czwartek, 22 sierpnia 2013

Chapter fifty one.!

                                          *******Pięć dni później*******
Po wspólnych świętach wszyscy pojechali od razu do domów i rodziny. Niall'a razem ze mną zaprosili jego rodzice do Irlandii. Cieszyłam się jak dziecko bo wiecie wspólne święta a potem sylwester u nich. To takie zapieczętowanie związku. Plus jego rodzice mnie akceptują tak samo jak Greg. Jest tylko jedna rzecz na która mogę narzekać a raczej osoba, mianowicie na Niall'a. Od kąt tu jesteśmy czyli trzy dni to cały ten czas siedzę albo sama w jego pokoju robiąc jakieś głupoty na laptopie albo mama mojego chłopaka prosi mnie o pomoc w pieczeniu sylwestrowych babeczek. Dzisiaj to samo, wspólne śniadanie a potem przyszedł jakiś Michael z nie jaką Amy ale tym razem nie wyszli. Siedzą teraz w salonie oglądając jakieś durnowate filmy bo za godzinę dopiero mają zarezerwowane pole golfowe. Idą tam w tróję bo mój kochany chłopak nie zorientował się chyba, że też bym miała ochotę mimo, że uważam, że to gra dla starych snobów. Leżałam na łóżku i właśnie wchodziłam na Twittera gdy do pokoju wszedł Greg.
-Chcesz może iść ze mną na basen.? - zapytał z szerokim uśmiechem.
-Pewnie.! - wrzasnęłam i zeskoczyłam podekscytowana z łóżka. Musiałam wyglądać na jakąś chora ale nareszcie się stąd ruszę.
-Nie chce usprawiedliwiać Niall'a ale myślę, że stęsknił się za znajomymi dla tego to wygląda tak a nie inaczej. Po za tym jeśli cię skrzywdzi niech mi się nie pokazuje na oczy. - pocieszył mnie szatyn gdy spakowałam już wszystko i razem wyszliśmy z domu. Niall nawet nie popatrzył w naszą stronę. Jestem
ciekawa czy ja go w ogóle obchodzę. Nie chcąc psuć sobie bardziej umoru odgoniłam od siebie te pytania i wsiadłam do samochodu Grega.
-Masz coś przeciwko żeby pojechała z nami moja narzeczona.? - zapytał co kompletnie mnie zdziwiło.
-Nie no co ty im nas więcej tym lepiej ale nie wiedziałam, że masz narzeczoną. - zaśmiałam się
-To widzisz mam. Pojedziemy po nią i jej kuzyna z którym się na pewno dogadasz bo jest w twoim wieku. - na te informację bardziej się ucieszyłam. Nareszcie towarzystwo.! krzyknęłam w myślach. Za to jak Niall mnie traktuje chciałam zrobić mu awanturę ale kiedy. On wychodzi gdy jestem ledwo obudzona a wraca na rodzinną kolacje a po em twierdzi, że jest zmęczony i idziemy spać. A mam ogromną ochotę na niego nawrzeszczeć. Moje rozmyślania na temat tego jaką mam wielką ochotę dokopać mojemu chłopakowi zostały przerwane bo tylne drzwi samochodu otworzyły się i weszła do środka ładna blondynka i jakiś chłopak ale nie miałam czasu się mu bliżej przyjrzeć bo Greg przemówił.
-To moja narzeczona Denise a to George jej kuzyn a to jest Isabella dziewczyna Niall'a. - przedstawił mnie.
-Po prostu Bella. - zaśmiałam się podając im rękę i wtedy Greg ruszył. Po kilkunastu minutach byliśmy na miejscu. Wysiedliśmy z auta i Horan od razu przytulił swoją narzeczoną a do mnie podszedł George.
-Wszystko okey.? - zapytał widząc moją minę. Nie że jestem zazdrosna o Denise czy coś ale no brakuje mi Niall'a i to cholernie mimo tego, że razem mieszkamy. Kiwnęłam głową i popatrzyłam na chłopaka stojącego przede mną. Nie ukrywam niezłe ciacho ale mój Nialler jest lepszy oczywiscie gdy zwraca na mnie jakąś uwagę. Weszliśmy o od razu skierowałam swoje kroki do damskiej szatni tak samo jak Denise. Rozebrałam się w moim stroju, który kupiłam w Hiszpanii wyszłam wchodząc do wody gdzie pływał już Greg.
Cały dzień nam zleciał strasznie szybko. Pływaliśmy strasznie długo a potem byliśmy na pizzy. Koło 20 wróciliśmy z Gregiem do domu. Byłam wykończona ale bawiłam się świetnie. Weszłam do pokoju zostawiając swoje rzeczy i szybko wzięłam prysznic bo dalej śmierdziałam chlorem. Ubrałam się w moją piżamkę i weszłam z powrotem do pokoju Niall'a.
-Hej skarbie. - powiedział przytulając mnie i całujących po szyi.
-Jak minął dzień.? - zapytał nie odrywając ust odemnie. Ahh tak teraz gdy jest pobudzony o mnie pamięta. No to się zabawimy. Zaśmiałam się w myślałam podnosząc jego podbródek tak żeby pocałował mnie w usta. Od razu załapał o co chodzi i podniósł mnie tak że teraz leżałam na nim, bez trudu mogłam poczuć jego erekcję.
-Skarbie chcę czegoś spróbować. - powiedziałam uwodzicielsko sięgając po moją bandankę.
-Yhhhyyy- mruknął Nialler całkowicie oddając się temu co robił. Pozwolił mi zawiązać jego oczy co zrobiłam błyskawicznie. Oj ten plan jest genialny. Zjechałam rękami do jego spodni odpinając pasek specjalnie tak długo się z nim szarpiąc.
-Oo tak kochanie. - powiedział zadowolony blondasek. Zaśmiałam się widząc jak jego kolega się powiększa. Wstałam z niego i skierowałam się do wyjścia. Tak mam zamiar go tam zostawić. Jestem wredna ale to go oduczy zapominania o mnie czy co on tam próbował robić. Cicho zamknęłam drzwi i poszłam do pokoju gościnnego. Tam spokojnie rzuciłam się na lóżko i dumna z tego co zrobiłam poszłam spać.

Rano wstałam i przyznam, że trochę podle się czułam, że zostawiłam tak napalonego Horana ale to jego wina i niech wini tylko siebie. Zwlokłam się z łóżka i piżamce poszłam na dół. Miałam ochotę tylko na sok pomarańczowy i nie chciałam widzieć nikogo bo szczerze nie wyglądałam dobrze. Miałam strasznie rozczochrane włosy. Zeskoczyłam z ostatniego schodka i otworzyłam drzwi do kuchni to co tam zobaczyłam to o mało nie upadłam.
-Nareszcie wstałaś. - zaśmiała się mama Niall'a podając mi sok, który od razu wzięłam. W kuchni było pełno osób i prawdopodobnie nikt oprócz niej nie zauważył, że weszłam. Jutro sylwester więc nie dziwię się że przyjechała rodzina...czekaj co.? Amy, Michael.....aha nie rodzina tylko towarzystwo Horana.
Wywróciłam oczami i wyszłam z kuchni kierując się do salonu gdzie siedział Greg,
-To jak masz ochotę znów na basen.? - zapytał
-Pewnie za pięć minut jestem gotowa. - zaśmiałam się i pobiegłam na górę. W błyskawicznym tempie ubrałam strój na to szary dres i grubą bluzę. Szybko ubierając moje wysokie nike zbiegłam na dół i ubrałam kurtkę. Razem z Gregiem i jego tatą wyszliśmy an zewnątrz. Mróz straszny i śnieg padał ale znośnie. Gdy dojechaliśmy na reszcie na basen szybko poszliśmy do szatni i pierwsze co zrobiliśmy to wbiliśmy się do jakuzzi. Gorąca woda i bąbelki tak to jest to. Od razu usiadł koło mnie jakiś chłopak i zaczęliśmy gadać o jakiś bzdetach.
-Nie jesteś z Irlandii prawda.? - zapytał patrząc na mnie
-Nie, jestem z Anglii. - zaśmiał się na moją odpowiedź.
-To co się sprowadza do Mullingar.? - zadał kolejne pytanie.
-Mój nieznośny chłopak. - westchnęłam przypominając sobie o ignorującym mnie Niallu.
-Mogłem się domyślić, że nie jesteś tutaj sama. Po za tym jestem Dean. - podał mi rękę.
-Bella. A ty jesteś stąd.? - uścisnęłam jego rękę.
-Mullingar od urodzenia tu mieszkam. To twój chłopak.? - brunet pokazał na Grega
-Nie to Greg a moim chłopakiem jest Niall Horan. - zaśmiałam się
-Ahh on ta duma Irlandii. Wielka światowa gwiazda popu. - zaczął naśladować głos małej dziewczynki
-Tak on. - nie mogłam ze śmiechu. W sumie długo gadaliśmy i mogę śmiało powiedzieć, że jest spoko. Po godzinnym ściganiu się z Gregiem nie miałam sił na nic więc poszliśmy  na zjeżdżalnie. Ogólnie to się boję zjeżdżać ale Greg powiedział, że zjedzie ze mną a jemu można ufać więc aż tak się nie boję.
-Nie boj się i zrób to samo co ten koleś. - pokazał na chłopaka przede mną, który usiadł i od razu zjechał. Niby nie trudne. Zapaliła się zielona lampka i ja musiałam zjechać. Po prostu usiadłam i zamknęłam oczy. Poczułam mocny strumień wody i otworzyłam oczy. Nie było tak źle i z pluskiem wylądowałam na dole w wodzie. Po chwili za mną pojawił się Greg.
-I jak.? - zapytał
-Super. Dawaj jeszcze raz. - powiedziałam i szybko się odwróciłam żeby wejść na schody ale jak to ja nie mogło się to udać w tak szybki tempie i zahaczając o schodek opadłam. Jakby nigdy nic wstałam i rozejrzałam się czy ktoś widział mój upadek ale na całe szczęście widział go tylko Greg. a miał minę jakby zobaczył ducha.
-Spokojnie żyję. - zaśmiałam się chodź bolała mnie trochę noga.
-Ale ty krwawisz.! - krzyknął podchodząc do mnie. Co ja krwawię.? Popatrzyłam na moje ręce nic i nagle popatrzyłam na dół, i nie powiem przeraziłam się. Moja łydka była rozcięta nie wiem jak mocno ale strasznie krwawiła.
-Co.? Jak...Greg..- popatrzyłam na niego spanikowana i zobaczyłam, że w nasza stronę już idzie młody ratownik i co mnie bardziej zdziwiło to Dean. On jest tu ratownikiem to czemu ze mną tyle siedział.?
-Spokojnie nic się nie dzieje tylko ja nie mogę na to patrzeć. Boziu to jest krew. Nie cierpię krwi. - zaczął chodzić w kółko co mnie bardziej zestresowało.
-Bella co się stało.? - zapytał szybko Dean.
-N-Nie wiem to samo. - powiedziałam patrząc na roztrzęsionego Grega. W innych okolicznościach jego wyraz twarzy mógłby być zabawny.
-Musimy to szybko opatrzyć. - bez trudu wziął mnie na ręce i poprowadził gdzieś gdzie siedział jeszcze jeden ratownik.
-Colin idź tam na chwilę muszę ją opatrzyć. - powiedział brunet kładąc mnie na krześle i klękając przede mną z apteczką w ręce. Zaczął czyścić moją skórę, która wciąż krwawiła i gdy to robił usłyszałam jak Greg ciężko oddycha.
-To może zadzwoń do kogoś żeby po nas przyjechał.? - popatrzyłam na niego.
-Już. - odpowiedział jak najszybciej wyciągając telefon z kieszeni. Popatrzyłam na moją nogę i już prawie była zabandażowana.
-Niall musisz po nas szybko przyjechać.....oh nie obchodzi mnie to Isabella jest ranna.......nie mam pojęcia.....dużo krwi.......szybko. - uśmiechnęłam się do bladego Horana.
-Może pan się iść przebrać i przynieść ciuchy żeby jej nie było zimno gdy wyjdzie.? - zapytał Dean kończąc zawijać moją nogę bandażem.
-Już, tak oczywiście za sekundę wracam. Tylko się ubiorę. Chwila tylko. - zaczął szybko mówić i wyszedł. Oj boję się co to będzie jak Denise poprosi go żeby był przy porodzie. Oj wolę nie wiedzieć.
-A teraz mój jak ty to zrobiłaś mała. - popatrzył na mnie Dean gdy mył swoje ręce.
-Sama nie wiem ale i tak Greg to bardziej przeżywa niż ja. - zaśmiałam się.
-Dobrze, że się uśmiechasz. Boli.? - zadał kolejne pytanie.
-Nie i dzięki za pomoc. - uśmiechnęłam się.
-Nie ma sprawy to moja praca. - odpowiedział tym samym.
-Właśnie jak to jest, że jesteś tu ratownikiem jak razem przegadaliśmy chyba z dwie godziny w jakuzzi. - zapytałam gdy znów usiadł na przeciwko mnie.
-Miałem przerwę i chciałem się odprężyć a ty mi bardzo dobrze w tym pomogłaś. - powiedział i mogę się założyć, że właśnie się zarumieniłam. Siedzieliśmy tak chwilę i zdążyłam już trochę wyschnąć zanim Greg się pojawił.
-Trzymaj. - podał mi ciuchy trzymając się z daleka.  Super chyba się mnie boi.
Najpierw się wytarłam a potem chciałam założyć spodnie ale za każdym razem jak się schyliłam to zaczynało boleć i zaczynała lecieć krew co widać było przez bandaż.
-Czekaj pomogę ci. - klęknął przy mnie Dean i pomógł mi założyć mój dres od razu podciągając jedną nogawkę żeby było widać czy jeszcze krwawię.
-Dajesz mała rączki do góry. - zaśmiał się zakładając mi bluzę.
-Dzięki. - powiedziałam gdy skończył mnie ubierać i w tym samym czasie zobaczyłam Niall'a w drzwiach.
-Tylko następnym razem bądź ostrożniejsza. - zaśmiał się udając, że mi grozi.
-Kochanie wszystko w porządku.? - błyskawicznie znalazł się obok mnie Niall.
-Będę bo Greg nie zniesie więcej krwi. Dzięki za wszystko Dean. - powiedziałam kompletnie ignorując mojego chłopaka.
-Nie ma sprawy. Jak coś masz mój numer a i tak mam nadzieję, że się zobaczymy. - przyjacielsko mnie uściskał.
-Oczywiście. - cmoknęłam go w policzek ale tylko dla tego żeby wzbudzić zazdrość w Niall'u. Dean ma narzeczoną ale Horan tego nie wiedział więc co mi szkodzi.
Stanęłam i zrobiłam kilka kroków ale mój bandaż przybierał coraz bardziej czerwoną barwę.
-Chodź tutaj skarbie. - Niall wziął mnie na ręce. Nie protestowałam ale też na niego nie popatrzyłam.
-Dbaj o nią i przydało by się jechać z tym do lekarza. - powiedział Dean na co Nialler zrobił się cały czerwony ze złości.
-Taaa. - wysyczał blondasek biorąc moje rzeczy jakimś cudem i wyszedł ze mną z pływalni a za nami Greg.
-Ty prowadzisz. - powiedział Niall rzucając bratu kluczyki dalej trzymając mnie jak pannę młodą.
Wsiedliśmy razem do samochodu oczywiście na tylne siedzenie.
-Skarbie strasznie się martwiłem. Nie wiedziałam gdzie ty dzisiaj jesteś i jeszcze ten telefon. Jak się cieszę, że ci nic nie jest ale i tak Greg jedziemy do lekarza. - ostatnie słowa skierował do brata.
Strasznie mnie korciło żeby go pocałować lub po prostu przytulić ale zamierzam go ignorować tak jak on mnie. Nich ma nauczkę.
-Skarbie proszę cię odezwij się do mnie. - powiedział zakładając moje włosy za ucho.
-Nie dotykaj mnie. - wysyczałam.
-Kochanie ale co się stało.? - jego oczy się powiększyły i widać było w nich ból ale on sam sobie jest winie. Musiał mnie nie zauważać tylko ta głupia Amy i inni jego koledzy na to miał czas. Teraz będzie miał masę czasu i nie musi się mną przejmować bo wracam do Londynu chodź są święta i nie wiem jak to zrobię i pewnie zostanę ale nie mam zamiaru się do niego odzywać. No kurde kto normalny przez cztery dni ma w dupie swoją dziewczynę. Nie no rozumiem tęsknił za przyjaciółmi w ogóle ale to po co mnie tu przywlókł jak chciał spędzać czas z nimi. Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku.
-Bella kochanie co się stało.? Dlaczego płaczesz.? Błagam cię odezwij się do mnie, błagam. Skarbie ja cię kocham proszę cię Nie wiem co się stało i to mnie boli. - przytulił mnie ale się od niego odsunęłam.
-Niall zostaw ją przez cztery dni kompletnie ją ignorowałeś a teraz wielce nie wiesz o co chodzi.?! - podniósł na niego głos Greg.
-Nie ignorowałem jej.! - oburzył się Niall. Oh nie wcale.
-Tak, to co robiła przez ostatnie trzy dni. Dlaczego zamiast być z tobą była ze mną na basenie. gdyby nie to, że wielka gwiazda chciała poszaleć ze znajomymi kompletnie zapominając o swojej dziewczynie to chyba nic by się dzisiaj nie stało.! - wrzasnął Greg zatrzymując samochód i odwracając się w stronę brata.
-Siedziała w pokoju bo nie miała ochoty iść nigdzie z nami. - zaczął się bronić farbowany.
-Nie miała ochoty. Oh proszę cię wiesz jaka była ucieszona gdy zaprosiłem ją aby poszła ze mną i Denise na basen.? Nie nie wiesz bo ciebie nie było.! - zaczęli na siebie oboje krzyczeć.
Super Bella widzisz znów wszystko przez ciebie. Wszystko umiesz zepsuć nawet braterską przyjaźń. Jesteś skończoną ofiarą.! Wrzasnęłam na siebie w myślach i poczułam łzy. To wszystko to za dużo.
-Spójrz gdyby tak nie było to by nie płakała.- powiedział już spokojnie Greg.
-Skarbie, kochanie.....Bella. - Niall się do mnie zwrócił. Potrząsnęłam głową i wyszłam z samochodu przesiadając się na siedzenie pasażera.
-Przepraszam nie chciałem krzyczeć ale może coś do niego dotarło. Nie płacz już. - próbował mnie pocieszyć ale ja tylko zapięłam pas i patrzyłam się w szybę całą drogę. Nie pojechaliśmy do lekarza bo nie chciałam. Miałam już dość wszystkiego. Ciągle robię kłopoty zawsze coś jest przeze mnie nie tak. To ja wszystkiemu jestem winna. Znów miałam ochotę sięgnąć po coś żeby wszystko zapomnieć. Gdy dotarliśmy do domu sama sobie poradziłam ignorując ból, na który zasłużyłam nie patrząc. Weszłam do środka, wzięłam buty i od razu skierowałam się do pokoju Niall'a. Zamknęłam drzwi i rzuciłam się na łóżko owijając się szczelnie kołdrą. Zasnąć i nigdy się nie obudzić. Pomyślałam sobie i zamknęłam oczy. Nie wiem ile czasu minęło ale w końcu udało mi się zasnąć gdy by nie to pewnie poszłabym na dół poszukać jakiś papierosów czy czegoś w tym stylu.
Miałam nadzieję, że to wszystko co się stało to był tylko sen ale tak nie było. Obudził mnie telefon. Ktoś próbował się skontaktować z Niall'em. Podniosłam ten cholerny telefon żeby go wyłączyć ale coś przykuło moją uwagę a mianowicie tapeta. Nie miał już nas całujących się jak zaledwie kilka dni temu tylko na jego tapecie widniało zdjęcie jego i tej całej Amy. Poczułam się jakby ktoś mnie kopnął. Nie dość, że spędza z nią całe dnie to jeszcze takie coś. Poczułam się zdradzona, oszukana i może powiecie, że to tylko głupia tapeta ale kiedyś powiedział mi, że jego tapeta jest zarezerwowana dla osób, które są dla niego najważniejsze na świecie a za ledwie tydzień temu ja byłam najważniejsza. Poczułam łzy ale nie mogłam płakać. Nie warto. Ja mu dałam druga szansę a co on robi. Mam dosyć tych dramatów. Musze z nim pogadać i to już. Wstałam z łóżka i już miałam zejść ze schodów jak usłyszałam kobiecy śmiech, który na pewno nie należał do mamy Horana.
-Kiedy jej to powiesz.? -zapiszczał ten dziewczęcy głos i mogę się założyć, ze to ta cała Green.
-Nie ma mowy nic nie powiem. Nie chce się już do mnie odzywać to mi na razie wystarczy. Za dużo ją skrzywdziłem, nie mogę jej powiedzieć jeszcze, że....- reszty nie usłyszałam bo ktoś nade mną stanął.
-Isabello skarbeńku wstałaś. Jak się czujesz.? - zapytała Marie
-Dobrze. - powiedziałam i skierowałam się z powrotem do pokoju Niall'a. Od razu zamknęłam drzwi i wyciągnęłam telefon. Wiedziałam do kogo zadzwonić i wiedziałam, że ta osoba mi na pewno pomoże.
Jeden sygnał, drugi, trzeci....nareszcie
-Halo.? - usłyszałam zachrypnięty głos.
-Zayn.....


_____________________________________________________________
PRZEPRASZAM.! Wiem, że długo czekałyście i jeszcze rozdział jest do dupy bo nie mam weny ani czasu. Zostało 8 dni do premiery i mam wielką nadzieję, że zdążę napisać jeszcze jeden. Końcówka dołująca bo jestem zdołowana tym, że Liam jest z Sophie czy jak jej tam. Chce jego szczęścia ale no jestem shiperką Lanielle..:D Dobra mniejsza o mnie....proszę o szczere opinie i przepraszam za błędy.! Kocham was..:)xx


czwartek, 8 sierpnia 2013

Chapter fifty.!

Obudziłam się na dźwięk alarmu. Jak poparzona wyskoczyłam z łóżka i ubrałam zwykłe dżinsowe szorty i szarą bluzę ubieraną przez głowę. Zabierając telefon i batonika z mojego pudełka wyszłam cicho z pokoju zamykając za sobą drzwi i próbując nikogo nie obudzić wyszłam z apartamentu. Zadowolona z siebie od razu skierowałam się do windy. Wszędzie było ciemno i cicho jakby wszystkich gdzieś wywiało. Nacisnęłam guzik i zjechałam na sam dół. W recepcji było kila osób. Głównie to pracownicy ale kilka gości też. Wyszłam z hotelu i skierowałam się na basen. Już prawie byłam na miejscu gdy na kogoś wpadłam.
-Hej kochanie uważaj. - usłyszałam śmiech
-Ty na mnie wpadłeś olbrzymie. - szturchnęłam chłopaka
-Uu masz moją ulubioną czekoladę. - wyszczerzył się Zayn kładąc się obok mnie. Leżeliśmy na jednym dużym leżaku.
-Czemu wczoraj się upiłeś.? - zapytałam patrząc w jego czekoladowe oczy, które ślicznie błyszczały nawet w kompletnej ciemności.
-Sam nie wiem ale uwierz wszystko pamiętam. - szepnął mi do ucha a teraz pachniał tylko połączeniem wanilii i mięty.
-Aaa czyli na prawdę mnie kochasz.? - jakoś nie przemyślałam słów, które w tej chwili wy powiedziałam.
-Kocham..- szepnął i nagle usłyszeliśmy huk. Oboje wstaliśmy i szybko próbowałam zobaczyć co się stało.
Zobaczyłam coś czego całkiem się nie spodziewałam. Niall z bukietem róż i gitarą, która z hukiem wylądowała na podłodze. Stał blisko nas i można było zobaczyć jego twarz, która była smutna.
Nie mówiąc ani słowa odwrócił się i odszedł rzucając gdzieś w kąt kwiatki i coś jeszcze ale nie widziałam co.
-Czyli to Niall..- szepnęłam sama do siebie.
-Co to było.? - zapytał Zayn kładąc rękę na moim policzku.
-Zayn przepraszam ale muszę..- wstałam szybko ale on nie pozwolił mi zrobić ani jednego kroku.
-Wiem, że ci na mnie zależy, że coś do mnie czujesz więc proszę cię tylko o jedno zostań ze mną. - stanął przede mną i położył ręce na mojej tali.
-Tak ale...- nie dał mi skończyć.
-To wybierz mnie proszę..- przybliżył się do mnie jeszcze bardziej.
-Jeśli każesz mi wybierać to wiedz, że wybiorę Niall'a to zawsze był Niall.- powiedziałam ledwo słyszalnym głosem ale wiedziałam, że wszystko usłyszał.
-Byłem pewien, że tak powiesz. - lekko się uśmiechnął.
-Co masz na myśli.? - na jego słowa trochę się wystraszyłam
-Rozmawialiśmy wczoraj z Niall'em, że jeśli wybierzesz jednego drugi się usunie. Wiedziałem, że coś kombinował ale wiedziałam też, że twoje uczucia co do niego są silne. - powiedział a ja otworzyłam szeroko oczy.
-Nie chcę żebyś się usuwał. Bądź moim przyjacielem. - mocno go przytuliłam.
-Kocham cię mała. - szepnął Malik
-Też cię kocham a teraz wybacz muszę znaleźć Horana. - powiedziałam z uśmiechem i jak poparzona pobiegłam w stronę plaży bo tam odszedł. Rozejrzałam się dookoła i nie było tu nikogo. Wszyscy albo śpią albo w klubach bo w końcu jest późno. Nagle moim oczom mignął mały kształt trochę daleko ode mnie. Zaczęłam biec w tamtą stronę i jak to ja mało się nie wywaliłam na piasku ale się jakoś ogarnęłam. Gdy byłam już blisko tej postaci od razu można było poznać Niall'a. Jak najciszej mogłam podeszłam do niego i stanęłam przed nim. Natychmiast się podniósł.
-Niall ja...- zaczęłam ale mi przerwał.
-Po co tu przyszłaś.? - zapytał patrząc na mnie oczami pełnymi bólu. Już chciałam odpowiedzieć ale nie dopuścił mnie do głosu.
-Myślałam, że ci na mnie zależy chodź trochę, myślałem, że może mi trochę wybaczyłaś, że coś dla ciebie znaczę...- zaczął mówić patrząc wszędzie tylko nie na mnie.
-Niall idioto, ja cię kocham.! - krzyknęłam przerywając mu jego monolog. Nagle popatrzył na mnie.
-Co.? - wyjąkał.
-Kocham cię. - wyszeptałam zbliżając się do niego.
-Tak bardzo cię przepraszam. Już nigdy w życiu cię nie skrzywdzę obiecuję. Kocham cię najmocniej na świecie. Proszę cię wróć do mnie skarbie. -położył dłonie na moje policzki
-Będziemy się ukrywać.? - z lekkim uśmiechem uniosłam brwi
-Nie, będę się chwalił moim światem. - mocno mnie przytulił.
-Już nigdy cię nie opuszczę. - szepnęłam mu na ucho
-Kocham cię. - powiedział i trzymał mnie w ramionach tak mocno jakby bał się, że mu ucieknę a nie zrobiłabym tego już nigdy więcej. Kocham tego wariata i chodź by nie wiem co zostanę przy nim na zawsze. Staliśmy tak chwilę ale Nialler się lekko ode mnie odsunął i wbił się w moje usta. W tym pocałunku były oddane wszystkie nasze uczucia, miłość, radość, strach przed utratą tego drugiego, podniecenia, szczęście.
Po tym jak się od siebie oderwaliśmy dysząc głośno usiedliśmy wtuleni do siebie na piasku.
Nikt nic nie mówił ale z tej ciszy można było wyczytać, że jesteśmy szczęśliwi razem. Po godzinie, może więcej wróciliśmy do hotelu. Wjechaliśmy na siódme piętro i skierowaliśmy się do pokoju Horana. Razem położyliśmy się na łóżku ale cicho żeby nie obudzić słodko śpiącego Liam'a. Nie mieliśmy zamiaru uprawiać seksu po prostu leżeliśmy wtuleni w siebie szepcząc sobie do ucha różne rzeczy. Gdy Nialler mi coś opowiadał zmęczenie wzięło górę i zasnęłam w jego ramionach. Zasnęłam szczęśliwa, że znów jest obok.

Obudziłam się przez Niall'a, który jeździł palcami po moim policzku. Otworzyłam oczy i od razu zobaczyłam jego uśmiechniętą twarz.
-Dzień dobry kochanie. - powiedział zaspany dając mi porannego całusa w usta.
-Jak dobrze, że to nie był tylko sen. - też się szeroko uśmiechnęłam patrząc mu w oczy.
-Może moja księżniczka ma ochotę na śniadanie.? - zapytał podnosząc się na łokciach i teraz nasze twarze dzieliło kilka centymetrów.
-Yhyy...idziemy.? - wstałam wyplątując się z jego objęć.
-Z tobą na koniec świata. - objął mnie ramieniem i wyszliśmy z apartamentu kierując się na dół gdzie zapewne siedzieli już wszyscy.
-Gotowa.? - zapytał blondyn wyciągając do mnie rękę, którą od razu złapałam a on splótł nasze palce.
-Jak nigdy. - razem weszliśmy do restauracji. Podeszliśmy do stolika ale wszyscy siedzieli do nas tyłem tylko nie Louis. A gdy pasiasty nas zobaczył wypluł całą zawartość swoich ust na siedzącego przed nim Justina.
-Dzięki stary. - mruknął Bieber.
-Nareszcie doszło co was, że jesteście dla siebie stworzeni. -zaczął gadać Tomlinson kompletnie ignorując wszystkich a oni nie wiedzieli co jest grane.
-Nie schrzań tylko tego Horan. - na te słowa każdy ze stolika sie odwrócił. Dziewczyny od razu zaczęły piszczeć i każdy nam gratulował. Justin do mnie podszedł i mocno przytulił.
-Wiedziałem, że nie dacie rady się trzymać z dala od siebie. Powodzenia skarbie...a Horan jak to spieprzysz to będziesz miał ze mną do czynienia. - pogroził mu palcem Justin dalej mnie przytulając
-Nie spieprzę obiecuję. - wszyscy mnie przytulili i nawet Zayn pogratulował co wiele dla mnie znaczy. Został tylko Harry. Podszedł do mnie z dziwną miną ale od razu się szeroko wyszczerzył.
-Moja mała kuzyneczka dorasta.! - wziął mnie na ręce i zaczął obracać.
-Stary ostrożnie trzymasz w rękach mój cały świat. - krzyknął na niego Horan na co wszyscy zrobili głośne "Awww" a ja się szeroko uśmiechnęłam.
-Niall to dobry chłopak - zaczął gadać jakby był moim ojcem.
-Ale jak cię zrani to nakopię mu do tego jego irlandzkiego tyłka.! - wszyscy się na słowa Harry'ego zaśmiali ja cmoknęłam go w policzek i poczułam jak Nialluś splata nasze palce. Gdy wszyscy skończyli gadać i tylko się na nas gapili wywróciłam oczami.
-Co na śniadanie.? - powiedzieliśmy równo z Niall'em na co wybuchnęli wszyscy łącznie z nami śmiechem.
-Idealna para. - zagruchała Eleanor siadając przy stole.
 Razem z MOIM CHŁOPAKIEM zjedliśmy śniadanie i poszliśmy całą zgrają do oceanarium gdzie mieliśmy nurkować.
Cały dzień minął super. My z blondynkiem ciągle się trzymaliśmy za ręce, całowaliśmy, przytulaliśmy się jak nastolatki, które przeżywają swoją pierwszą miłość. I tak się czułam. Przy nim czułam się wspaniale.

                                         ******* Półtorej miesiąca później.*******
-Kochanie pośpiesz się. - poprosił Niall stojąc koło mnie zmarznięty.
-Już. - wzięłam od miłego kolesia gorącą czekoladę i razem wyszliśmy ze Starbucks'a. Złapałam mojego chłopaka za rękę i razem skierowaliśmy się do domu. Było strasznie zimno bo w końcu środek grudnia. Za dwa dni święta, które mamy zamiar spędzić tutaj w Londynie razem z naszymi rodzinami. Wspólne święta, chłopaki z 1D, Justin, ja i nasze rodziny. Cali zmarznięci weszliśmy do domu Direction gdzie od razu przybiegła do nas wesoła siostra Louis'a, która wraz z resztą rodziny Lou przyjechała dziś rano.
-Kupiliście.? - zapytała mała dziewczynkę i od razu obok nas znalazła się jej bliźniaczka.
-Trzymaj malutka. - Nialer podał jej bombki i jakieś ozdoby na choinkę a drugiej światełka. Ściągając kozaki, kurtkę, szalik i rękawiczki poszliśmy do kuchni gdzie Eleanor szykowała się do pieczenia babeczek a ja miałam piec razem z nią. Harry,Justin i Zayn pojechali po choinkę a Liaś i Tomlinson przed domem rozwieszali kolorowe lampki. Poszłam do kuchni czując na tali ręce Niall'a. Weszłam i od razu uderzył mnie zapach ciasteczek, które piekła Jay. Tak mama Lou zna się na pieczeniu.
-Hej Iss. - przytuliła mnie Lottie i zaraz po niej Fizzy.
-Hej, mam kolorową posypkę i pełno słodyczy do dekorowania ciastek i babeczek, które upiecze El. - uśmiechnęłam się szeroko i usłyszeliśmy dzwonek do drzwi, który przed ostatnie kilka dni dzwoni cały czas bo ciągle ktoś przyjeżdża czy zapomina kluczy.
-Idź otwórz skarbie. - odwróciłam się do Niall'a a ten musnął moje usta i odszedł niechętnie. Usiadłam na wielkim obracanym krześle i razem z siostrami Lou zaczęłam ozdabiać ciasteczka. Dzisiaj ma jeszcze przyjechać rodzina Liam'a, Hazzy oraz mój tata, mama i dziadkowie Justina. To będą naprawdę wielkie święta. Rodzice Eleanor nie mogą przyjechać ale pozwolili jej tutaj zostać, jednak Danielle pojechała do siebie. Usłyszałam zamkniecie drzwi i w kuchni pojawiła się Lou z małą Lux.
-Ceś Bella. - przybiegła mała tuląc się do mojej nogi dopóki jej nie podniosłam i cmoknęłam w policzek.
-Cześć Lux. - Fizzy i Lottie od razu zaczęły brać małą na rączki a Phoebe i Daisy's wzięły ją do pokoju żeby się pobawić.
-Tom pomaga chłopakom przed domem. - powiedziała Lou przytulając mnie, mamę Tomlinsona i El.
Wszystkie dzieci poniżej 16 siedziały w pokoju gościnnym oglądając bajki a my dalej dekorowaliśmy ciasteczka, które bezkarnie Niall nam podjadał.
-Ej no więcej nie dostaniesz. - odsunęłam od niego talerz bo zjadł już chyba z dziesięć.
-Jeszcze raz to ruszysz to w nocy ogolę cię na łyso. - powiedziała Eleanor.
-Kochanie..- popatrzył na mnie słodko
-Nie ma skarbie albo nam pomożesz albo idź pomóc tym na dworze. - odparłam stanowczo.
-Przekonałaś mnie. - stanął za mną kładąc mi głowę na ramieniu i zaczął posypywać ciastka wiórkami czekoladowymi. Po kilkunastu minutach skończyliśmy i musieliśmy posprzątać.
-Nareszcie. - Jay opadła na krzesło i w tym samym momencie do domu weszli zmarznięci chłopcy.
-Powieszone. - wydyszeli ściągając kurtki. Tommo od razu przytulił się do El a Tom do swojej żony. Liaś stał ze smutną minką na to oderwałam się od mojego chłopaka i rzuciłam się na Payne'a. Ten mocno mnie przytulił.
-Jesteś zimny. - zaśmiałam się pocierając ręką jego zmarznięte dłonie.
-Mam być zazdrosny.? - stanął obok nas Nialler
-Ooo tak. - zaśmiał się Liaś i cmoknął mnie w czoło. Pokazałam język zazdrosnemu blondynowi i poszłam otworzyć drzwi bo znów ktoś przyszedł.
-Cieszcie się albowiem mamy choinkę.! - krzyknął Harry i chłopcy wnieśli drzewko do środka. Dziewczynki od razu je ubrały po swojemu i dzięki pomocy Zayn'a Lux umieściła gwiazdę na czubku.
-To będą najlepsze święta. - szepnęłam do siebie opierając się o futrynę patrząc na wszystkich w pokoju.
Po całym dni biegania, szykowania, sprzątania nareszcie czas spać. Nie było ciężko ze znalezieniem dla każdego miejsc bo ten dom jest gigantyczny. Lou i El spali w swojej sypialni, Justin spał u Harry'ego bo lokers miał dwa łóżka. Liam spał u siebie, Zayn to samo. Pattie i mój tata spali u mnie bo też miałam dwa łóżka. Dziadkowie Justina spali w gościnnym, tak samo rodzina Tomlinsona.
Już boję się gdzie my pomieścimy się jutro. Ja i Niall spaliśmy razem.
-Kochanie wiesz, ze jutro czeka cię rozmowa z moim tata co nie.? - popatrzyłam na niego gdy zamykał drzwi.
-Tak, twój tata mnie lubi. - wyszczerzył się pozbywając się wszystkiego i w samych bokserkach wskoczył na łóżko obok mnie.
-Ty skarbie też poznasz swoich przyszłych teściów. - szepnął na co zesztywniałam.
-Nie przejmuj się, pokochają cię tak jak ja. - musnął moje usta i wtuleni w siebie zasnęliśmy.

Rano jakoś nie miałam ochoty wstać z łóżka. Słyszeliśmy, że już prawie wszyscy wstali ale żadne z nas nie ruszyło się z łóżka. Niall jeździł ręką po moich plecach a ja bawiłam się jego włosami gdy nagle bliźniaczki wleciały do naszego pokoju.
-Szybko. Szybko. Przyjechała rodzina Zayn'a i jeszcze Niall twój brat. - wrzeszczały skacząc nam po łóżku.
-Wyobraź sobie, że za kilka lat tak będą nas budzić nasze dzieci. - szepnął mi Nialler całując mnie w policzek.
-Powiedzcie, że zaraz przyjdziemy. - uśmiechnęłam się do nich a one wybiegły z pokoju. Oboje z Niall'em szybo się ubraliśmy. Razem wyszliśmy z pokoju i poszliśmy do kuchni gdzie wprost roiło się od ludzi. Gdy tam weszliśmy to oczy wszystkich od razu skierowały się na nas.
-Dzień dobry. - uśmiechnęłam się szeroko witając się z każdym i przedstawiając się rodzinie Liam'a i Zayn'a.
-Mój brat dużo o tobie opowiadał.- szepnęła mi na ucho najstarsza siostra Zayn'a.
-Naprawdę.? - zdziwiłam się.
-Naprawdę cię kocha i twierdzi, że jesteś najlepszą przyjaciółka na świecie. -uśmiechnęła się do mnie
-Też go kocham. - na tym skończyliśmy naszą rozmowę bo w kuchni zawitała Gemma, ciocia Anne i mój tatuś.
-Gem.! - krzyknęliśmy równo z Harrym ale ja pierwsza do niej dobiegłam i mocno ją przytuliłam a potem ciocię a najdłużej  mojego tatę.  Całą zgrają siedzieliśmy w kuchni a wszyscy młodzi znaczy poniżej 17 siedzieli w pokoju. Siedziałam na kolanach Niall'a jak Louis coś opowiadał gdy zadzwonił dzwonek do drzwi i ktoś poszedł otworzyć.
-Skarbie. - szepnął mi Nialler na ucho
-Tak.? - wyszczerzyłam się.
-Masz może ochotę na spacer.? - zapytał muskając mój policzek.
-Pewnie. - powiedzieliśmy wszystkim, że idziemy po coś na obiad i zaczęliśmy się ubierać. Nie zajęło nam to długo.
-Nareszcie sami. - przyciągnął mnie do siebie od razu po zamknięciu drzwi.
-Coś ty taki niecierpliwy.? - zapytałam gdy całował mnie po szyi.
-Ciii.- uciszył mnie wbijając się w moje usta. Zaczęliśmy się namiętnie całować gdy nagle usłyszeliśmy, że ktoś chce zwrócić na siebie uwagę. Oderwaliśmy się od siebie i mało co nie dostałam szoku.
-Mama, tata.! - krzyknął Niall i rzucił się na rodziców i brata. Ja stałam na schodach skołowana.
-Poznajcie to moja księżniczka. Bella to moi rodzice i Greg.- popatrzyłam na nich przerażona przez to co przed chwilą zobaczyli. Cóż cudowne pierwsze wrażenie....zabrzmiał sarkastyczny głos w mojej głowie.
-Miło cię nareszcie poznać skarbeńku.- usłyszałam głos matki mojego chłopaka i już pi chwili mnie przytuliła.
-Panią również. - uśmiechnęłam się szeroko.
-Może wejdźcie do środka i przywitajcie się ze wszystkimi co.? - za proponował Niall
-Gdzie idziecie.? - zagrał brat mojego anioła
-Po obiad...yyy może chcesz iść.? Dodatkowa para rąk nam się przyda w niesieniu tego wszystkiego. - popatrzyłam na niego a ten się od razu zgodził. Całą trójką kierowaliśmy się w stronę najbliższego Nando's.
-A wiesz, że zawsze gdy Niall był mały...- przez całą drogę Greg opowiadał mi różne rzeczy o Niallu a ja się śmiałam jak głupia.
-Kiedyś rzucił w nauczycielkę kanapką. - powiedział przez śmiech
-Nie prawda, chciałem ją poczęstować ale nie moja wina, że nie ma refleksu. - bronił się blondasek ściskając mocniej moją rękę. Gdy doszliśmy w końcu do restauracji od razu zamówiliśmy jedzenie dla wszystkich i sobie po gorącej czekoladzie. Czekaliśmy na nasze zamyślenie chyba ponad godzinę ale potem był problem żeby to unieść ale jakoś daliśmy radę. Z chyba toną jedzenia weszliśmy do domu. Miał być romantyczny spacer a wyszło co wyszło. Wszystkie mamy zajęły się przygotowaniem tego żeby podać a reszta usiadła przy ogromnym stole gdzie bez trudu wszyscy się pomieścili. Gdy każdy wszystko zjadł znów zaczęły się opowieści jak to było jak każdy z chłopców był mały.
-Isabella od zawsze ma swój charakterek. Pamiętam gdy w przedszkolu pani jej czegoś zabroniła ta zdenerwowała się i kopnęła ją w nos tak, że jej go złamała. Od tamtej pory nikt już więcej w tym przedszkolu nie wziął jej na ręce. - zaczęła opowiadać ciocia Anne.
-A pamiętasz jak ten chłopak chciał się z nią umówić a ona udawała, że Harry to jej tłumacz bo nie rozumie języka. Harry tak mu nagadał, że już nigdy go więcej nie widziałam. - zaczęła śmiać się Gemma.
-Justin jak był malutki zawsze chciał być hokeistą. - zaczął mówić dziadek. Każdy opowiadał coś o sobie bądź o innym. Dowiedziałam się, że Lottie ma chłopaka i już są razem dość długo i tego, że najmłodsza siostra Zayn'a Safa, jest po prostu urocza. Wieczorem bo tyle nam to wszystko zajęło wspólnie oglądaliśmy film. Tylko kilka osób wywiało. Rodzice Liam'a poszli odwiedzić kuzynów, brat Horana do jakiegoś kumpla, którego nie widział wieczność a małe dzieci w sensie bliźniaczki i Safa razem starszymi no poniżej siedemnastu jak już mówiłam lepili razem bałwana. Mamy, Gemma i najstarsza siostra Malika sprzątały po objedzie-kolacji i nie przyjęły żadnej pomocy a mój tata, Nialla, Zayn'a oraz dziadek Justina siedzieli na dole w salonie oglądając coś i popijając bez alkoholowym piwkiem.
Justin, Zayn, Niall, Liam, Harry, Tommo, El i ja siedzieliśmy na górze w mniejszym salonie.
-Za rok nie robimy takiego czegoś tylko wielką imprezę z okazji moich urodzin. - powiedział Tomlinson kładąc głowę na kolanach.
-Męczące. - zaśmiałam się
-Ej ty serio złamałaś nos tej babie w przedszkolu.? - zapytał roześmiany Liaś
-No tak bo powiedziała, że będę mogła iść pojeździć takim fajnym autkiem jak zrobię jakieś tam wzorki no i zrobiłam a ta mnie nie puściła. Gdy chciałam uciec ta mnie wzięła na ręce i próbowała zanieść do grupy ale no kopnęłam ją ale się opłacało bo mogłam jeździć tym autkiem gdy ona tamowała krwotok z nosa.- opowiedziałam a wszyscy się śmiali. (To fakt na serio zrobiłam tak w przedszkolu..-Iza)
-Moja mała buntownicza. - przytulił mnie Nialler. Resztę wieczoru spędziliśmy oglądając jakieś bożonarodzeniowe seriale czy filmy.

Znów obudziły nas bliźniaczki ale tym razem w towarzystwie Safy i Lux.
-Szybko prezenty. - krzyknęły ucieszone. Dostałam od Nialla porannego buziak i od razu zaczęliśmy się ubierać. Ja ubrałam zwykłe czarne leginsy do tego jakaś długa koszulka i wełniane skarpety a Niall ubrał czarną bluzę i szary dres. Gotowi wyszliśmy razem z tymi skrzatami, które na nas czekały.
-Witam.- powitała nas uśmiechnięta mama Liama
-Dzień dobry. - odpowiedzieliśmy wspólnie i poszliśmy do salonu gdzie od razu każdy chciał już dostać swój prezent. Rozejrzałam się dookoła i brakowało Tomlinsona. Oho solenizant zaspał. Wstałam i nie zauważona i poczłapałam do pokoju szatyna. Od razu bez pukania weszłam do pokoju i co zobaczyłam, nasz urodzinowy koleś spał w najlepsze. Oj to ma przerąbane. Zaśmiałam się sama do siebie i nagle poczułam czyjąś rękę na ramieniu.
-Proponuję miskę zimnej wody. - powiedział ucieszony Malik trzymając miskę pełną wody.
-On nas zabije ale co mi tam. - wzięłam tą miskę i podeszliśmy do łóżka Lou. Wylałam na niego całą zawartość miski a ten od razu wstał jak poparzony.
-Wszystkiego najlepszego.! - krzyknęłam razem z Zayn'em.
-Jesteście nienormalni. - wrzasnął Tommo wstając z łóżka i ściągając mokrą koszulkę.
-Spełnienia marzeń . - wyszczerzyłam się i go przytuliłam.
-Oj uwierz skrzacie, że na twoje urodziny przy szykuję coś specjalnego. - powiedział wycierając we mnie swój mokry tors. (Przeczytać notkę pod rozdziałem..:*)
-Mam taką nadzieję. - pokazałam mu język. Malik też mu złożył życzenia i razem z nim wyszłam z pokoju jubilata. Uśmiechnięci od ucha do ucha wróciliśmy do salonu gdzie już wszyscy na nas czekali.
-Gdzie wy byliście.? - zapytała mama Zayn'a
-Na górze. - odpowiedział jej syn i usiedliśmy koło reszty. Po chwili zjawił się Tomlinson na co znów Malik i ja wybuchnęliśmy śmiechem. Ten spiorunował nas wzrokiem i już po kilku sekundach wszyscy śpiewali mu sto lat. Dostał super, wielki, kolorowy tort i jako pierwszy mógł rozpakować prezenty.
Cała banda rozpakowywała swoje prezenty. Już miałam zamiar odpakować swoje jak Niall mnie zatrzymał.
-Chodź na sekundę. - wziął mnie za rękę i poprowadził na drugi koniec pokoju.
-To dla ciebie. - szepnął podając mi małe niebieskie pudełeczko. Od razu odpakowałam.
-Wiem, że nie lubisz tego typu rzeczy ale...- zaczął gdy zobaczyłam, że to naszyjnik. Odwróciłam go i na tyle serca pisało "Forever together...love Niall" 
-Jesteś najlepszy na świecie. - powiedziałam i mocno go przytuliłam.
-Założyć ci go.? - zapytał z uśmiechem.
-Poproszę. - odwzajemniłam uśmiech, wzięłam włosy i przytrzymałam czapkę mikołaja, która dała mi Fizzy żeby mógł mi go zapiąć.
-Kocham cię. - powiedział patrząc mi w oczy.
-Ja ciebie też. - mocno go jeszcze raz przytuliłam.
-A Bella i Niall stoją pod jemiołą.- wrzasnęła Waliyah a ja od razu na nią spojrzałam. Stała z kamerą niedaleko od nas. Wszyscy teraz się na nas patrzyli.
-Wesołych świąt kochanie. - powiedział Niall po czym mnie pocałował. Jego delikatne wargi idealnie pasowały do moich. Oboje byliśmy do siebie przytuleni a cały pokoju zaczął robić "Awww" lecz my zachowywaliśmy się jakbyśmy byli sami. Odsunęliśmy się od siebie i widziałam w oczach Niall'a iskierki.
-Wesołych świąt. - odpowiedziałam po czym mocno go przytuliłam. Najlepsze święta na świecie i mam koło siebie najwspanialszego chłopaka. Czego chcieć więcej. Potem gdy wszyscy rozpakowali swoje prezenty. Zjedliśmy bożonarodzeniowy obiad a następnie mini imprezka z okazji urodzin Lou. Było naprawdę wspaniale i wiedziałam, że to jest coś czego nie zamieniłabym na nic innego na świecie. Mam tu osoby, które kocham mimo, że niektóre dopiero poznałam jesteśmy jak wieka rodzina.

_________________________________________________________________
Chyba macie rację. To nie może być koniec opowiadania. Będę pisać dalej może jeszcze jakieś 5 rozdziałów ale tylko jeśli chcecie. To zależy od was.! Pokażcie w komentarzach, że chcecie żeby to opowiadanie się jeszcze nie kończyło. Po za tym chcę poznać wasze opinię co do tego strasznie długiego rozdziału. Kocham was..:) xx