorku. Wzięłam jeszcze torebkę do której wsadziłam telefon, kasę i skręty.
-Ja jadę z Dylanem bo mój kociak dzisiaj nie pije. - zaczęłam się śmiać jak głupia. Tak ta amfetamina, która wzięłam przedtem daje o sobie troszkę znać.
-Dobra my z Juliet bierzemy taksówkę i żeby nic wam się nie stało. - pouczył nas JB zanim wyszedł.
-Na czym stanęliśmy.? - odwróciłam się do mojego chłopaka gdy zostaliśmy sami.
-Po imprezie.. - powiedział Dylan przytulając mnie.
-Patrz co mam. - wyjęłam z torebki skręty
-Marihuana.? Nie paliłem chyba tydzień. - zaśmiał się
-No to chodź. - wzięłam go za rękę i wyszliśmy z hotelu kierując się do jednego z samochodów z których mogliśmy korzystać. Dylan wskoczył za kierownicę a ja zajęłam miejsce pasażera. Po uruchomieniu silnika od razu odpaliliśmy też skręty. Zaciągając się porządnie już miałam ochotę na cało nocna zabawę. Tak samo jak i mój chłopak.
-Zabawę czas zacząć! - krzyknęłam wchodząc do klubu. Tak byłam na haju i tak podobało mi się. Całą czwórką wypiliśmy kolejkę....bo chyba to oczywiste, że Dylan ściemniał, że nie będzie pił. A następnie jakieś tabletki i znów drinki. Potem znów kilka szotów i tańce całą noc. Gdy byliśmy padnięci koło trzeciej nad ranem razem z Dylan'em chwiejącym krokiem poszliśmy do samochodu.
-Słoneczko jedziemy taksówką.? - zapytał brunet
-Nope, ufam ci. - zachichotałam jak idiotka i wsiadłam razem z nim do czarnego wozu. Odpalił go i wyjechaliśmy na ulicę. Włączyłam muzykę i zaczęliśmy nucić znany nam utwór. Nagle znikąd pojawił się przed nami samochód.
-Dylan uważaj.! - wrzasnęłam a ten bez problemu ominął auto. Ufam mu jest świetnym kierowcą ale gdy nie jest na haju i lekko piany. W środku zrobiłam tylko Ufff i jechaliśmy dalej.
-Skarbie..- przeciągnął Dylan zatrzymując się gdzieś z boku.
-Chodź. tu. - powiedziałam jak on do mnie w hotelu i wbiłam się w jego usta. Zaczęliśmy całować się bez opamiętania gdy nagle zobaczyłam przed nami jakieś światła. Za nim zdążyłam się przyjrzeć co to uderzyło w nas z ogromną siłą.
*******Justin*******
-Juliet do cholery obudź się w reszcie.! Gdzie jest Bella i Dylan.? - zacząłem krzyczeć zmartwiony bo jest już grubo popołudniu a ich nigdzie nie ma.
-Nie wiem wyluzuj. Pooglądaj sobie TV. - rzuciła i poszła spać z powrotem. Wziąłem mój telefon do rąk i zobaczyłem, że mam nieodebrane połączenie od jakiegoś nieznanego numeru. Szybko wybrałem ten numer włączając TV.
-Witam ktoś pod tym numerem próbował się ze mną skontaktować. - powiedziałem obojętnie.
-Witam, jesteś Justin Bieber.? - zapytała jakaś kobieta
-Tak. - nie wiedziałem kto to ale wolałem się przyznać mam nadzieję, że to nie jakaś szalona fanka.
-Dzwonię ze szpitala do którego wczorajszej nowy przywieziono pańską dziewczynę. - powiedziała a ja stanąłem jak wryty.
-Panie Bieber czy mógłby pan przyjechać ponieważ nie mamy żadnego kontaktu z pacjentką a potrzebna jest rodzina.? - zapytała.
-Oczywiście za kilka minut jestem. - nie interesowało mnie nic powiedziała mi adres szpitala a ja od razu wsiadłem do samochodu i jak poparzony łamiąc setki zasad. Dojechałem do szpitala w błyskawicznym tempie. Tam już czekało stado dziennikarzy ale olałem ich i wbiegłem do środka.
-Przywieziono wczoraj dziewczynę. Blondynka, ładna, niska pewnie pod wpływam alkoholu. - zacząłem wymieniać.
-Panie Bieber. - usłyszałem za sobą głos.
-Panna William została przywieziona do nas około trzeciej nad ranem w ciężkim stanie. - nie chciałam już nic więcej słyszeć.
-Proszę mnie do niej teraz zaprowadzić. - powiedziałem a lekarz od razu kiwnął głową. Stanęliśmy przed salą ale nie mogłem wejść do środka ale przez wielką szybę zobaczyłem coś na co w moich oczach zebrały się łzy.
-Pacjentka ma złamaną nogę, złamaną rękę, wstrząs mózgu, zmiażdżone żebra, ma również kilka szwów na czole, z tyłu głowy i prawej łydce. - zaczął wymieniać obrażenia a ja poczułem łzy na policzku.
-Pacjentka była pod wpływam alkoholu i dużej ilości narkotyków, pozwolę sobie sądzić również, że ...- przerwałem mu nagle
-Narkotyki.? - zapytałem przez łzy
-Tak. Badania krwi wykazały obecność amfetaminy i marihuany. - powiedział a ja otworzyłem szeroko oczy
-Mogę również zapewnić pana, że to nie był pierwszy raz kiedy sięgała po narkotyki. Z badań wynika, że trwa to od ponad miesiąca. - dokończył a ja poczułem jak robi mi się słabo.
-Bella ćpa.? - zapytałem chyba sam siebie.
-Jestem pewien, że będzie potrzebowała odwyku. - na te słowa musiałem już usiąść.
Próbowałem poukładać to wszystko. Nieprzytomna, naćpana, zły stan....tego już za dużo.
-Co do kierowcy on nie miał tyle szczęścia. Walczy o życie i nie jestem pewien czy przeżyje ten dzień. - powiedział na co błyskawicznie wstałem.
-Dylan, znaczy taki brunet. - próbowałem wypytać.
-Tak. Nie miał aż tyle alkoholu czy środków odurzających we krwi lecz był kierowcą a w jego stronę uderzyła ciężarówka. - nie mogłem już tego słuchać. Dylan pod wpływam alkoholu prowadził samochód i do czego to doszło. Zaczęło mi się kręcić w głowie, oparłem się o jakąś rurkę i wybuchnąłem płaczem. Do czego to wszystko doszło. Stałem tak a lekarz coś jeszcze pieprzył zanim poszedł. Nie mogłem już tego wszystkiego znieść. To wszystko przeze mnie kurwa. Nie pilnowałem jej. Pozwoliłem jej spędzać czas z Juliet i Dylanem. Jestem takim idiotom. Co ja zrobię jak ona się nie obudzi.? Co powiem jej tacie.? Co sam zrobię.? Czemu zaczęła brać narkotyki.? Od kiedy bierze.? Kto jej je załatwia.? Jak mogłem do tego wszystkiego dopuścić.?
Wyjąłem telefon i wybrałam numer do mojej mamy. Ona będzie wiedziała co trzeba zrobić.
-Mamo..- wyjąkałem przez łzy.
-Justin.? Czemu płaczesz.? Co się stało.? - usłyszałem jej głos.
-Bella, jest źle mamo proszę cię przyjedź szybko. - powiedziałem hamując kolejną falę płaczu.
-Już jadę. - podałem jej adres i siedziałem patrząc na moją najlepszą przyjaciółkę leżącą w sali, nieprzytomną.
-Justin. - usłyszałem głos i zobaczyłem biegnącą do mnie mamę.
-Patrz co ja narobiłem. - pokazałam na Bellę i po raz kolejny łzy nie kontrolowanie spływały mi op policzkach.
-Ciii kochanie to nie twoja wina. Ona z tego wyjdzie, ciii. Pójdę do lekarza a ty zadzwoń do Chrisa. - tak moja mama jak zwykle próbuje być opanowana. Wyjąłem telefon i zadzwoniłem do taty Belli. Powiedziałem wszystko a on obiecał przyjechać jak najszybciej. Jest w Europie więc trochę mu to może zająć. Schowałem twarz w dłoniach próbując się opanować gdy usłyszałem wiadomości w telewizorze, który był niedaleko mnie.
"Najlepsza przyjaciółka Justina Biebera leży w szpitalu w Nowym Jorku. Jej stan jest bardzo ciężki lecz nie wiemy jeszcze szczegółów. Wiemy, że Justin jak i jego mama są już tutaj na miejscu i możemy państwa zapewnić, że to coś bardzo poważnego. Więcej informacji poda.." wyłączyłem jakoś tego gruchota nie mając siły tego słuchać. Teraz już wszyscy się dowiedzą, że schrzaniłem na całej linii bo miałem jej pilnować. Nie jest jeszcze nawet pełnoletnia....jestem skończonym kretynem. Znów usiadłem powstrzymując się przed ponownym płaczem. Zobaczyłem jak moja mama wraca.
-Lekarz mówi, że możemy być dobrej myśli ale Dylan...- przerwała bo chyba wiedziałem co chce powiedzieć.
-Nie mamo, proszę powiedz, że on jeszcze żyje. Ona się załamie gdy się dowie..- zacząłem się trząść
-Tak mi przykro. - wyszeptała
-Nie.! Nie! - zacząłem krzyczeć waląc we wszystko. Poczułem jak Pattie mnie przytula i znów się rozpłakałem. W ciągu kilku godzin straciłem przyjaciela a jedna z najważniejszych kobiet w moim życiu leży tam nie przytomna i to w ciężkim stanie a druga najważniejsza mnie pociesza. Moje życie jest do bani.
-Justin..- moja mama mnie uciszała ale bez jakiego kol wiek rezultatu.
-Obudź się kochanie. Możemy już wejść na salę do Isabelli. - usłyszałem głos mojej mamy.
-Co.? Jak długo spałem.? - popatrzyłem na nią.
-Koło dwóch godzin, chodź skarbie. - założyłem na siebie jakiś zielony fartuch i razem z lekarzem wszedłem na salę do Belli.
-Bella.! - krzyknąłem i od razu złapałem ją za nie złamaną rękę i usiadłem przy niej. Widziałem, że moja mam mi macha i pokazuje os na telefonie. Nie wiedziałem co to ale pokiwałem jej głową a ona odeszła. Może Chris dzwoni a on musi mu wszystko powiedzieć.
Siedziałem przy Belli dobre kilka godzin i dowiedziałem się że mama musiała jechać do hotelu po coś. Potem wyjaśnić wszystko tym debilnym mediom a ja nie odstępowałem Belli na krok.
-Justin.? - usłyszałem za sobą jakiś głos. Odwróciłem się i zobaczyłem coś co mnie kompletnie zaskoczyło.
-Co wy tu do cholery robicie.? - zapytałem nie ruszając się a oni od razu otoczyli łóżko.
-Co z nią.? - popatrzył na mnie Harry
-Źle. - mocniej złapałem ją za rękę splatając palce. Niech ona do cholery się obudzi...krzyczałem w myślach.
-Usłyszeliśmy co się stało i nie mogliśmy nie przyjechać. - powiedział Louis
-Cokolwiek. - odpowiedziałem kierując cała uwagę na blondynkę.
Po chwili do sali wszedł lekarz.
-Proszę o wyjście z sali ponieważ zaczynamy wybudzać pacjentkę...- na te słowa wszyscy wyszli oczywiście nie ja. Mogłem zostać, musiałem być przy niej cokolwiek się stanie. Jestem pewny, że gdy się budzi nie będzie wcale a wcale kolorowo.
___________________________________
Sorry, że późno ale miałam już napisany rozdział w środę ale nie dodałam ponieważ mi się nie podobał i nie był taki jak bym chciała. Napisałam po swojemu i jak was się nie podoba piszcie szczerze. Nie obrażę się ani nic z tych rzeczy bo chcę poznać wasze opinię. Piszę, pisałam i będę pisała tak jak ja chce i według moich pomysłów. Mam nadzieję, że się podoba i chcę poznać opinię.
Kocham was..:)xx