-Co ty tu robisz.? - krzyknęła ucieszona. Obie zaczęły się ściskać, śmiać i krzyczały jak to za sobą tęskniły tym samym powodując, ze cała stołówka pożerała je wzrokiem. Ale co niech się gapią.! Nie codziennie może przyjeżdżać jej przyjaciółka ze Szwajcarii.
-Nie mogłam uwierzyć, że naprawdę to robisz. Niby gadałyśmy o tym i w ogóle ale musiałam to zobaczyć na własne oczy. Moja Bella na studiach to nawet brzmi niedorzecznie. - zaczęła się śmiać. Bella wywróciła oczami a jej wzrok mówił cała Nessi.
Po chwili cała stołówka zamilkła i tylko się przyglądała przyjaciółką ale w porę to zauważyły. Co za frajerzy nie mają się czym zająć.? Warknęła Bella a brunetka szybko pociągnęła ją za rękę i obie jak jak jakieś idiotki wybiegły ze stołówki kierując się w stronę pokoju blondynki. Po połowie a raczej ćwiartce drogi zmęczyły się i po prostu szły dysząc.
-A teraz opowiadaj. Czemu studia.? - brunetka zapytała gdy obie piły wodę siedząc na przeciw siebie na łóżku. Opowiedziałam jej wszystko. Jak spieprzyłam sprawę ale jej reakcja mnie zdziwiła.
-Frajer. W ogóle nie powinnaś się czuć winna. Pamiętasz jak ty przez niego cierpiałaś.? Jak on cię zdradził.? Jak zaczęłaś przez niego brać narkotyki.? Bella proszę Cię przejrzyj na oczy. Nie tylko ty jesteś winna tym wszystkim aferom w twoim życiu. - powiedziała patrząc na blondynkę.
Serio mam się nie czuć winna.? Pomyślała i zamknęła oczy przypominając sobie to co było. Obrazy z jej życia same pojawiły się w jej głowie.
Udawany związek z Zayn'em, prawdziwy z Niall'em a potem jego zdrada. Trasa z Justin'em, poznanie Jul i Dylana, narkotyki, imprezy, wypadek, śmierć Dylana....i to wszystko kurwa przeze mnie.
Krzyczała na siebie w myślach.
-Wiesz, że mimo tego nie powinnaś uciekać.? Widzę, że się tu męczysz. Mów co chcesz ale to nie jest miejsce dla ciebie na prawdę znam cię lepiej niż ty znasz siebie. - zaczęły się śmiać ale Iss wiedziała, że przyjaciółka ma rację. Na początku chciała tutaj być a teraz nie odejdzie żeby nie rozczarować taty. Chciała by być w trasie z Justinem i chciałaby być z Niall'em. Przecież to tak nie wiele powiedział by ktoś ale dla niej to by było duże osiągnięcie.
Obie dziewczyny przegadały cały dzień a potem razem zasnęły. Przez całą noc Bella nie mogła zmrużyć oka. Ciągle wszystko analizowała i nie chciała ale w końcu się zdecydowała.
Byłam z siebie zadowolona, chciałam żeby tata był ze mnie dumny, narobiłam w okół siebie wielkiego szumu. Jestem wielką idiotką. Czemu w ogóle się zgodziłam przyjechać wtedy z nimi do Londynu. Nie było by tylu kłopotów. Jestem załamana tym jak wygląda moje życie. Czemu nie mogę być szczęśliwa.? Głupie pytanie idiotko, bo na to nie zasługujesz.? Całą noc toczyłam ze sobą rozmowę w myślach i doszłam do wniosku, że Nessi ma rację. Nie mogę przestać myśleć o tym, że miałam nauczyć się jak nie ranić każdego dookoła ale no kurde już sama nie wiem czego chcę.
Wszyscy mogą myśleć o tym, że zapomniałam o tym co kiedyś było ale nie mogę...Wszyscy myślą, że jestem silna ale ja jestem słaba.
Już dwa dni jesteśmy z Nessi w naszym mieszkaniu w Londynie. Dowiedziałam się, że David nie przyjechał bo jest na jakiejś wymianie i dlatego ona odwiedza mnie. Właśnie jadłyśmy śniadanie i nagle Nessi pobiegła do łazienki zwymiotować. Ja od razu za nią, trzymałam jej włosy i masowałam po plecach.
-Już drugi raz odkąd tu jesteśmy. Boże Nessi może ty jesteś w ciąży..? - westchnęłam nie mówiłam poważnie ale brunetka od razu bardziej pobladła.
-Możesz być w ciąży.? - popatrzyłam na nią poważnie.
-Faktycznie okres mi się spóźnia ale nie mogę mam dopiero 20 lat. - zaczęła gadać. Serio.? Moje życie to porażka a moja najlepsza przyjaciółka może być w ciąży. Kurde zabijcie mnie do cholery...całe moje życie wygląda jak jakiś głupi film. Pewnie ci co to oglądają mają ze mnie nie złą bekę.
-Musimy zrobić test. Apteka jest nie daleko. Za chwilę będę z powrotem. - uśmiechnęłam się zostawiając ją w salonie. Fajnie by było gdyby okazało się że naprawdę jest w ciąży. Przy najmniej ona sobie ułożyła życie. Jako jej najlepsza przyjaciółka cieszę się jej szczęściem.
Szybko kupiłam kilka testów ciążowych i w mgnieniu oka byłam przy Nessi.
-Zrób trzy na wszelki wypadek. - przytulając ja poszłam z nią do łazienki zostając oczywiście za drzwiami. Po jakiś pięciu minutach przyjaciółka wyszła.
-I jak zostanę ciocią.? - wyszczerzyłam się dodając jej otuchy i czekając na wiadomość.
-Tak. Już nie mogę się doczekać żeby powiedzieć Davidowi. Wiem, że mnie nie zostawi i wiem, że będzie ciężko ale będę mamą. - mimo wszystko uśmiechała się szeroko a ja razem z nią.
Dobrze, że nie zareagowała jak inne laski, które się dowiadują, że są w ciąży i robią wielkie halo a potem chcą usunąć. Nie ona ma cudowne życie i tego jej zazdroszczę, że mimo wszystko jest szczęśliwa.
Siedziałyśmy oglądając i czytając coś o ciąży. Moja przyjaciółka będzie mamą. Czy tylko ja nie mogę w to uwierzyć.?
Spędziłyśmy cudowne kolejne dwa dni. Ostatniej nocy rozmawiałam z Justinem na Skypie długo a raczej bardzo długo i powiedziałam mu wszystko a on się ucieszył tak samo jak ja. Obiecał, że też będzie pomagał, i że będzie najlepszym wujkiem na świecie. Obie spędziłyśmy super tydzień. Zapomniałam jak to jest jak za kimś tęsknisz a potem spędzasz z nim tyle czasu.
-To co robimy z tobą i Niall'em.? - zapytała gdy chodziłyśmy po centrum.
-Nie mam pojęcia. Pojechałabym do niego, przepraszała i w ogóle ale po co jak on tego nie chce.? - brunetka już nic nie powiedziała bo nie wiedziała co. Chciałabym go przytulić ale nie mogę. Jestem taka głupia. Wróciłyśmy do domu a ja poszłam do siebie.
Włączyłam laptop i oglądałam zdjęcia. Głownie Niall'a i moje potem leżałam myśląc o nas. To śmieszne jak moje życie jest popieprzone.
Nie mogło wszystko potoczyć się jak w jakiejś romantycznej historii i bylibyśmy ze sobą szczęśliwi na zawsze.? Zamiast tego wszystko dzieje się jak w jakimś durnym serialu, który oglądają ci co nie mają nic lepszego do roboty.
Mogłam nie zgadzać się na propozycję, nie udawać związku z Malikiem....cały wieczór spędził mi na myśleniu co by było gdyby.
Ale scenariusz niestety był inny i wcale nie wyglądał oszałamiająco.
*******Niall*******
Myślałem o niej praktycznie cały czas. Wiem, że ja już dla niej tak wiele nie znaczę jak kiedyś ale musz ją przytulić przy najmniej na chwilę. Głupi jestem albo chyba lepiej pasuje określenie zakochany.
Zdradziła mnie i to boli cholernie ale ja popełniłem o wiele więcej błędów a ona mi wybaczała. Za trzy dni będziemy w Holandii a teraz mamy wolny dzień i cały spędziłem z chłopakami spacerując po Berlinie. A wieczór.? Wtedy leżałem na łóżku myśląc co by było gdyby.
Gdybym się tak nie bał i wykrzyczał całemu światu, że kocham Bellę pierwszy raz gdy mnie pocałowała to wyglądało by to wszytko inaczej. Teraz nie jest tragicznie bo mam osoby, które mnie wspierają ale nie mam jej. Najważniejszej osoby w moim życiu. Z Malikiem się już pogodziłem. On chyba wie jak bardzo mi na niej zależy a ona niby mu powiedziała, że zawsze ja będę ważniejszy. Już nie jestem pewien czy ona dalej czuje coś do mnie, ale trzeba mieć nadzieję. Najbardziej chciałbym żeby to wszystko był sen.
Chciałbym wstać i poczuć, że blondynka leży wtulona we mnie. Mam dopiero dwadzieścia lat ale wiem z kim chcę spędzić całe swoje życie i wiem, że nigdy się to nie zmieni.
To dziwne, że w tak młodym wieku wiesz już co chcesz robić, z kim być ale jeśli masz przy siebie przyjaciół, robisz co kochasz i masz dziewczynę, którą kochasz to czujesz, że możesz wszystko.
Czuję się tak gdy Bella jest obok wiem, że muszę ją odzyskać ale za cholerę nie wiem jak.
Jestem frajerem jak mogłem kiedykolwiek dać jej odejść.? To pytanie ciągle nie dawało mi spokoju.
Gdy wychodziłem na scenę wtedy tylko moje myśli były wyłączone. Nasi fani tez mi pomogli ale nie tak jak czwórka debili, którzy siedzą w salonie. Jestem szczęściarzem mimo wszystko.
*******Nessi*******
Cały wieczór Bella nie wychodziła z pokoju. Wiedziałam o czym myśli i wiem, że on tez myśli o niej. To jest takie słodkie i głupie za razem. Czuję się jak w jakimś romantycznym filmie z debilami w roli głównej. Wiem jedno muszę coś zrobić żeby pogodzić Bellę i Nialla chodź by nie wiem co.
Jestem narzeczoną najprzystojniejszego faceta na świecie i jestem z nim w ciąży, jestem przyjaciółka Justina Biebera i znam dużo innych sław więc kurwa nie ma dla mnie rzeczy nie możliwych. Jeszcze będę światkiem na ich ślubie i kropka. Leżałam oglądając jakiś film i nagle pojawiło mi się, że David dodał jakieś zdjęcie na Twittera. Zdjęcie z dedykacją dla mnie. Uwielbiam tego wariata. Zobaczyłam też, że chłopaki z 1D są w Holandii piszą o koncercie, który jest po jutrze. Wszyscy mają się ubrać na pomarańczowo. Jej będzie fajnie wyglądać cała sala ludzi ubrani w pomarańczowe rzeczy. Nagle mnie olśniło. Wpadłam na genialny pomysł. Może nie za bardzo, ale i tak jak na mnie to mistrzostwo. Musze dopracować detale, ale najpierw pogadam z kuzynem mojego potwora. Nienawidzę Harry'ego ale czego nie robi się dla przyjaciół. Może działam pochopnie i impulsywnie ale co mi tam. Yolo. Zaśmiałam się sama z siebie i wzięłam telefon wybierając numer do Stylesa. Odebrał po pierwszym sygnale. Gadałam z nim chyba z pięć minut i pomoże mi wszystko z organizować. Twierdzi, że Niall też ciągle chodzi zdołowany ale nie chce się do tego przyznać. Więc jak ich pogodzimy to wszyscy będą szczęśliwi. Ale jestem pod ekscytowana. Nawet nie zauważyłam kiedy Bella weszła do pokoju ale popatrzyła na mnie krzywo jak się szczerzyłam jak debilka.
-Coś brałaś.? - zapytała śmiejąc się ze mnie.
-Wpadłam na genialny pomysł. - powiedziałam dumna.
-Umieram z ciekawości. - teatralnie oparła się rękami o blat i patrzyła na mnie tymi swoimi dużymi, zielonymi oczkami.
-Kochasz Nialla co nie.? - odwróciłam się też do niej.
-Głupie pytanie. Pewnie a co to ma teraz do rzeczy.? - uniosła brwi do góry.
I jak nakręcona zaczęłam jej opowiadać co wymyśliłam, i że Styles mi pomoże.
Nie jestem pewna czy się ucieszyła czy nie bo przez jakiś czas nic nie mówiła. Co, źle zrobiłam.?
*******Bella*******
To co powiedziała mi Nessi brzmiało nawet dobrze ale bardzo szalone. Przecież ona na to wpadła więc czego się można oczekiwać. Na początku się ucieszyłam i od razu chciałam się na nią rzucić ale właśnie jest to cholerne ale. Może Niall nie chce mnie widzieć.? Może już mnie nie kocha...kurde nie mogę go po raz kolejny zranić.
Kiedyś moje życie było łatwiejsze a teraz gadam jak połamana. Masakra.
-Dobra ale - przerwała mi
-Nie ma żadnego ale. Masz być szczęśliwa. - przytuliła mnie. Jak dobrze mieć kogoś obok. Do cholery nie wiem co bym zrobiła gdybym była sama.
-Widzisz jak się nam życie potoczyło. Myślałam, że będę mieszkać w Bostonie a ty kilka domów dalej. Będę miała uroczego syneczka i super męża, i Justina oczywiście bo nigdy bym siebie nie wyobrażała życia bez niego a patrz teraz. Siedzę jak idiotka sama, użalając się nad sobą. Moje życie jest do bani ja jestem w ogóle jakaś taka felerna, i większość tego co robię jest do dupy. Patrz jak ja gadam. Jak jakaś połamana. Dawna ja użyła by już tutaj chyba ze sto przekleństw....co ja robię ze swoim życiem.? - zaczęłyśmy się śmiać z tej prawdy. Bo to czysta prawda i co na to poradzić schrzaniłam wszytko i kropka.
-Teraz ty się starasz o chłopaka a ja jestem w ciąży. Żyć nie umierać. - znów się śmiejąc zaczęłyśmy robić kolację. Mimo tego całego gówna trzeba jeść. Boże co ja pieprze...filozof jebany.
Razem z Nessi oglądałyśmy film i gadałyśmy o wszystkim i o niczym. Brakowało mi jej i to bardzo i zostanie jeszcze na tydzień więc będę mogła się nią nacieszyć.
Teraz też muszę zastanowić się czy walczyć o Nialla. Niby łatwa odpowiedź a mimo to się waham.
Ale jak to się mówi, żyje się tylko raz.
*******Louis*******
Nareszcie jesteśmy w Holandii bo po tym koncercie w końcu mamy kilka dni wolnego. Nie żebym nie kochał tego co się dzieje teraz. Próby, nagrania, próby, nagrania, spotkania z fajami, koncert. Uwielbiam to robić ale tęsknię za rodziną i za Eleanor. Harry ostatnio łazi jakiś ucieszony i ciągle gada przez telefon. Może w końcu sobie dziewczynę znalazł.? Nie, a po za tym powiedział by mi. Dzisiaj cały dzień mamy wolny i po prostu odpoczywamy. Musimy jeszcze spamować na Twitterze, że jutro każdy kto przyjdzie na koncert musi być na pomarańczowo.
-Niall już włączyłem chodź.! - zawołałem blondyna bo w końcu załadowała mi się Fifa na x-boksie.
-Ja Barca. - od razu go wyprzedziłem bo wiedziałem kogo wybierze.
-Ej, dobra Tomlinson ja jestem Irlandią. - usiadł obok mnie i zaczęła się gra. W końcu można z nim coś fajnego porobić. Już nie zamyka się w pokoju i nie rozpacza chodź widać czasem, że jest zdołowany ale zaczął nieźle to maskować. Ja przy najmniej widzę jak bardzo mu brakuje Belli. Dobra, Niall to mój przyjaciel jest dla mnie jak brat ale on spieprzył sprawę. Nie moja wina, że ją ignorował. Od samego początku jak się w niej zakochał mógł nam o wszystkim powiedzieć. Nie wiem co on sobie myślał ale teraz niech pokutuje....chodź mam nadzieję, że zaraz znów będzie z Bellą. Oni są najbardziej urocza para no zaraz po mnie i El.
Właśnie Eleanor. Już nie mogę się doczekać aż przyjedzie. Ma być jutro na koncercie jak zdąży. Muszę nadrobić czas jak mnie nie ma bo jeszcze będzie tak, że się jej znudzę czy coś i mnie rzuci. A tego nawet Obama by nie chciał.
-Skup się Tommo. - walnął mnie w ramię Horan.
-Grabisz sobie.! - i gra się zaczęła na poważnie.
Niby tylko gra ale skończyło się na tym, że goniliśmy się z pistoletami na kulki po całym apartamencie. W górę i w dół biegaliśmy po schodach, i przewracaliśmy chłopaków, którzy akurat schodzili. W końcu złapałem Nialla w kuchni. Zaśmiałem się i strzeliłem w niego. Pech chciał, że trafiłem go prosto pod okiem.
-Ups.! Sorry Horan ale to z ciebie kaleka. Nie broniłeś się. - podszedłem do chłopaka gdy zobaczyłem, że po moim strzale został ślad. Po chwili do kuchni wszedł Hazza. Popatrzył na mnie potem na blondaska i wywrócił oczami siadając.
-Horan weź idź to opłucz albo po jakiś lód bo ci spuchnie a ty Tomlinson..- powiedział po czym głodomorek wyszedł.
-Masz niezłego cela. - zaśmiał się i przybiliśmy piątkę.
-Co ty kombinujesz.? - zapytałem jak znów klikał coś na telefonie.
-Nie mów nikomu ale Bella przyjedzie. - powiedział szeptem.
-Co.? Serio.? Niall się uciesz...trzeba mu powiedzieć. - zacząłem się cieszyć odwalając jakiś głupi taniec, znaczy taniec zwycięstwa.
-Nie i bądź cicho. Po pierwsze nie wiadomo czy na pewno a po za tym to będzie niespodzianka. - walnął mnie w głowę. Udając, że się obraziłem przekonałem go żeby zagrał ze mną w Fifę. On jest w tym okropny ale lepszy on niż narzekający Horan.
*******Nessi*******
Namawiałam Bellę chyba przez trzy dni ale w końcu jedziemy na lotnisko. Twierdzi, że jeszcze nie wie jak pogodzi się z Niall'em i czy w ogóle to wyjdzie ale ważne, że nasz plan wypalił. W sensie jest dalsza część ale ona o tym nie musi wiedzieć. Wszystko zależy tylko od niej. Ani Harry, ani ja nie przekonamy jej czy Nialla żeby znów byli razem i byli szczęśliwi ale no cóż to nie zależy od nas. A szkoda było by wtedy łatwiej.
-A co jeśli...- blondynka znów zaczynała paplać.
A jak, a jeśli, a co jak....i tak w non stop. Boże niech się dziewczyna ogarnie.
-Jak już tam będziemy to weź mi chociaż obiecaj, że z nim pogadasz. - popatrzyłam na nią.
-Nie lecę tak daleko żeby nic nie zrobić. Okaże się. -wyszczerzyła się.
Byłyśmy już w samolocie a Bella nawet nie wyglądała na tak bardzo zdenerwowaną jak w tedy jak jechałyśmy na lotnisko. Przeżywa to strasznie a przecież to oczywiste, że on jej wybaczy. Najlepsza para zaraz po Davidzie i mnie.
Nagle coś jakby zatrzęsło samolotem. Od razu pojawiła się stewardessy.
-Spokojnie to tylko małe turbulencje. - ogłosiła i kazała zapiąć pasy.
Nie żebym zaczynała panikować bo nie boją się latać samolotem....ale boję się spaść. To chyba jak każdy.
-Luzik. - wyszeptała Bella i znów zatrzęsło porządnie samolotem.
Ona też nie wyglądała za dobrze ale blada była przed wejściem na pokład. Kolejny raz samolot się zatrząsł a ja skupiłam się na moim telefonie. Chciałam włączyć jakąś piosenkę jak usłyszałam znów głos stewardessy.
________________________________________________
To tak skarby.! Ten rozdział nie jest jakiś tam cudowny ale jest. Proszę o szczere komentarze. Chcę wiedzieć co sądzicie o tym blogu.
Za niedługo kończymy ale spokojnie prawdopodobnie będę pisać nowy.!
Kocham was..:)x