-Cześć księżniczko.- powiedział do mnie i pocałował mnie jak zawsze.
-Spóźniony i mokry -odparłam wisząc mu na szyi
-Chodź do środka. - uśmiechnął się, dał mi jeszcze jednego buziaka oczywiście w usta bo on może. Wziął walizkę, mocniej mnie do siebie przytulił i zaniósł do domu. Przez okno patrzyło na nas całe 1D ale teraz mnie to nie obchodzi. Jest Justin tylko to się liczy. Weszliśmy cali moksi do środka i JB od razu zdjął buty i ściągnął kaptur. Zaczął grzebać w walizce, wyciągnął duży fioletowy prezent i od razu mi go podał.
-Wszystkiego naj.- powiedział szczerząc się
-Nawzajem - od razu go przytuliłam
-Kocham cię - mocniej mnie przytulił
-Ja ciebie też - od powiedziałam od razu.
-Rozpakuj. - powiedział a ja usiadłam na zimnych płytkach i otworzyłam prezent i od razu się uśmiechnęłam. W środku była czarna Full Cap'a z ćwiekami, koszulka z naszym wspólnym zdjęciem, naszyjnik w kształcie serca, jakiś różowy pendrive i koperta. Szybko wzięłam ją do ręki i otworzyłam. W środku było osiem biletów na koncert Justina. Otworzyłam szeroko oczy ze zdumienia. Koncert ma odbyć się jutro. Jak jutro.? Kiedy on to zaplanował.?
-Podoba się. - popatrzył na mnie
-Jeszcze jak. - znów na niego wskoczyłam. Prawie bym upadła bo kapało ze mnie a woda w połączeniu z płytkami dają słaby efekt. Przytuliłam się do Biebera.
Jak ci się udało z organizować koncert i ja się o tym nie dowiedziałam.? - zapytałam
-Myślałem, że wiesz bo w radiu o tym ciągle gadają. Bilety poszły w 5 minut. - wyszczerzył się
-Jesteś najlepszy - mocniej go przytuliłam
-Wiem. Ty też. A po za tym dzięki koncertowi będę mógł tutaj dłużej zostać. - popatrzyłam na niego pytająco
-No wiesz. Pracuję nad nową płytą. Nagrałem już dwie piosenki. Menadżer powiedział, że mogę tu zostać tylko tydzień. A jak za proponowałem, że dam koncert to mogę tu zostać do końca miesiąca i może dłużej.- powiedział i pocałował mnie w czoło. Wzięłam czapkę z kartonu i założyłam.
-Jak wyglądam.? - zrobiłam śmieszną minę
-Ślicznie. Jak zwykle. - odparł mój przyjaciel od razu.
-Tęskniłam za tobą. - powiedziałam poważnie
-Ja też. Więcej na tak długo cię nie puszczę. Nigdzie i nigdy. -popatrzył na mnie opiekuńczym wzrokiem
-Ja ciebie też. Po jutrze Nessi i David przyjeżdżają. Czyli nie załapią się na koncert. - powiedziałam jak nagle koło nas pojawił się Louis
-Siema stary - przybił z Justinem piątkę.
-Właśnie, z resztą też się przywitaj. - powiedziałam z uśmiechem. I tak też zrobił. W trójkę weszliśmy do kuchni. Bieber się witał z 1D a ja nałożyłam mu kawałek mojego "ciasta" na talerz. Odwróciłam się w stronę chłopaków i zobaczyłam jak Justin wita się z Harrym. Fuuu.! No ale musi jakoś zapunktować bo do czasu jak Nessi i David nie przyjadą musi tu mieszkać.
-Trzymaj.Sama piekłam. -wyszczerzyłam się i podałam mu talerz.
-Wiesz, że cię kocham i w ogóle ale piec to ty nie umiesz. - powiedział biorąc ode mnie ciasto i kładąc je na półce. No nic zna mnie za dobrze. Ale Harry też nie powinien się nabrać. A z resztą on jest frajerem.
-Ej chłopaki nie macie nic przeciwko żeby Justin został co nie.?- zapytałam
-Nie, spoko.. - powiedział Zayn. Wow. Nie no nie spodziewałam się tego. Liam i Louis też nie mieli nic przeciwko.
-Spoko. A gdzie będzie spał.? - no no mój kuzynek się zgodził.....nieźle.
-Ze mną. - powiedziałam i się uśmiechnęłam. Nagle Niall wstał i wyszedł z kuchni. O kur*a zapomniałam o nim. Od razu mina mi mi się zmieniła. Znów schrzaniłam sprawę. Wyzywałam, krzyczałam na siebie w myślach jak nagle poczułam, że ktoś mnie podnosi.
-Chodź się przebrać bo jeszcze mi zachorujesz. - powiedział Justin przerzucając mnie przez ramię.
Po drodze podniósł mój prezent, powiedziałam mu gdzie ma iść i po chwili staliśmy już przed moim pokojem. Justin wszedł do środka i usłyszałam głośne "wow". Chciałam się uśmiechnąć ale przed oczami miałam tylko Niall'a. Weszłam do pokoju i już chciałam zamknąć drzwi jak zobaczyłam, że Niall wychodzi ze swojego pokoju. Popatrzył na mnie tymi swoimi pięknymi oczami, które były całe czerwone. Zanim zdążyłam coś powiedzieć to on już schodził po schodach. Nie, nie mogę tego tak zostawić. Ja go chyba kocham i może powinien o tym wiedzieć. Bez żadnego zawahania zaczęłam za nim biec.
-Niall. - krzyknęłam jak zbiegałam ze schodów ale ten się nie odwrócił. Przy śpieszyłam już prawie go dogoniłam i nagle BUM.
-Aaałłłaaaa....! - mój krzyk usłyszeli chyba nawet na drugim końcu ulicy....ale to nie ważne. Zwijałam się z bólu na płytkach. W mgnieniu oka wszyscy się koło mnie znaleźli. Ręka mnie tak bolała, że zły aż mi spływały. Wywaliłam się na tych debilnych płytkach. Goniąc osobę, na której mi zależy.
-Jedziemy do szpitala. - powiedział Harry chcąc mnie podnieść
-Umiem wstać. Spadaj. - powiedziałam przez zaciśnięte zęby.
-Złamała rękę a dalej pyskuje. - skomentował i pomógł mi wstać.
-No trzeba przyznać. Jak ona tu mieszka nie ma czasu na nudę. - powiedział z uśmiechem Tomlinson. Ja wyłam z bólu a oni gadali. Popatrzyłam na nich oczami pełnymi łez. Każdy coś mówił. Justin mnie przytulił i wszyscy po chili byliśmy w drodze do szpitala. Siedziałam z tyłu. Sama. Nie miałam ochoty na towarzystwo. Nie dość, że złamałam rękę to jeszcze skrzywdziłam Niall'a.. Przeklinałam pod nosem. Ręka strasznie mnie bolała. Harry jechał jak najszybciej umie. Po jakiś 20 minutach byliśmy już w szpitalu. Od razu wysiedliśmy i pognaliśmy w stronę recepcji. Pani powiedziała, że doktor od razu mnie przyjmie. Kazała chłopakom zostać na korytarzu. Weszłam do jakiegoś dołującego gabinetu. Lekarz od razu zrobił mi prze świetlenie ręki. Bez wątpienia była złamana. Jak jej dotknął piskam. Po jakiś 20 minutach wyszłam z gabinetu z nową koleżanką
albo kolegą. Co ja pieprzę. Mam rękę w gipsie. Wyszłam na korytarz i stali tam tylko Louis i Zayn. Jak zobaczyli moją rękę a raczej gips to zrobili wielkie oczy.
-Można po tym pisać.? - zapytał z uciechom Louis. A ja mu pokazałam trzy markery, które dostałam od doktora. Od razu się ucieszył ale nie pozwolę mu pisać po tym. Jeszcze nie.
-Boli.? - zadał kolejne pytanie dotykając moje place, które wystawały z gipsu
-Nie, lekarz dał mi zastrzyk i już nie boli. - powiedziałam i zaczęłam się rozglądać. Za resztą. Gdzie jest Justin.? A Niall.? Harry'ego i Liam'a też nigdzie nie było. Zayn chyba to zauważył.
-Harry dzwoni do twojego taty żeby wszytko wiedział. Liam też do kogoś dzwoni a Justina i Niall'a pielęgniarka wyrzuciła ze szpitala bo się kłócili. - powiedział na jednym wdechu. O co ci dwaj się kłócą.? Nie wiem ale nie mam ochoty brać w tej kłótni udziału. Marzę tylko żeby pojechać do domu i zdjąć tą mokrą piżamę, która przykleiła się do każdej części mojego ciała. Wyszliśmy w trójkę ze szpitala. Deszcz dalej padał ale już nie tak mocno jak przedtem. Louis mi dał bluzę więc ją ubrałam i schowałam moją załamaną rękę żeby gips nie zmókł. Wyszłam na mokry chodnik i kierowaliśmy się w stronę samochodu jak zobaczyłam przed nim kłócących się i skaczących sobie do gardeł Niall'a i Justina i oczywiście Liam'a, który próbował ich rozdzielić. Od razu zaczęłam biec w ich stronę. Z kilkunastu metrów było słychać ich krzyki.
-Ona biegła za tobą.! To twoja wina. - krzyczał Justin. Ja zwolniłam żeby więcej usłyszeć
-Gdybyś się do niej tak nie kleił wszytko było by w porządku. - krzyczał Niall. No chyba nie on jest zazdrosny. Liam już ich ledwo utrzymywał ale w jednej chwili stałam już pomiędzy nimi. Popatrzyli na mnie. Justin miał rozwaloną wargę a Niall łuk brwiowy. Skończeni frajerzy. Mimo, że obu kocham to mogę obu przy kurwić.
-Jesteście frajerami. - powiedziałam i kulturalnie ich ominęłam. Mam gdzieś czy kłócą się o mnie czy nie. Wsiadłam do samochodu. Harry usiadł za kółkiem. Zayn, Louis i Liam no i ci dwaj też wsiedli. Ja siedziałam z przodu. Cały czas jechaliśmy w ciszy. Ja siedziałam i bawiłam się markerami. Miałam trzy. Czarny, niebieski i czerwony. Przekładałam je w dłoniach i szczerze to nie myślałam o niczym. Po prostu patrzyłam na te pisaki i tyle. Nie miałam siły myśleć co strzeliło do głowy żeby się kłócić. Jestem na nich zła ale znając życie długo to nie potrwa. No sorry sami spróbujcie być źli na osobę, którą kochacie zobaczymy ile wytrzymacie. O zrymowało się. Tak bo nie ma jak prowadzenie konwersacji sama ze sobą. Jak się już ogarnęłam byliśmy już pod domem. Założyłam kaptur na głowę. Co jak co ale bluza Lou fajnie pachnie. Wyszłam z auta i weszłam za Liam'em do domu. Od razu skierowałam się do pokoju. Ubrałam czystą, świeżą i co najważniejsze suchą piżamkę. Włosy wysuszyłam a bluzę Tomlinson'a powiesiłam na grzejniku. I zeszłam na dół. Tam siedział tylko już przebrany Liam i Justin.
-Możemy pogadać.? - zapytali równocześnie gdy usiadłam przy stole.
-Jasne. Liam ale w salonie. - powiedziałam i wyszłam z Payne'em do salonu
-No co jest.? - zapytałam
-Bo umówiłem się z Danielle - powiedział z uśmiechem
-Fajnie. Gdzie ją zabierasz.? - popatrzyłam na niego
-Tajemnica. A podobno jurto idziemy na koncert. Dani może iść co nie.? - zaśmiałam się
-Pewnie. Dobra chodź do kuchni bo muszę nakrzyczeć na Justina. - wstałam i weszłam do kuchni a on za mną.
-No słucham. - popatrzyłam na Biebera.
-Przepraszam. Poniosło mnie. - powiedział patrząc na mnie
-No to wiem. Co dalej.? - podniosłam jedną brew do góry
-Idziemy na lody.? - krzyknął a ja zaczęłam się śmiać
-Nie rozśmieszaj mnie. Jestem na ciebie zła. - powiedziałam poważnie.
-Oj kochanie. Na mnie się gniewasz.? - podszedł do mnie a ja się odwróciłam żeby nie wybuchnąć śmiechem.
-Tak. Foch z przytupem i melodyjką. - powiedziałam
-Oj to poważne stary. - zaczął się śmiać Liam
-To w takim razie odwołuję koncert i wracam do Holmes Chapel. - powiedział a ja się odwróciłam w jego stronę.
-Hahah nie zrobisz tego. - rzuciłam mu się na szyję
-Czyli zgoda.? - popatrzył mi w oczy
-Jak mu kupisz nową płytę Ed'a Sheeran'a to tak. - postawiłam warunek
-Spoko. - pocałował mnie w policzek i jęknął
-Nie trza było się bić. - pokazałam mu język
Przyszli Louis i Harry. Zaczęli coś tam gadać ale ja tam się nie zagłębiałam w temat. Muszę też pogadać z Niall'em. Musimy sobie wszytko wyjaśnić bo to tak nie może być. Wstałam powiedziałam chłopakom, że zaraz wracam i poczłapałam po schodach na górę. Wchodziłam na ostatni schodek jak na kogoś wpadłam. Podniosłam głowę. Stał tam opart o ścianę smutny, zły...nie wiem, nie umiem określić po jego minie jak się czuł. Mniejsza oto wpadłam na Zayn'a.
-Co jest.? - zapytałam
-Spadaj. - powiedział od razu. Fajnie tak chcesz się bawić.
-Tylko się zapytałam. - powiedziałam z oburzeniam
-Sorrki, mam zły dzień. - popatrzył na mnie
-Spadaj. - od powiedziałam i poszłam w stronę pokoju Niall'a
Zapukałam i chciałam wejść ale usłyszałam jego krzyk. "Kim kol wiek jesteś won" No ma pecha i tak wejdę i tak. Nacisnęłam klamkę i weszłam do środka.
-Mnie się tak łatwo spławić nie da. - powiedziałam a on momentalnie wstał.
-Przepraszam. Myślałem, że to chłopacy. - zaczął nerwowo poprawiać włosy
-Musimy pogadać. - usiadłam na przeciwko niego na parapecie. Tak na tym parapecie gdzie wyznał mi miłość.
-Nie chciałem się z nim kłócić. Ale cholernie bolało mnie jak cię przytulał, jak ci mówił, że cię kocha a najbardziej jak cię całował a tobie się to podobało. - spuścił głowę.
-Niall, Justin to mój przyjaciel. Kocham go jak brata, którego nigdy nie miałam ale tam szczegółów się nie czepiajmy. - powiedziałam i się uśmiechnęłam
-Nie było łatwo na to patrzeć. I jeszcze przeze mnie złamałaś rękę. - dotknął mojego gipsu
-Nie przez ciebie tylko przez to, że się poślizgnęłam. - odparłam
-Bo biegłaś do mnie. I właśnie nie wiem po co. - powiedział i znów popatrzył na mnie tymi boskimi niebieskimi oczami.
-Chciałam ci powiedzieć, że...- urwałam bo chyba mu nie powiem tego, że go chyba kocham. Głupio by to zabrzmiało. Nagle dotknął mojej ręki i splótł nasze palce.
-To co powiedziałem ostatnim razem gdy tu siedzieliśmy to nadal prawda. Kocham cię. Chodź wiem, że schrzaniłem sprawę. - mocniej ścisnął moją rękę.
-Nie.- powiedziałam i pocałowałam go. Jego usta pasują idealnie go moich. Od razu odwzajemnił pocałunek. Całował tak delikatnie jakby bał się że zrobi mi krzywdę. Chciałam żeby ta chwila trwała wiecznie. Jak odsunęłam się już od niego znów spojrzał na mnie tymi oczami, które muszę przyznać szczerze kocham. Dotknął moich ust koniuszkami swoich palców a po moim całym ciele przebiegł dreszcz. Już nie patrzył mi w oczy tylko na usta, które przed chwilą dotykały jego.
-Kocham cię. - powiedział i znów splótł nasze palce teraz patrząc mi ciągle w oczy. Chciałam coś powiedzieć ale nie mogłam. Jakby coś mi nie pozwalało. Coś co raniło nie tylko Niall'a ale także i mnie.
Horan nic nie powiedział tylko mnie przytulił do siebie. Siedziałam wtulona w jego tors. Nie zamieniłabym tej chwili na nic w świecie. Patrzyłam jak krople deszczu spływają po szybie i jeździłam palcami mojej zdrowej ręki po ręce Niall'a.
- I żeby ta chwila trwała wiecznie. - powiedziałam a on podniósł moją głowę tak żeby mógł mi spojrzeć w oczy.
-Nie oczekuję od ciebie, że będziesz mnie kochać.... - przerwałam mu i powróciłam do pozycji siedzącej
-Niall...- dotknęłam jego policzka - Kocham Cię....
_________________________________
Myślę, że się spodoba...♥ Proszę o szczere komentarze..! :)x